poniedziałek, 31 maja 2010

Uprzejmie donoszę...

Sprawy jakby z lekka się naprostowały. Odwlekanie decyzji ma swoje zalety. Kota ożywiona, zaczęła jeść a i zatkanie jakby trochę odetkane. Jesteśmy stałymi klientkami lecznicy. Co dalej? Czas pokaże. Na razie zastrzyki, pasty, prochy. No i szeroko urozmaicony bufet -puszeczki. Indyk, koktajl z owoców morza, wołowinka w sosie, tuńczyk w kawałkach, mus z tuńczyka ( filetu z kurczaka juz nie jadamy) i aż chciałoby się dodać: A na deser tort z wietrzyka w księżycowym blasku. Byleby coś jadła. Efekt jest - dziś rano pierwsze kroki skierowała w miski -  chrupki i normalne, nieudziwnione żarełko, co to się ostało z wczoraj, przysuszone z lekka, pozostawione przez Tymona. Odetchnęłam, mogę zacząć normalnie funkcjonować, przygotowywać się na wyjazd na wieś.

I jeszcze miałam się pochwalić:
Husqvarna Huskystar E20

I pierwszy szew - podłożone rękawki:


Koszula z tych, co to tanio i elegancko. Sztuka 2 zł,  czysty len, wprawdzie zdziełano w Chinach, ale dla Nexta. Kupiona - wiadomo gdzie, w opłakanym stanie, z urwanymi, postrzępionymi rękawkami. Ktoś chciał sobie skrócić rękawki, ale zabrakło mu energii. I oto koszula po obróbce:





Ja wiem, że to nic takiego, ale zawsze się cieszę, kiedy uda mi się wprowadzić recykling w życie :-))

piątek, 28 maja 2010

Marazm, totalna klapa i co tylko jeszcze

Kot mnie zdołował, jakoś nie potrafię się zabrać za żadne robótki, za cokolwiek i jakkolwiek. Siedzę na d.... i czekam - przejdzie kotu, albo nie przejdzie. Wczoraj zaszalałam i pokupiłam sobie sprzęt szyjący, udało mi się toto nawet wyregulować, bo stało w sklepie w ogólno dostępnym miejscu i każdy kręcił, czym chciał. Wiecie jak to jest z otwartym pianinem, kto przechodzi to plumknie. Naplumkano ostro, bo maszyna nie chciała ruszyć z miejsca, ale doszłam co, gdzie i dlaczego. Szyje! Pewnie bym nie wzięła, ale 2 o stówki cenę obniżyli . Miałam się oderwać od kocich spraw i stąd taki zakup. Teraz  husqvarna stoi na stole i sobie czeka na bluzkę, rękawy trzeba podłożyć, bluzkę wyciągnęłam wczoraj, przerzuciłam przez poręcz krzesła i amen. Chciałam się pochwalić sprzętem, zrobić fotki, ale baterie w aparacie padły, też wczoraj. Zapomniałam naładować. Ciekawam, co jeszcze padnie. Jak zawsze liczę na niezawodne prawo serii. Coś tu ponuro dziś, może jutro się poprawię.

czwartek, 27 maja 2010

Nic twórczego


...ale już dawno miałam pokazać coś, co nie jest moją robótką, ale lubiących ananaski może zainspirować. Topik kupiony w "Ciucholandzie", szydełkowy, pewnie zrobiły go chińskie albo koreańskie łapki. Nie wiem, które, bo metki wycięto. Topik zbyt mały na mnie, a latorośl nie przejawiała zainteresowania. Zrobiony z wiskozy. Bardzo prosta konstrukcja - góra zrobiona słupkami, dół to trzy falbany ananaskowe , pod biustem troczek - jeden rząd słupków i takież ramiączka - regulowane!








Uchował się rozmiar topu - 14 (40?), ale śmiem wątpić, bo na manekina o rozm. 38 wbiłam siłą.

Dopisek:
Dziękuję za wsparcie dla koty, ale sprawa jest poważniejsza niż by się wydawało.

środa, 26 maja 2010

Tropem komentarzy



Miło mi, że zaglądając zostawiacie ślad jakowyś, że na Wasze porady zawsze można liczyć. Małgosi za podane parametry sweterka dziekuję. Nawet miałam spytać, co, gdzie, ile ale śmiałości nie miałam, by zawracać głowę. Na pewno wykorzystam dane. Pewnie dziś z roboty nici, bo to Dzień Matki - ja do swojej, moje dzieci do mnie a i kota znów zaniemogła. Biegam codziennie rano do weterynarzy (wizyta o 9), dziś kociczkę zostawiłam, bo niestety szykuje się lewatywka i pod narkozą na dokładkę, więc po południu znów do nich biec po kota będę. Kota się zaczopowała, bo wpadła na genialny pomysł, by przgląd śmieci zrobić. Wypatrzyła kurczacze gnaciki, obgryzła co się dało, a ja mam teraz problem i nerwy skołatane. Nigdy tego nie robiła, ale pewnie na starość upodobania się zmieniają.
Pewnie zastanawiacie się, co ma znaczyć reprodukcja Modiglianiego?
Tak bez sensu wklejam, by sobie humor poprawić, a w zasadzie to nie zupełnie bez sensu, bo kapelusik do małgosinego sweterka  pasuje :-))
No cóż, pozdrawiam wszystkie mamuśki.

wtorek, 25 maja 2010

Żółwim tempem

Posuwa się powoli robota Heya. To co demonstrowałam wcześniej, sprute i rozpoczęte od nowa. Nie przejmuję się już pruciem, bo powtarzam sobie jak mantrę powiedzenie Kasi, że prucie jest nieodłączną częścią dziergania. Więc sprułam, bo jednak próbka  nie zgadzała się, nie wiem, jak to wymierzyłam. Wróciłam do drutów 5 mm, co nie znaczy, że tym razem dobrnę do końca bez przygód. Co jakiś czas podnoszę opuszczone niteczki, co jakiś czas coś koryguję. Te opuszczone niteczki to moja mania prześladowcza, dlatego tak "psioczyłam" na Medusę.



Potrzeba matką wynalazków - noszę się z robótką po całym mieszkaniu, a z czterema kłębkami to nie takie proste, więc uzywam tacy, baaardzo dobra rzecz do transportu.


Dobrnęłam do ściegu ażurowego i teraz mam zagwozdkę - robić jak oryginał z Knitty - sweterek krótki ze ściągaczem pod biustem czy naśladować Gosię i ściągacz w pasie? Prawdę mowiąc, Gosi wersja bardziej mi się podoba - TU wersja Małgorzaty.



Na tym etapie powinnam już podjąć decyzję. Ażurek oczywiście też prułam, bo wypatrzyłam, że na listeczku trzy oczka razem przerabia się specjalną metodą, oczko środkowe na wierzchu. Też podpatrzone u Małgosi :-))

poniedziałek, 24 maja 2010

Zawracanie głowy

Nazawracałam Wam , kochane dziewczyny, w głowach tą włóczką, po to tylko, by dziś doznać olśnienia. Kopy włóczki poupychane po kątach leżą. Otworzyłam dziś jedną z szafek i posypało się. Nie jest to włóczka z najwyższej półki, nie jest to bawełna, w ogóle nie wiem, co to. Coś mi się się kojarzy, że to sztuczne coś z odrobiną wełny. Kupiłam na allegro, sądziłam, że będzie grubsze, miała być wanilia, a jest to raczej pajęcza, wyblakła pistacja. nie mam co narzekać, bo dałam za to chyba po niecałe 2 zet za 10 dag.Połączyłam cztery nitki, drutki nr 4,5 i ...próbka Hey'owa się zgadza, a przynajmniej w wysokości, a to najważniejsze. Oczywiście nie znoszę robienia z kilku nitek łączonych, ale skoro przez Medusę przebrnęłam, to przebrnę i przez waniliową pistację. Wygląda w robocie, jakby już natychmiast zmechacić się chciało, a niech się mechaci. Pomyślałam sobie, że do końca życia nie będę w tym chodzić.




Kolor najbliższy prawdy, przynajmniej na moim monitorze, na fotce środkowej

I jeszcze słów parę do edi-bk:
Moją opinią dotyczącą medusy nie przejmuj się. Generalnie nie lubie robić z włóczek słabo skręconych, ani łączonych z kilku j.w. Zazwyczaj nie patrzę na to, co robię, wgapiam się w telewizor i często źle chwytam nitkę, zauważam to po jakimś czasie, a że sterczące  z dzianiny pętelki doprowadzają mnie do szału, pruję, wściekam się, robię, znów pruję i obiecuję sobie - nigdy więcej takich nitek. Wiem, że dużo osób robi z Medusy i sobie chwali, sporo fajnych kolorów, ale ja miałam "pech" - na 7 zamówionych motków dostałam dwa z wadami, przez całą długość szła jedna  poplątana, miejscami porwana nitka. Poza tym strasznie mi toto pyliło, ale ja się może zwyczajnie czepiam, bo upierdliwiec jestem.

I do Małgosi:
Chętnie skorzystam z Twojej propozycji, napiszę :-)

sobota, 22 maja 2010

Iwonce łopatologicznie ...

Pisałam o tym na forum, bo ktoś tam też pytał o to samo. Zerkniej TU NA FORUM

A tu historyjka obarazkowa z podpisami na Picasa.   Marność, ale zabrakło mi wsparcia, a łapki tylko dwie :-))


Gamoń ze mnie :D Już wiem, kto pytał.

czwartek, 20 maja 2010

Że pozwolę sobie na komentarz komentarzy... plus wielka woda

Szczęśliwie u mnie na powódź się nie zanosi, ale trzymam kciuki za tych, co na południu i już nie tylko na południu. To co widzę w TV zadziwia mnie i przeraża, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to jest, gdy się juz nie ma swojego spokojnego kąta.

////

Lorenę i Lenę typowałam wstępnie, bo w opisie miały grubość drutów w porywach do 5 mm, a tego mi było trzeba. Cóż, dopatrzyłam się, że Lorena jest zdecydowanie cieńsza, jest jej w motku dwa razy tyle co Leny. Skąd więc ten sam rozmiar drutów? A w każdym razie podobny. Zaglądałam w opis Hey'a - tam zalecana włóczka ma parametry Leny (plus-minus). Jeśli idzie o Jeans YarnArt - chyba za cienka, bo na druty 3,5 mm jak zaleca producent, tak jak Sonata, która posiadam i nie wiem na co zużyć. Jeśli o Medusę idzie - robiłam z niej TUNIKĘ i chyba nie bardzo chciałabym wracać do tej włóczki. Wypatrzyłam jeszcze jedną włóczkę w Interfoxie - Mississippi mieszanka bawełny z acrylem w proporcji 60do 40%, dość duża gama kolorystyczna, nawet  gramo-metry do oryginału zbliżone, niby druty 4mm, ale chyba i na 5mm by poszło.
No ładne te nitki, choć skręt przypomina medusę.



Stawiam na jeans (kolor) i estragon.

środa, 19 maja 2010

Szukam...

Najlepiej mieszanki z bawełną, tzn bawełna w roli głównej a do tego jakiś dodatek.  Wypatrzyłam w Zamotane coś takie:

Lorena Madame Tricote zalecane druty 4-5mm - 50g - 150 m


Lena Natura zalecane druty 4,5mm - 50g = 80m



Dziwne te parametry - a druty niemalże jednakowe. W każdym razie o Hey Teach Cardigan myślę.
A może w dwie nitki - Sonata i cieniutki akryl?

(fotki - Zamotane )

poniedziałek, 17 maja 2010

Nic, co by przykuło uwagę, ale robi się

Dwa dni pracowicie spędzone z drutami w ręku, formuła1 w Monte Carlo. Śledzę zatem poczynania kierowców - czytaj Kubicy i dłubię. Dwie falbanki gotowe, mam jednak wątpliwości, czy dobrze dobrałam rozmiar. Nie ma podanej szerokości w biuście i stąd moje rozterki, schemat wykroju, tak jak juz pisałam nie jest zgodny z rzeczywistością. Mogłam zrobić próbkę, ale zazwyczaj robienie czegoś wg mojego rozliczenia kończy się pruciem - za duże.
No i podejrzewam, że ilość włóczki w opisie podano z dużą nadwyżką - na dwie falbany wyszedł mi jeden motek, na dwie następne części podejrzewam, że będę potrzebowała połowy - czyli na całość lekko ponad 3, a w opisie podano 5. Nie powiem, że się martwię, zawsze można coś z reszty udłubać.



Dopisek - noch ein mal:
Robię od początku, rozmiar mniej i mniejsze o 0,5mm druty. Nie wiem, czy bedzie dobrze, ale tak mi się wydaje. Cóż, metoda prób i błędów to metoda najskuteczniejsza.


niedziela, 16 maja 2010

Berroco® Free Pattern | Grid

Berroco® Free Pattern | Grid

Pozanudzam Was trochę, ale wklejam te modele ku pamięci własnej, a może i komuś do gustu przypadnie.
Szczegolnie tym paniom, ktore robiły ostatnio kwiatki wszelkiej maści.




sobota, 15 maja 2010

Berroco® Free Pattern | Ari

Berroco® Free Pattern | Ari

Następny sweterek, kamizelka. Podoba mi sie plisa, bardzo ciekawe rozwiązanie wykończenia na rogach, a jak wiadomo szczegół nadaje ton całości.



piątek, 14 maja 2010

Berroco® Free Pattern | Montparnasse

Berroco® Free Pattern | Montparnasse


Od dawna podobały mi się modele berroco, dużo jest ciekawych darmowych wzorów, które niestety, zawsze mi umykały, np ten sweter - szalony kształt. Dziś odkrycie - bezpośrednio ze strony berroco można sobie wstawić na blogu link do tego, co nam akurat w oko wpadło, co niniejszym czynię. Fotki trzeba wstawić samemu, ale tytuł i link mam z automatu :-)

Atrament wieczorową porą

Angel w robocie, miałam zacząć wczoraj, ale włóczka w kolorze atramentu nie jest dobrą włóczką na robótki wieczorem. Zaczęłam dziś i przy narzucaniu oczek wpadłam w popłoch - 190 oczek, cienizna, kiepsko się przesuwa po bambusach. Na druty metalowe nie zamienię, rzucam robótki bez składu i ładu, więc po każdym takim rzucie musiałabym nabierać oczka na drut od nowa. Na szczęście ciężko było w pierwszym rzędzie, reszta poszła gładko. Rzeczywiście, tak jak mówiły dziewczyny Angel jest fenomenalny, kolor atramentowy w robótce też wyglada pieknie. Nic tylko robić, no ale... Może robię z igły widły, ale wkurza mnie jak widzę jedno, a czytam drugie. Chodzi o model 9 z Damy w Swetrze 5-6/2010, o sukienkę mini. Na obrazku jak wół widać, że falbany są nierówne, pierwsza jest najkrótsza, trzecia najdłuższa, dla mnie różnice w długości są znaczne, ale w opisie wszystkie mają około po 15 cm plus rząd, w którym ujmowane są oczka i plus 3 rzędy  dżerseju lewego. Pewnie, że to nie problem, można dodać po centymetrze lub dwa do każdej następnej falbanki, ale nie rozumiem intencji autora. Ważne są proporcje i łatwo schrzanić model. To tak jak z domkami jednorodzinnymi - mijamy stojące przy drogach potworki, bo do całkiem fajnego projektu ktoś dorzucił jedno piętro  i zaburzył proporcje, mało tego nawet nie widzi różnicy - jest piknie, a jeszcze tłuczone lustereczka wtopione w tynk...Cudo.




Dopisek:
Dziękuję za komentarze  dotyczące moich drucianych wyczynów. Od razu lepiej mi się pracuje :-))
I jeszcze pytanie, a raczej prośba do CU@5 - zdradź technologię farbowania w mikrofali. Twoje wyczyny farbiarskie są nieziemskie!


czwartek, 13 maja 2010

Fotki z Central Parkiem na roboczo z musztardą i octem w tle

Dlaczego roboczo? Bo zdjęcia z wyblakłymi kolorami, zrobione od tak bez staranności o efekty specjalne lub przynajmniej zgodne z naturą. W naturze kolory ciepłe, pastelowe. No i powinnam sweter zblokować, ale tu widok prosto spod igły. 
Włóczko Merino z interfoxa ( część z allegro) kolor nr 46007, druty nr 4,5 i 5 mm. Włóczka zdecydowanie cieńsza od szarego merino, no cóż nie poraz pierwszy się o tym przekonuję, bardziej miękka no i sweter wyszedł o rozmiar mniejszy od poprzedniego. Mam nadzieję, że po blokowaniu ( uprasować, czy uprać i rozłożyć? - do przemyslenia) uzyska odpowiedni kształt i rozmiar. 
A skąd musztarda i ocet? Dziecię stwierdziło, że włóczka fajna, ale ta musztarda... I nomen omen zszywam dzis sweterek, a tu z telewizora najnowsze wieści z giełdowego parkietu - do kupienia fabryka octu i musztardy oraz zakład wytwarzania drutu. Fabrykę musztardy i octu to bym kupila, do musztardy czuje słabość, bo kiedy kraj zaczął łapać gospodarczy pion, nie mogłam się nadziwić, że istnieje tyle gatunków musztardy. Do octu mam stosunek sentymentalny - nawet w najgorszych czasach był to towar zawsze dostępny, a jaki przydatny - przyprawa i odkamieniacz w jednym.





Trochę szczegółów dotyczących kaptura:
Na plecach - odcinek szyjny zostawia się oczka otwarte, z przodu otwarte oczka na szerokośc pierwszego warkocza  - 10 oczek 
Na kaptur wokół wycięcia szyi nabieramy zatem:
przód prawy: 10 oczek z warkocza, 14 oczek
tył: 38 oczek
lewy przód:14 oczek, 10 oczek z warkocza
Robimy prosto na wpotrzebną wysokość minus 10 rz, w tych rzędach po obu stronach 2 oczek środkowych  kaptura co 2 rząd ujmujemy 5 razy 1 oczko na zniwelowanie czubka - zszywamy. Zszywam ściegiem dziewiarskim, więc szew jest niewidoczny. No i na koniec listwa wokół swetera wraz z kapturem.

wtorek, 11 maja 2010

O matko, znów pod górkę

Central Park jakby ku końcowi się zbliżał, a tu dziś przymierzam i kaptur jak wór na kartofle. Nie wiem, w czym przeholowałam, nie wiem, dlaczego kaptur odcinka lędźwiowego sięga. Sprułam kaptur. Sprułam plisę - około 300 oczek na wysokość 2 cali, sprułam 20 rzędów kaptura razy 89 oczek. Tzn najpierw plisa do prucia, potem kaptur.  Ja się chyba zabiję, bo najbardziej mi szkoda urywanych nitek i tego zszycia kaptura ściegiem dziewiarskim. Boszsz... jakieś zaćmienie umysłu mnie dopada. Może jakąś przerwę? Takie błogie "nicnierobienie". Wiosna jednak działa na mnie negatywnie.

Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.


Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.



Dziś nie chcę fiołków i zieleni, Kazimierzu, dziś chcę ścisłego umysłu, przeliczania centymetrów na rzędy i oczka. Tego mi dziś trzeba. Chciałam komuś zrobić niespodziankę, odrobinę przyjemności, a tu klapa na całej linii.

Kim Hargreaves - kształt, forma

Zawsze podobały mi się sweterki Kim, bo nie chodziło w nich o wymyślne, skomplikowane wzory druciane, a o formę, kształt swetra. Na drutach zaczęłam robic w czasach kiedy swetry były proste, monstrualne, że tak powiem - ciosane siekierą. Teraz sweter ma leżeć jak dobrze skrojony żakiet i tu zaczyna się mój problem. Formy takie mijam z daleka, chociaż kupiłam sobie jedną książkę Kim - Heartfelt.. Nie wiem dlaczego. Wiem, bo zestaw modeli bardzo urozmaicony, podobają mi się, śliczne fotki, choć detale swetrów na nich mało widoczne. Kupiłam i odstawiłam na półkę, bo często widziałam na blogach opinie, że opis wykonania u Kim jest fatalny, mało przejrzysty, pogmatwany. Skoro tak mówią te, które znają język, to ja ograniczyłam się do obejrzenia obrazków, wzdychania, bo cóż innego mi pozostało.Ostatnio furorę robi "Misty". Wypatrzyłam sweterek, nie żebym z zachwytu piała, ale córka wspominała o kamizelce z "wyciągniętymi rogami". Gdzieś, coś, w sklepie. Nie mam pojęcia jak to wygladało, ale czy nie tak?


 Opisu nie przeglądałam, bo... W każdym razie intryguje mnie ten sweter, a przody wydłużone w szczególności. Rzędy skrócone?

Leonardo i robótki

to tak w nawiązaniu  do poprzedniego postu - "rozbabranie" i da Vinci. Mogę spokojnie podawać się za Leonarda, a przynajmniej powoływać się na podobieństwo do niego. Nie chodzi tu o talent, ale pewna cecha nas łączy. Otóż Leonardo da Vinci słynął z tego, że wiekszość prac stała rozbabrana, nieukończona. Leonardo wciąż porzyjmował nowe zamówienia, rozpoczynał pracę, a potem ją w połowie zostawiał. No i skąd ja to znam? Z AUTOPSJI, z autopsji, miłe panie!

Nie mogłam się powstrzymać:

Tu znalazłam Kota da Vinci

A, zapomniałam dodać, że tak jak Leonardo jestem oburęczna ( nie mylić z: mam dwie lewe ręce)

Pierwsze rozbabranie nabiera spójności, oglądając "Kod..." zrobiłam i zszyłam kaptur, nabrałam oczka na plisę, nawet zrobiłam kilka centymetrów. Wystarczy się zmobilizować! A film - szkoda czasu, dobrze że potrafę w trakcie oglądania czymś się zająć.

W związku z filmem chodzi mi po głowie Gretkowska. I ona pisała w jakiejś książce o Marii Magdalenie, niestety, zupełnie nie mogę sobiie przypomnieć. "My zdies' emigranty"?

poniedziałek, 10 maja 2010

Ewuta - zmiłuj się!

Przeciez mówiłam! Szare na sweter od Pimposhki! Od pani Pimposhki Turner.
Nawet jej fotkę z bloga przywłaszczyłam, ale nie ma jak pytać, bo ona w podróży poślubnej :-)

Odsiedziane - niewykonane!

Od jakiegoś czasu borykałam się z nowym Central Parkiem, o czym nie omieszkałam w swoim czasie wspomnieć. Od kilku dni siedzę i namolnie dłubię, bo sądziłam, że skończę dziś. Nic z tego - jestem w prawdzie w połowie kaptura, do zrobienia plisa i zszycie. Niby mało, ale robota upierdliwa ( przepraszam), ale naprawdę upierdliwa. Wiem, że  nie zdążę, ale jak odłożę, to już się za to nie zabiorę, bo już mam dość - od ciągłego siedzenia boli mnie to miejscę, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Jako że w trakcie  leczenia ostrego stanu zapalnego korzonków jestem, to boli mnie w dwójnasób. Może dziś przerwę sobie zrobię?
Rozbabrane raz:


I rozbabrane dwa:
To drugie rozbabrane przez Adę (adamala). Tzn. rozbabrałam ja, ale zobaczyłam bolerko szydełkowe w jej albumie na picasie i wpadłam. Żeby nie to bolerko pewnie Central Park byłby gotowy, a może nie? Musiałam spróbować, bo bolerko trochę dziwadełko jest, musiałam wiedzieć jak to się składa. To takie bolerko-origami i przypomina mi trochę baby surprise jacket Elizabeth Zimmermann, kształtem i szwem na górze rękawa.


Najpierw się robi sześciokąt  razy dwa. Z jednego sześciokąta - pół bolerka z rękawem. Bok sześciokąta to 1/2 obwodu bolerka. Tyle wydedukowałam i nawet udało mi się odpowiednio złożyć.
Bawełna, z odzysku, dostałam od koleżanki.
(Dziękuje Halinko, a wiesz, że ten kolor jest całkiem niegłupi?)

Niech nikogo nie zmyli dzisiejszy wpis. Nie jestem taka porządna - dwa rozbabrania, tych rozbabrań mam całe mnóstwo, ale się nie przyznam do reszty, a przynajmniej nie dziś.

Wieści kulturalne:
Dziś w polsacie film "Palikot Leonarda da Vinci". O 20tej. Dla tych którzy nie czytali, albo czytali a nie widzieli, albo czytali i widzieli a chcą jeszcze! Znaczy " Kod Leonarda..." :-)

Wieści handlowe:
Przyszło z interfoxa - tylko co, jeszcze panem pocztowcem pachnie



Granat, hmm, dyskusyjny, przykurzony, chociaż... chyba wydziwiam, szary tez niczego.
O matko, jakie to cienkie !!