Środowe spotkania u Maknety
Trochę wcześnie pochwaliłam się szarym "kominem" zrobionym podczas mistrzostw świata w siatkówce, ale nic to. Wczoraj zrobiłam drugi - morski. Na kolejną robótkę nie mam pomysłu, za to dziś robię sobie wyrzuty, że zamiast szarego szala mogłam ku czci siatkarzy zrobić szal w barwach narodowych. Ale zrobię dziecięciu, które bywa na meczach, więc może taki komin narodowy się kiedyś przyda.
Jak wspomniałam, dziś bezrobotnie, bo pomysłów brak. A tymczasem morskie dzieło.
Pochwalę się jeszcze, że uruchomiłam swój paypal, podpięłam kartę, a teraz się boję użyć, by czegoś nie sknocić. Dziękuję
Marzence z Wełnianych Myśli za instrukcję obsługi dla "sprytnych inaczej". Jeszcze tylko muszę się odważyć na szaleństwa zakupowe.
No i kot obowiązkowo. Dziś Krecia pod stołem. Rano dała popis sprzątania, pracowicie wylizywała przedłóżkowy dywanik. Niestety, nie udało mi się sprzątania zarejestrować, bo umknęła nim dopełzłam z aparatem. W ogóle gwiazda z niej żadna, bo unika aparatu jak zarazy.
I literatura...
Parę dni temu doszła do mnie książka Jacka Getnera "Pan Przypadek i korpoludki", czytam, jestem w połowie. Cóż mogę powiedzieć - jest śmiesznie, korporacje w krzywym zwierciadle, postacie niebanelne, szczególnie pan Zenek od komputerów. Dodam, że to trzecia książka z cyklu i jeżeli ktoś przymierza się do czytania, to zalecam robić to w kolejności:
- Pan przypadek i trzynastka
- Pan Przypadek i celebryci
- Pan Przypadek i korpoludki
W zasadzie mogę się już pochwalić ( dziś po raz kolejny ) - do trzeciej części okładkę zaprojektowało moje dziecię. To nie pierwszy udział dziecięcia w konkursie, ale tym razem się udało.