czwartek, 30 września 2010

Etola VK Holiday 2005

Posted by Picasa


Wentylacja

Wizyta jak co roku pana znającego się na "wiatraczku". Jak co roku opowiadam jak to "cugu" u mnie nie ma, pseudo-żartobliwie dorzucam: Dobrze, że nie mam pieców kaflowych na węgiel, bo powiększyłabym grono aniołków .
Przegląd wentylacji w kuchni:
- Taaa...otwórz pani okno, bo nie kręci ( wiatraczek w urządzeniu ). I po co ta kratka? ( usuwa )Wywal to pani!
- Przecież nie będzie mi tu na widoku ta czarna dziura! - oponuję
- To co? Komu to przeszkadza?
- Mnie!
- Jak pani to przeszkadza, to miej pani sobie kratkę i nie mów pani, że cugu nie ma.
Próbuję jeszcze coś utargować z kibelkiem. Tu mam nawiew do kibelka, wszystko co w kominie wentylacyjnym fruwa, wpada do mnie. Kratkę wentylacyjną mam wstawioną, ale w opakowaniu foliowym, by uchronić się przed nieporządanymi zapachami, kurzami i czym tam jeszcze.
-Dobry pomysł - stwierdza pan Wiatraczek - Co ma pani cudze wąchać?!
I przychodzi czas załatwiania formalności:
- Podpisik mi tu szanowna da!
- A co tam pan napisał?
- Jak co? Przecież wszystko w porządku!
Odmawiam złożenia podpisu:
- W takim razie obejdzie się.
Zawsze podpisywałam, ale kiedy wzywałam fachowców ze Spółdzielni odpowiadali, że w protokole nie było zastrzeżeń, teraz też nie będzie, tyle że bez mego podpisu w księdze, ale protokół to zupełnie inny dokument, na którym podpisów lokatorów nie ma. I znów za rok będę dreptać bezradnie za panem Wiatraczkiem i opowiadać jak to cugu nie mam, a w kibelku to zamiast wyciągać to wciąga... Jak to mawiają mądrzy ludzie: Historia lubi się powtarzać. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

poniedziałek, 27 września 2010

Wariacje na temat konia...


Poseł Ryszard Kalisz przytacza powiedzenie:
- Koń jest nagi...
W słowo wpada mu komentator TVN24:
- W przeciwieństwie do króla, który - jaki jest, każdy widzi.

Na budowie

Trwa ogólnopolska akcja "Ocieplamy blokowiska" , moje nie jest wyjątkiem. Po osiedlu hula wiatr niosąc śnieżno-styropianowe kurzawy. Gdzieniegdzie białe zaspy. Przechodzę koło jednego z bloków przesłoniętego budowlanym muślinem. Budowlańców nie widać, ale dochodzą głosy. Zatem praca wre. A co słychać? Myli się ten, kto myśli, że leci tekst:
-Wacuś, q....., podaj wapienko!
Piosenka leci, piosenka w wykonaniu biegającego po rusztowaniach "ocieplacza":
- Kochaj mnieeeee, nieprzytomnieee jak zapalniczka płomień...
Pragnienie  miłości musi być wielkie, bo wykonawca ryczy jak bawół, trzyma jednak poprawnie linię melodyczną.
Cóż, czasy się zmieniają i kultura budowlana takoż, a ludzkie pragnienia niezmienne od wieków.

sobota, 25 września 2010

Haruni

Jeszcze jedno. Wspominałam swego czasu. Farowałam włóczkę samodzielnie, w zasadzie poszłam na żywioł nie mając w tej materii żadnych doświadczeń. Ale ... kto nie próbuje ten nie ma. Chustę ukończyłam dość dawno, ale jak to u mnie bywa, musiała swoje odleżeć.






Dopisek:
Oddałam, a co tam!

czwartek, 23 września 2010

Komin

Po czapce z listkami, komin do kompletu, chociaż rozmiary komina pozwalają na użycie go jako nakrycia głowy. Będą jeszcze rękawiczki szydełkowe. Muszę chyba jednak odłożyć na jakiś czas szarości i zmienić barwy. Chodzi za mną pewien projekt - nie wiem jak go zwać - Alexandra Hoodie czy Hillcardigan?
W każdym razie oto on:


Fotki pochodzą z Ravelry

A tu mój wytwór i dane techniczne
- włóczka Szronik 15% wełna, 85%akryl; 100g = 250 m x 3 motki
- drut okrągły 3 mm
- szerokość całkowita ( bez rozciągania ) - 66 cm = 200 oczek
- wysokość 55 cm =  165 rzędów
Dół luźno zakończony pozwala naciągnięcie na ramiona.


niedziela, 19 września 2010

Przepis na berecik od Wandeczki

Wandeczka nie ma boga i postanowiłam wkleić jej przepis tu na swoim - ku pamięci:


"a ja robię tak :
robie szydełkiem dośc luźny łańcuszek na obwód głowy, ostatnie oczko łańcuszka nabieram już na druty i póxniej po kolei wszystkie / łańcuszka nie wypruwam , pozostaje jako I rząd/
ja dla siebie nabieram zazwyczaj 70 oczek, zamykam na okrągłym drucie i robię ściągacz, no jaki chcesz wysoki i w ostatnim rzędzie ściągacza dobieram co drugie oczko, liczę ile mi wyszło oczek i dobieram jeszcze tyle aby można je było podzielić przez 8. Zazwyczaj dobieram jeszcze  2 oczka.
I robię na okrągło, myślę, że  tutaj można już chyba wyrabiac te listki....
ja robię prosto na wysokość 6 - 7 cm zwykłym ściegiem, później oddzielam markerami
podzielony na 8 części  beret i  zamykam w co drugim okrążeniu , aż zostanie 8 oczek na drucie. Wtedy łapię je nitką i zeszywam.
I koniec..."


O matko! Zawsze zaskakuje mnie , ile to dobrych dusz na tym świecie, bezinteresownych...

Na razie pozostaję przy tym zrobionym bereciku, dopóki dziecię głowy swojej nim nie przeoblecze. Zobaczymy, jak się prezentuje. Dalej wdaję się w potyczki kominowe (uskubałam tego okolo 50 cm) i w planie rękawiczki z jednym palcem ( szydełkowe ) Kiedyś już takie robiłam i teraz zamierzam powtórzyć - PRZEPIS

czwartek, 16 września 2010

Ni beret, ni czapka i chodzenie po prośbie

Zrobiłam, to drugie podejście, ale czy udane? Zastanawiam się, czy nie podejść do wezwania poraz trzeci. Przyczyna, że beret zdecydowanie większy, tkwi we włóczce - to  z Szronik - mieszanka akrylu i wełny. Wełna nadaje puszystości nitce i stąd wielgaśna czapka zamiast zgrabnego bereciku. Tym razem zmniejszyłam nieco. 100 oczek na ściągacz (zamiast 120), potem z każdego lewego wyrobione dwa prawe, a więc 150 - a nie 170. Efekt trochę lepszy, ale trzeba by to obejrzeć na żywej głowie. Manekin jaki posiadam ma rozmiar nieokreślony - niby 38 miał być, ale głowa raczej miniatutrowa, o reszcie nie wspomnę.



 I jeszcze apel: ktokolwiek widział, ktokolwiek ma!
Szukam  włóczki, która zwie się ...Włóczka Acryl kolor śliwka, produkcji Aniluxu. Nazwa jest tak skomplikowana, że, niestety, wyszukiwarki nie bardzo sobie z tym wynalazkiem radzą. Numeru koloru producent nie podał, gabarytów włóczkowych też nie. Gdyby u którejś z robótkowiczek coś takie się znajdowało w posiadaniu, to chętnie siądę przy okrągłym stole w celu pertraktacji .
Oto i rzeczona ona, upragniona:

sobota, 11 września 2010

Jak scharznić sobie cały dzień?

To proste - wziąć przepis na berecik i bezkrytycznie dłubać. Użyty materiał się zgadzał, no prawie. W opisie włóczka 50g - 119 m, druty 3,25 mm. Ja miałam włóczkę 100g -250 m, druty 3. Wyszło berecisko, a nie zgrabny berecik, jaki prezentowała modelka. Robiłam dość ciasno, mając na uwadze ataki kota, tego nowego. Zawsze trudniej kotu wyciągnąć drut z robórki.
W każdym razie w celu ukojenia skołatanych nerwów, zrobiłam sobie gar makaronu z cukinią wg przepisu Truscaveczki. Szczęście, że nie miałam parówki. Umarłabym z przeżarcia.
A wracając do "berecika"... eeee, szkoda nerwów. Nawet fotki obrzydliwe.

Berecik - zawsze mi się podobał


Dopisek:
Fotka pochodzi z Knit1 summer 2009. Beret dopiero zamierzam zrobić.  W zasadzie zaczęłam, ale o tym innym razem.

czwartek, 9 września 2010

Halens - inspiracje



Z ostatnich katalogów - robię im reklamę, ale trzeba przyznać, że starają się, robią ciekawe stylizacje, a rzeczy zupełnie fajne. Butów bym nie kupiła, ale wiosną kupiłam kurtkę i się z nią nie rozstaję.

I pytanie mam - jakich rozmiarów powinien być komin, by tak wyglądał jak na fotce?

Dopisek:
Znalazłam na allegro szal-komin z H&M z wymiarami: szerokość 100cm, wysokość 86. Straaasznie wieeelkie!

środa, 8 września 2010

Konkurs foto - The End

Jak na zupełnego laika, nie było tak źle. Fotka z Tymonem  uplasowała się na 8 miejscu wśród 20 fotek. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to ósme miejsce to zasługa tylko i wyłącznie Tymona, bo gdyby nie jego osobisty urok... Przepraszam, źle policzyłam - miejsce 9, ale jaka to różnica. :-))


Dopisek:
Niewybaczalne niedopatrzenie !!! Głosującym dziękuję, osobisty urok Tymona to jedno, a doobra wola głosujących to drugie. Jeszcze raz serdeczne podziękowania.

wtorek, 7 września 2010

Krecia

Jedna z nielicznych chwil, kiedy Krecia jest we względnym bezruchu. Krecia - od szylkretu. Chociaż rodzina powiada, że od "grzania kreta" - czyli błyskawicznego poruszania się pod chodnikiem, kołdrą, kocem, bądź stertą poduszek.





Konkurs foto na babskim hobby jeszcze raz.

Kończy się termin głosowań, sobie raczej marnie wróżę, ale co zabawa to zabawa i trochę ekscytacji nikomu nie zaszkodziło.
Tu na babskim hobby można głosować. Do końca głosowania - doba. Chyba na babskim potrzebna jest rejestracja, ale głowy nie dam. Dla tych, którzy nie moga się zalogować na forum do obejrzenia fotki
tu w postaci filmiku, niestety tu zagłosować nie można.

poniedziałek, 6 września 2010

Szylkreta bezimienna

Mówiłam, że nigdy więcej kotów? Żartowałam, bo oto jest. Chora, niestety.  Grypa. Brzydkie oczko.
U weterynarzy podnosi głośny wrzask. Ma trzy miesiące, charakterna i trudna do fotografowania.


piątek, 3 września 2010

Tropem komentarzy

Nie posłuchałam Małgorzaty i do księgarni jednak poszłam. Swoje odstałam, panie doradzały, by przychodzić tuż po 10tej, bądź przed samym zamknięciem. Wróciłam z "Podróżą  Bena", bo było akurat.
Maknetę rozumiem - przechodziłam to podczas lektury "Taty" Whartona i "Dziedzictwa" Rotha. Tematyka obu książek podobna, zastanawiałam się, czy przypadkiem Wharton nie popełnił plagiatu, ale niech tam. Czytałam obie w okresie dla mnie trudnym. Z resztą, "Dziedzictwa" nigdy nie skończyłam i nigdy do niego nie wróciłam, bo nie miałam odwagi. Do dziś mi to zostało, co nie znaczy,  że do książek Rotha ( z wyjątkiem "Dziedzictwa" ) nie wrócę.

Murakami i "Kafka..." - a ja się zastanawiałam, dlaczego książka z biblioteki w tak nieskazitelnym stanie. Kruliczycy dziękuję za ostrzeżenie, ale zerknę, co nad morzem u Kafki piszczy, bo jeśli lubię "Mulholland Drive" Lyncha, to co mnie bardziej może zaskoczyć? Może język w "Kafce..." jest wart brnięcia po ... piachu nadmorskiej plaży?
Pozdrawiam


środa, 1 września 2010

Doris Lessing

A wiesz, że jest druga część ksiązki "Piąte dziecko" ? - pyta moje osobiste dziecię, wcale nie piąte.
 Nie wiem, bo ugrzęzłam na początku autobiografii Lessing i ani w te, ani we w te. Będę  musiała zacząć od początku z kartką i ołówkiem w ręku, podpierając się w czytaniu rysunkami drzewa genealogicznego pani Lessing. W każdym razie moje dziecko jest do przodu, bo książki stojące w domu na półce tejże noblistki przeczytała, a ja nie, bo zawsze coś mi stanie na przeszkodzie. Np. książka z biblioteki, bo gdzieś wypatrzyłam coś na temat duetu pisarskiego: Per Wahloo i Maj Sjowall i natychmiast musiałam zajrzeć w jakąś ich książkę. I zaglądam w "Zamknięty pokój" wydany 30 lat temu. Od lat czuję słabość do literatury skandynawskiej.
W kolejce czeka Murakami - Kafka nad morzem, choć za japońskimi klimatami nie przepadam.No bo skoro w bibliotece mieli i kot był na okładce...
Korci mnie, by jutro do księgarni skoczyć i zerknąć, co tam ciekawego Doris Lessing mają? Może "Podróż Bena"? Bo skoro dziecko się interesuje... Chociaż początek września to zła pora na odwiedzanie księgarń.



Bez komentarza