niedziela, 6 czerwca 2021

Na lato jak znalazł

 Odkopuję stare zapasy, bo wciąż mnie korci , by poczynić jakieś zakupy. Dzielnie się powstrzymuję i staram się wykorzystać to, co mam. Jest jednak problem, bo łatwiej zaplanować jakiś model i kupić włóczkę, niż wykopać z czeluści szafę coś, co nie wiadomo, kiedy kupione i w jakim celu i starać się to jakoś sensownie wykorzystać. Kiedy zaczynasz główkować, okazuje się, że raz tej samej włóczki jest za mało, a raz za dużo. Tym razem przyczyną moich cierpień jest Alize Cashmira Pure Wool. Sporo tego, ale w trzech kolorach. Zaczęłam nawet robić, coś większego, ale po długim namyśle zrezygnowałam, bo po co mi kolejny pled, bardzo niepraktyczny przy trójce kotów. Będą  więc komplety: komin-tuba ( natchnienie z poprzedniego wpisu - ha ha ha ) i czapka, jakaś prosta. Oczywiście, planami dzielę się z dziecięciem. Roztropnie odpowiada: Na lato jak znalazł ;)


Trzy wspomniane kolory włóczki Alize Cashmira Pure Wool -100% wełny, w 100 g - 300 m. Dłubię szydełkiem, chińską podróbką addi 4 mm. Niezłe, tylko zdarzyło mi się raz, że część metalowa wypadła z plastikowej rączki. 

Wzór dłubię z głowy, podpatrzyłam gdzieś, ale tyle rzeczy robiłam tym wzorem, szczególnie kocyki pod kocie doopki, że teraz wzór robię z pamięci. Kocyki zazwyczaj lądują na zaprzyjaźnionych aukcjach charytatywnych, u mnie zaś  w Księgarni Bezdomnego Kota nieodmiennie królują książki. Dziś wpadło kilka nowych tytułów, jakby ktoś zechciał zajrzeć :)







Kiedyś czytałam powieść Archera "Co do grosza", uśmiałam się mocno, tej ostatniej akurat nie znam :)
Gdyby ktoś czytał którąkolwiek z książek, to zapraszam do podzielenia się opinią w Księgarni



czwartek, 3 czerwca 2021

Puzzle

O jak mnie tu dawno nie było. Nie żebym nic nie robiła, bo zawsze coś dłubię. Doszedł jeszcze jeden rodzaj działalności manualnej, a mianowicie układanie puzzli. Nie jakieś tam szaleństwo o zawrotnej liczbie elementów, ale "pięćsetki" chętnie i namiętnie. Stąd buszowanie po sklepach w poszukiwaniu marki "cóś tanio i elegancko" No i dziś trafiam do księgarni, która ma w swojej nazwie przymiotnik "tania", nie mylić z Tania, Tanieczka, Taniusza, bo to rzeczownik własny. No w każdym razem jakoś wybitnie tanio tam nie jest, ale śmiesznie to na pewno. Przygodę dzisiejszą z outletem zaczęłam od puzzli. Opis mnie powalił: "Puzzle 350 el. Violetta w tubie". Dziecię od razu dopowiada: Dobrze, że nie w worku. Dalszej żonglerki słownej nie przytoczę, bo co nieco makabryczna, ale obie płakałyśmy ze śmiechu. Nie dość radosnego tytułu, księgarnia dodaje opis, że te puzzle to książki "końcówka nakładu, książki są nowe, ale niepełnowartościowe (mogą posiadać zażółknięcia, drobne zagięcia, itp.), mogą nie posiadać dodatków takich jak płyty CD, płyty DVD, mazaki, długopisy, naklejki i inne drobne elementy". Nie kupiłam, bo co to za puzzle, które nie mają długopisu i płyty DVD. No i jak na towar nie pierwszej świeżości, cena niezbyt niska 20 zet, więc tym razem muszę obejść się smakiem.
Na szczęście w niedalekiej przeszłości był Dzień Matki, więc obdarowano mnie kotami w worku. Mam co robić. Radostki. Kociska 560 elementów. Miłego dnia, a w zasadzie weekendu, bo długi i szeroki ;)