czwartek, 18 listopada 2010

Cytaty

Smsy do Szkła Kontaktowego:

- Nie bądź durny - idź do urny
- Nie gderaj, wybieraj!
- Wciągaj pory i zasuwaj na wybory!

poniedziałek, 15 listopada 2010

Kapciochy

Przesiedziałam jakiś czas na blogu u Antoniny i oto efekt. Opis musiałam lekko zmodernizować bo i szydełko nie te, i nitka cieńsza. Fotka poczyniona wieczorową porą więc wybaczcie żółtawo rozmazany artyzm.

Moje kapety minimalistyczne, choć dziecię wczoraj namawiało: może bąbel jakiś, może kokardę?

piątek, 12 listopada 2010

Prawo serii

Zazwyczaj używając tego wyrażenia, sądziłam, że to ot, takie sobie potoczne powiedzenie. Okazuje się, że prawo serii miało swojego fanatycznego badacza - austriackiego biologa Paula Kammerera. Napisał nawet na ten temat książkę "Das Gesetz der Serie". W książce przytacza wiele przykładów dotyczących tegoż prawa, ciekawych odsyłam do konspektu wykładu na ten temat autorstwa Tomasza Downarowicza
Skąd mi przyszło do głowy akurat prawo serii? Ostatnie lektury wybrane raczej przypadkowo traktowały o epoce komunizmu w Polsce "Julita i huśtawki" H. Kowalewskiej i w Czechosłowacji "Praska orgia" P.Rotha. Obie skończyłam wczoraj. Dziś grzebiąc w swoich zbiorach książkowych, natykam się na książkę Leopolda Tyrmanda "Cywilizacja komunizmu". Podświadomie szukam tej tematyki? Czy to rzeczywiście prawo serii? Książki różne - w "Julicie" komunizm przedstawiony nie jest bardzo drastyczny, ani bardzo siermiężny, dopiero koniec książki zaskakuje brutalnością. W "Praskiej orgii" przedstawiona komunistyczna rzeczywistość jest obezwładniająca poczuciem niemocy, strachu. Na obie książki trafiłam przypadkiem - i na "Cywilizację" kupioną i bezmyślnie z tyłu na półce upchniętą ( co tam u jasnej cholery stoi?) Czytać?
Dla fanów tejże epoki jeszcze "Mydło z łabędziem" Krystyny Nepomuckiej polecam. Czytałam dawno, ale pamiętam, że podobało mi się. Może jeszcze raz poczytać? Ciekawe, jakie tym razem miałabym odczucia?


Tak po prawdzie do Tyrmanda zabierałam się nie raz, ale jakoś nigdy nie było nam pod drodze, zaczynane i odkładane - "Zły", "Dziennik 1954". Może tym razem wyjdzie?

poniedziałek, 8 listopada 2010

Z Phildara - podoba mi się



Posted by Picasa

Baktus 1

Wczoraj skończyłam jeden, w zasadzie doszyłam pędzle, dwa baktusy czekają w kolejce. Może dziś mi się uda skończyć? Pogoda kiepska, pada, mokro. Usiłowałam zrobić fotki, nijak nie wychodzi, z kilkunastu wybrałam jedną:


Włóczka baza - szara z odzysku. W ubiegym roku robiłam w takich barwach szalik, zostało sporo włóczki, więc zaczęłam baktusa, ale przelażał trochę. Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie bawi jak robienie baktusów. Trzeba przyznać, że to wynalazek na miarę epoki.

niedziela, 7 listopada 2010

Wszystkie drogi prowadzą do Nashville

Kiedy nie mam nic do powiedzenia, mówię: wszystkie drogi prowadzą do Neshville. Jest to dla mnie powiedzenie klucz, kiedy nie ma się co na dany temat rzec. Dziękuję Korneliuszowi Pacudzie, ze mogę na marudzenia dziecięcia w sprawie podjęcia decyzji życiowej odpowiedzieć: Dziecino kochana, czego byś nie postanowił, to i tak , jak mawia Kornelisz Pacuda, wszystkie drogi prowadzą do... ?
Tu zagadka dla czytelników. Czekam na odpowiedzi! Dokąd te drogi prowadzą? Prawda, że u nas, na starym kontynencie, drogi wszystkie prowadzą do Rzymu, ale jakie to ma znaczrnie?

Dopisek:
Oczywiście, że do Mragowa, bo gdzie bym się nie wybierała to zawsze  je przejeżdżam, choć w tym roku niełaskawe dla zmotoryzowanych - rozkopane i zakorkowane. :-))

sobota, 6 listopada 2010

Baktusy przykurzone, komentarze i wielka polityka w tle

Zaczynam wygrzebywać z dna szafy różności, o których dawno zapomniałam. Na pierwszy ogień 4 - słownie: cztery - baktusy. Jeden skończony, pozostałe żałosne, rozpoczęte zezwłoki. Nie wiem, co mną powodowało, że tyle ich. W każdym razie dwa już ukończyłam ( jeszcze tylko pędzle na rogach ), ślęczę nad trzecim, póki mi zapału staje. Zamyślam o mitenkach do nich, ale jak znam życie do jutra mi przejdzie. Póki co baktus w tonacji szarej dłubię i przysłuchuję się temu, co w tvn24, bo wczoraj nie korzystałam z telewizora. Umknęła mi najważniejsza informacja dnia - posłanki Ela i Joasia wyleciały z PiSu, szkoda, bo fajne dziewczyny i niedurne.
 I choć nam nie po drodze, Prezesa też mi żal, tak zwyczajnie po ludzku. Zagalopował się?

I komentarze:
za wszystkie serdecznie dziękuję i Tkaitkę pozdrawiam :-)) Prawda, że komentarzy nie za dużo, ale widzę jak licznik wizytowy bije i to działa na mnie jak dopalacz.

Sprostowanie:
Znaczy się, nie szkoda, że Panie Posłanki Dwie juz nie w Pisie, ale szkoda, że je tak potraktowano. O to mi szło! O!

piątek, 5 listopada 2010

Larsson albo Millenium

Albo Millenium od Larssona, a w zasadzie od Czarnej Owcy (dawny Santorski) Miałam się za Larssona nie brać, ale się wzięłam.  Wszystko, co możliwe o Larssonie przeczytałam, może przesadzam, że wszystko, ale łapałam po gazetach wszystko, co o nim pisali. A biografię ma ciekawą, nie dziw, że czem prędzej ją wydali (Świat Książki - Stieg Larsson. Mężczyzna, który odszedł za wcześnie). Nie posiadam owej ksiązki, bo kiedy o niej poczytałam, chciałam natychmiast ją mieć. Nic z tego nie wyszło, choć książka była w księgarni, musiała jednak czekać na oficjalna premierę. Przymierzałam się też do kupna Millenium, ale najpierw było strasznie drogo, potem było w komplecie mniej drogo, w bibliotece nie było wcale, a potem doszłam do wniosku, że dlaczego mam czytać, skoro się tej trylogii boję ( ze względu na treść).  No ale trafiłam na dokument w tvn24 o Stiegu Larssonie z cyklu - Ewa Ewart poleca i znów mnie wzięło. Więc czytam, a co tam. Może dopełznę do końca, bo jakby zaczyna mnie wciągać, choć w głowie mi jeszcze reymontowy sad wiszący nad ziemią, czy droga leżąca cicho...

wtorek, 2 listopada 2010

Ekspiacja

Od pewnego czasu , że zacytuje klasyka, stosuję socjotechniki, które maja na celu zmylenie czytelnikow mojego bloga (chciałam rzec fanów, ale byłoby to nadużycie) - popatrzcie, jak ona pracuje!  Cóż więc z tą socjotecjhniką? Zamydlam zaglądającym tu oczy, jakoby życie robótkowe u mnie toczy się bezustannie - ledwo dycham machając drutami tudzież szydełkiem. W zasadzie macham, kończy się jednak na kilku machnięciach, bo co zacznę, to albo badziewne w moim przekonaniu, albo badziewne w przekonaniu innych. Muszę w końcu zmienić swoje złe nawyki, zaczynanie i rzucanie robótek, roztropnie je planować , doprowadzać rozpoczęte dzieło do końca - słowem jednym: walczyć ze słomianym zapałem, bo czuję do się absmak.
Sypię sobie głowę popiołem, walę sie w piersi i obiecuję poprawę.

Chociaż... nie jest aż tak leniwie, dziecięciu udłubałam szydełkiem rękawice , stanowiące uzupełnienie komina i bereto-czapki z listkami. Wygrzebałam tez z odchłani szafnej zaczęty sasankowy szal. Szal leżał chyba od ubiegłego sezonu - zakończyłam oczka i szal już w użyciu - nawet go lubię!
Rękawic nie pokażę, bo wyjechały, ale usilnie prosić będę o sesję  zdjęciową i może uproszę.

I to na tyle w moim włóczkowo-drutowo-szydełkowym kondominium. Mniemam, że w niedługim czasie czemś konkretnym się pochwalę :-))

Hmmm, coś mi sie wydaje, że powinnam mniej telewizji ogladać, a więcej np Grocholi albo innej Masłowskiej przyswajać...


Komin zig zag

Wynalezione wśród darmowych wzórow Mochi Plus




Mochi Plus