niedziela, 13 marca 2011

Przyznaję się...

No niech tam, w czerwcu zostanę babcią. Powinnam się wykazać robótkowo, ale jakoś mi pomysłów brak. Chociaż wypatrzyłam coś niebanalnego - kokony:

                                                    Klik w obrazek!
Może się wypowiedzą mamy młode, czy taki wynalazek jest przydatny?
I jeszcze jedno pytanie - jakby niemowlakowi wymieszać bawełnę z acrylikem? Wszelkie sugestie i jakieś może wzory mile widziane. Dziewczynka ma być. A jakby jeszcze Ulka, to w ogóle super!
A Ulka to jaki może mieć na dzień dobry obwód makówki.
A obwód kokona to jaki?
A długość?
O maaaatko!

Czytelnia

Więcej ostatnio podczytuję, niż dłubię i częściej zaglądam do księgarni niż do pasmanterii. Zdarza mi się między nitki zajrzeć, "jękam" z zachwytu i lecę po księgarniach. Choć zaczynam się przed tą  książkową żarłocznością kagańcem chronić.Muszę sobie jakieś limity poustawiać: dziesięć książek przeczytanych - jedna kupiona, to może zapasy zmaleją.
Ostanio przeczytane:
 O czym napomykam tu: 52 tygodnie czytania
Jakby mało było czytania, blogowania, opowiadania bzdur wszelakich, założyłam sobie notatnik ku pamięci, gdzie listy tematyczne książek, często z wyzwaniami czytelniczymi związane, właśnie ku pamięci zapisuję - Śmietnik literacki
Wiem, że przesadzam, ale w końcu "kto zabroni biednemu bogato żyć"? :-))

czwartek, 10 marca 2011

Koty, które zmieniają imiona

Tymon zawsze był Tymonem, Tymonem muzycznym, bo zjawił się u nas, kiedy syn mój był zafascynowany muzycznie Tymonem Tymańskim.Tymon nigdy muzyczny nie był, choć sypia rozparty na głośnikach, prawie z głową na discmanie. Co by w nim nie siedziało ( w discmanie znaczy ) - Anathema, Kapela ze Wsi Warszawa czy mały "murzyński chłopczyk"Tracy Chapman - Tymon śpi - stąd czasem imię zmieniało mu się na Kimona. Przekornie też zwę go Kruszynką lub Maluszkiem, choć to stary chłop, bo lat ma 11, a i wagę słuszną - 8 kg.


Szylkretowa kociczka została Krecią z braku laku czyli pomysłu. Jest więc Krecią, Kretką, Krecikiem, Kręciołkiem, Skręcikiem a w końcu, kiedy dziś dopadł ją głup (obłędna gonitwa ze śmiercią w ślepiach) wrzasnęłam: Gandzia, spokój. Tak to z tymi imionami kocimi bywa.


A tak po prawdzie, to oba koty zwą się Chodź-Masz, bo na to zawołanie najlepiej reagują.