Znacie ten wierszyk "patriotyczny", z którego zaczerpnęłam tytuł?
Ha, ha, naszło mnie, co?
Ale do rzeczy...
Nie widać mnie na innych blogach, ale zapewniam, że jestem, bywam, choć mało się odzywam. I oczywiście podziwiam. Sama mało twórcza jestem, a i książek mniej przeczytanych. Ale z tymi książkami to tak, że zapas mam pokaźny i zamiast czytać, jęczę, że i tak nie zdążę wszystkiego przeczytać. I oto olśnienie. Na blogu inicjatorki naszych spotkań środowych - Maknety znalazłam taki oto cytat:
"Dopóki nie oswoję się z myślą, że nie uda mi się zrobić wszystkiego,
co chcę, dopóki nie zrozumiem, iż próbując to robić, niszczę samą
siebie, dopóty nie osiągnę wewnętrznej równowagi. Zamiast starać się
zaspokoić nienasycenie, trzeba je wyciszyć" *
Nie uwierzycie, czytanie ruszyło z kopyta. Czytam, nie oglądam się na zastawione
książkami półki, nie sprawdzam gorączkowo ilości przeczytanych stron. Czytam sobie luzacko. Koniec też z kupowaniem bezmyślnym książek, choć w postanowieniu zrobiłam wyłom. Musiałam wszak kupić "Minimalizm po polsku", z którego pochodzi cytat zapożyczony od Maknety. I "Ruchome schody do fortuny". Milionerką zapewne nie zostanę, ale uświadomiłam sobie, jak pieniądze przeciekają mi przez palce na tzw. bzdety. Książka wprawdzie na warunki amerykańskie, ale sporo można się nauczyć. Nadal czytam "Carnivię" i podczytuję "Ruchome schody". Kilka książek czytanych na raz, to jeszcze jeden nawyk do wykorzenienia. Chyba zacznę sobie powoli układać listę postanowień noworocznych ;)
Aaaa, przeczytałam w tzw międzyczasie "Jestem nudziarą" Szwai.
Tu się chwaliłam.
W środku nowy twór
Nie spiesząc się, robię czapeczki. Korzystam z wzorów drops design, bo i czemu nie, skoro piękne. W wyzwaniu czapkowym wydarłam do przodu i muszę podpytać na blogi inicjatorki czapkowego wyzwania, czy mam wszystko prezentować, jak zlatuje z drutów, czy czekać na kolejny miesiąc, a nadwyżkę trzymać na dni posuchy, w ukryciu. Wykorzystuję resztki włóczkowe, ale zdarzają się nowe włóczki. Nie szaleję zakupowo, bo wiem, że po opadnięciu entuzjazmu włóczka zalegnie na dnie szafy.
Pod Spodem ;).
A propos robienia fortuny. Zaproponowałam dziecięciu przeczytanie "Schodów" celem pomnażania majątku. Dziecię odparło, że raczej nie skorzysta, ale nie ma nic przeciwko temu, bym fortunę robiła ja, a w przyszłości się z nią podzieliła. To się nazywa mocne stąpanie po ziemi.
Drugie Pod Spodem ;)
Całkiem przypadkiem uruchomiłam funkcje na dropboxie - przesyłanie z aparatu. Czego ja tam nie mam - prawdziwe Archiwum X. Pozanudzam Was, a przy okazji sama zobaczę, co mi tam skopiowało.
Wakacje - gustowne okularki z dyskontu
Trzecie Pod Spodem ;)
Odgadnięcie, skąd pochodzi tytuł dzisiejszego wpisu, skutkuje losowaniem książki Anety Borowiec "Wilczyce". Procedury następujące. W komentarzu piszemy: Wiem! i ślemy odpowiedź na mojego maila. Czas przysyłania odpowiedzi do niedzieli - 30 listopada. Książka moja własna, w stanie prawie "nówka", babska, dobra literatura, o której pisałam na blogu
52 tygodnie czytania. Skąd taki pomysł zgadywanki? Brata się lewica z prawicą czy odwrotnie, więc kto wie, czy dawno przebrzmiała poezja nie wychynie ponownie na powierzchnię zaangażowanej literatury ;)
Polecam się Waszej pamięci, choć mało widać mnie ostatnio ;)