wtorek, 2 marca 2010

W szponach nałogu

Tytuł brzmi dramatycznie, ale dokładnie rok temu postanowiłam: koniec z paleniem. Nie palę, nie palę, ale tylko fizycznie. W głowie dale mi tkwi nałóg. Staram się go przejeść, powiększyły się zatem moje gabaryty. Wsparcia szukam w fachowej literaturze - tej odwykowej i tej odchudzającej. Ostatni nabytek to dwie książki Allena Carra:


Ale to nie wszystko, lektur podobnych u mnie dostatek, jestem szczęśliwą posiadaczką tych oto:





Przeczytałam dwie ostatnie i nic :-)) ważę tyle samo, teraz  czytam Allena Carra na temat zrzucania kg-mów, potem poczytam o odwyku, bardziej z ciekawości niż z potrzeby serca. Aaaa, posiadam jeszcze książkę o diecie z Alli, dawali prawie darmo w Biedronce, to jak miałam nie brać. Jak robić sobie wodę z mózgu, to z rozmachem. Ale muszę przyznać, że moją ulubioną książką jest "Odchudzająca książka kucharska". Fajne, nieskomplikowane przepisy, a przede wszystkim nie wydumane. Za przebój uważam owsiankę królewską: dwie części wody, jedna mleka, 6 łyżek płatków owsianych, dwie łyżki otrębów i dwie łyżeczki siemienia lnianego. Polecam! Jestem pewna, że królowie to jadali, a przynajmniej nasi, rodzimi. 

6 komentarzy:

  1. Paliłam długo, rzucałam również długo, tzn. nieustannie, okłamując siebie i sięgając ciągle po "ostatniego". Rzuciłam z dnia na dzień, i już nigdy nie zapaliłam. Została niedokończona paczka, którą wyrzuciłam chyba po roku. A motyw rzucenia: strach przed rakiem: wyskoczył mi guz na szyi (na szczęście okazało się, że to niegroźna torbiel). Oczywiście przytyłam po rzuceniu palenia, potem ileś tam diet różnego rodzaju, efekty jojo i tak się toczy. Chudnę nieco, tyję i znów chudnę, im lat przybywa - tym trudniej schudnąć. Dobre efekty daje niejedzenie pieczywa, słodyczy i dośc dużo ruchu (przynajmniej w moim przypadku), a że słodycze lubię, to miewam to jojo. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w rzucaniu i odchudzaniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Palilam, cale studia palilam a potem rzucilam i juz nie pale prawie trzy lata :) I wiem, ze juz nie bede. Rzucic palenie calkowicie pomogl mi zakaz palenia w pubach i restauracjach :) jak rzucilam, to z dobre 5 kilo mi przybylo. Jon tez rzucil palenie, dwa miesiace nie pali, mam nadzieje ze wytrwa :)
    Jesli chodzi o odchudzanie to moge Ci polecic autorke Rosemary Connley, napewno jej ksiazki sa dostepne w Polsce. Proste przepisy, niskotluszczowa dieta i efekty widac bardzo szybko. Naprawde polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wg mnie najlepiej klin wybijac klinem. Co prawda nigdy nie paliłam, ale kiedyś piłam dużo kawy, takiej "siekiery", bez mleka czy śmietany, ale z cukrem. Na poczatku zastanowiłam się co tak naprawdę najbardziej mnie kręci w piciu tak mocnej kawy. Okazało się ze głownie jest to zapach. Stwierdziłam wiec że nie bedę katować swojego serducha przez uzaleznienie od zapachu i gorzkiego smaku. Zapachu nie zamieniłam, a jeśli chodzi o smak gorzki to przerzuciłam się na zieloną herbatę. Pic trzeba, tak samo jak jeść. W gesti odchudzania mogę doradzic sprawdzony na sobie sposób. w moim przypadku nie działają żadne, ŻADNE diety. Ja poprostu jak najnormalniejszy człowiek lubię jeść smaczne rzeczy. Zatem moja "dieta" to wybieranie potraw, jedzenia które lubię, np bułeczki maślane, ser żółty pełnotłosty, mleko 3,2 % tł, tez raz w tygodniu lody śmietankowe :) zwykły kolet mielony lub schabowy albo np pulpety, czy bitki. Cały myk polega tylko na tym aby ilościowo na jednym posiłku było wszystkiego do 300g. No i oczywiście posiłki regularnie co 3 godziny, jeden na ciepło, a jak mam cos do załatwienia na mieście to biorę kanapkę. Jem mało warzyw bo mam nadkawostę, to taki bonus po poprzedniej pracy :) Ale moge jeść warzywa, wybieram tylko te nasze rodzime, nie jadam nowalijek i cytrusów!!! Nie jadam też sera białego, jogurtów, serków i kefirów, to mi zostało po praktykach w danonie :) Zdrowe są tylko sery żółte... no chyba że serki. jogurty, maslanki i kefiry robimy sami :) ale to długa opowieść... Trzymam kciuki. A dodam jeszcze że ze sportu aktualnie to co mogę to 1 godzina dziennie na rowerze stacjonanrym plus dużo chodzenia do pracy z pracy, po pracy, po Warszawie. Aktualnie zrzuciłam to co mi przybyło przez zaprzestanie biegania i utrzymuj e wage na stąłym poziomie, podejrzewam że latem jak dojdzie więcej zajęć to mimochodem jeszcze schodnę. A wszelkim dietą mówię STANOWCZE NIE!

    pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. a jeśli chodzi o słodycze... bym zapomniała, to tez jadam, pomiętajac o zasadzie do 300g, czyli jesli zjem jagodzianke lub drożdzówkę lub np kawełaek ciasta to po prostu traktuje to jako posiłek a nie przekąskę, czyli następny za 3 godziny i już raczej mięsno-warzywny, bez węglowodanów

    życzę wytrwałości i polecam odstawić odmóżdzająca lekturę :)
    za to lepiej poszukać w internecie informacji na temat tzw diety garstkowej czyli własnie diety do 250-300g, nie jest to dieta strikte odchudzająca ale sposób na żywienie

    OdpowiedzUsuń
  5. a i najwiekszy błąd to rezygancja z tłuszczy, jak ich nie ma w diecie to organizm zaczyna magazynować we glowodany, a co za tym idzie zwiększa sie apetyt na słodkie, to słowa mojej koleżaki dietetyk... Najważniejsza stosunkowo mało smacznie i regularnie :) no i warto kupic rowerek stacjonarny wydatek zwraca się juz w pierwszych 3 miesiącach. A jeząc na stacjonanrym mozna jednoczesnie czytac ksiązkę lub robić na drutach, czy szydełkiem, albo film oglądać :) to wydatek rzedu 100-300 pln. warto!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytaj ten artykul:
    http://www.sparkpeople.com/resource/motivation_articles.asp?id=620

    OdpowiedzUsuń