Wczoraj zdziwiłam się, że jakoś biało nawiało. Cóż, myślę, chwilowe to, bo na plusie od kilku dni było. Huragany zapowiadali, nawet z balkonu ruchomości pościągałam, nawet wiosną mi zapachniało na tym balkonie. Wiało mniej niż obiecywali, broń Bóg - pretensji o to nie mam. Dziś rano - dalej biało. Wybrałam się zatem na łowy - żarełko kotom i żwirek, bo wyszedł był. I co - mrozik na dworze. Termometru zewnętrznego nie posiadam, kiedyś posiadałam nawet dwa. Z jednej strony pokazywał temperaturę plusową, z drugiej minusową. I tak musiałam patrzeć, co ludzie na sobie mają. Patrzę do dziś. Obkupiłam się dość sprawnie, ale okazało się, że najgorsze przede mną. Stąpając ostrożnie po oblodzonej powierzchni i tak w poślizg wpadłam. I moment bezsilności - leeecę! Torba ze żwirkiem (10 l) w jedną stronę, torebka (o matuchno w środku pucha żarcia kociego i słój majonezu) w drugą. Najzwyczajniej obaliłam się, padłam jak długa. Rozejrzałam się, Nikogo. Wykrzyczałam brzydkie słowo i rozryczałam się z bezsilnej złości. Żeby na koniec zimy tak się trzasnąć. Tyle czasu bezwypadkowo, a tu masz ci babo placek. Pomacałam torebkę - słoik wyglądał na cały ( niedawno w byłej torebce wylał mi się kartonik śmietany, torebkę wyrzuciłam, torebka ta i teraz nowiutka). Wygramoliłam się w górę i kuśtykając poczłapałam do domu. I co z tego wynika?
- Winiary mają dobre opakowania szklane, byle puknięcie im nie szkodzi.
- Posiadanie kotów, to ciężki i śliski obowiązek
- Najwyższa pora na wiosnę
Ale na jutro znów zapowiadają minusy, na szczęście żwirku starczy na tydzień, żarcia na dwa dni. Przetrzymamy! O ile zima skończy się za dwa dni.
Kochana, nie dźwigaj tego żwirku po lodzie! Kup w sklepie internetowym kilka worków na zapas i Ci dowiozą pod drzwi, ja tak robię, bo dodatkowo mieszkam na pierwszym piętrze bez windy i musiałabym tachać te wory w górę po schodach. A tak - kurier dźwiga! *^v^*
OdpowiedzUsuń