nie wiem, kto to projektuje, nie wiem, kto wykonuje - brzydota nie do opisania. Całkiem zniechęcona miałam zrezygnować, kiedy trafiłam na bardzo prosty, sensowny drapak, estetycznie wykonany, dłuuugi - prawie metr, do ustawienia gdziekolwiek, do oparcia o ścianę, mebel, zabezpieczony gumowymi końcówkami zabezpieczającymi przed poślizgiem. Niestety, nie polski, drogi jak diabli. Czy my w Polsce nie mamy zdolnych ludzi? Drapak zamówiłam,, bo co miałam robić? Ciekawa tylko jestem, czy przypadnie kotom do gustu jak i mnie przypadł. Na razie przepłaszam ulubieńców wodą z cytryną, której zapachu podobno nie lubią. Podobno! ;)
Kajuta na... "cytrynowej" kanapie
Z tym tytułem posta, to potężnie przeholowałam. Przepraszam. Jak zwykle ostatnio - wcale nie robótkowo.
Może kiedyś się to zmieni i moje moce przerobowe w kwestii robótek wzrosną :-) ale nie obiecuję.
Na wiekszość kotów odstraszająco działa olejek jałowcowy - tak przegoniłam kocury rywalizujące o wdzięki podwórkowej kotki i anektujące wejście do mojej pracy (co prawda koleżanka chichotała, że wyglądałam, jakbym tez teren oznaczała, tylko ogona zadartego mi brakowało). Pozdrawiam i radzę pamiętać starą mądrość kociarzy: jeśli chcesz mieć coś niepodrapanego w domu, kup drapak!
OdpowiedzUsuń