Nigdy go w nadmiarze nie czytałam, to nie ja. Ale nie czytać Lema? Wstyd. Toteż czytałam to i owo: Bajki robotów, Śledztwo, Katar, Kongres futurologiczny i jeszcze na półce cierpliwie czeka Rasa drapieżców. Teksty ostatnie. Muszę dojrzeć, by przeczytać,a na razie wracam do tekstów, które ujawnił Michał Zych i zawarł w książce "Dyktanda czyli..." Otóż to są teksty, które Stanisław Lem wymyślał na poczekaniu, by nauczyć kuzyna bezbłędnej pisowni. Mnie te teksty od lat bawią i pewnie długo jeszcze bawić będą, więc wracam do nich w chwilach zwątpienia dotyczących sensu życia i wtedy to lemoterapię funduję sobie, działa, polecam. A oto próbka psychoterapeutycznych treści:
"W kałuży krwi leżał trup świeży, lecz sztywny, z wyrazem zasmucenia na twarzy, której niewiele mu zresztą zostało. Kula niezwykłego kalibru uczyniła poważne spustoszenia w jego zębach trzonowych, małżowinie oraz w móżdżku, który wyciekał teraz miarowymi kroplami na łopuchy i zeszłoroczny numer "Przyjaciółki" "
No a skoro trup to i detektyw być musi:
"Na nogach miał adamaszkowe cichostępy z patentowym zatrzaskiem. W lewej ręce trzymał nóż, a w prawej widelec. Jego kraciasty kaszkiet miał w daszku peryskop, a fular na szyi, sporządzony z włosiennicy, był bogato haftowany złotem"
Książką ową polecam polonistkom jako doskonałe i niebanalne źródło tekstów na dyktando. Sukces murowany.
Foto z Merlin.pl
Uwielbiam Lema. Nie wszystkie teksty, na niektóre jestem po prostu za głupia. Pamiętam, jak "zabił mnie" "Szpital przemienienia", potem "Powrót z gwiazd" (w anachronicznej już teraz - częściowo - otoczce kryje się straszna prawda o człowieku), "Solaris"... Nad "Dziennikami gwiazdowymi" płakalam ze śmiechu... itd. Z sentymentem przeczytałam wspomnienia Tomasza Lema o ojcu.
OdpowiedzUsuń