Swoje przeleżała. Naprawdę brak mi cierpliwości do blokowania, wczoraj zaczęłam upinać, ale w końcu wsadziłam pod żelazko. Pomyślałam sobie, że jakby co - mała strata. U mnie robótki to w zasadzie - Sobie śpiewam a muzom. Nie noszę swetrow, bluzek ręcznej roboty. Mam wrażenie , że wygladam potężnie, tym bardziej, że modelki prezentujące modele mają figurę Barbi.
Ale wracając do Haruni - włóczka okazała się z tych, co to "mniotsa, nie łamiotsa". Po upraniu wrzuciłam na suszarkę, wisiało to sobie w pozycji niedbałej dni kilka. Żadnej deformacji, żadnych zagnieceń. Uprasowałam, żeby bordiurę wygładzić. Bordiura żelazko zniosła bez żadnego uszczerbku. A oto...
Chusta niewielka, ale taką chciałam, zimą można zamotać zamiast szalika, niekoniecznie prezentując urokliwy wzór.
To jest chyba nazmyślniejsza wersja Haruni, jaką widziałam na blogach. Ja też wolę takie włóczki, z których gotowych rzeczy nie trzeba blokować, a wystarczy uprać i żelazkiem przelecieć :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta Twoja chusta.
OdpowiedzUsuń:)
Naprawdę bardzo, bardzo mi się podoba i kolor i wzór-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyszła! Ja jeszcze swojej nie zaczęłam :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całkiem, całkiem po blokowaniu żelazkiem.
OdpowiedzUsuńNo fajna ta chusta! :) Ty lepiej zdradź co to za włóczka "mniotsa, nie łamiotsa" ? ;)
OdpowiedzUsuńP.S.Ja też nie mam jakoś szczęścia do Candy, ale czasem się zapisuję - tak jak u Laury.
Mamoooo, zrobisz mi takie białe? :-)
OdpowiedzUsuńChustę? Bo oczom nie wierzę! Chuuuustę?
OdpowiedzUsuńŚliczna chusta. Fajny wzór, bardzo pasuje do zastosowanej włóczki.
OdpowiedzUsuńJa również blokuję tylko żelazkiem.
I wolę chusty, szale i poncha niż swetry.
PozdrawiM
Świetna, cokolwiek to jest, może "chusteczka" :D
OdpowiedzUsuńŚliczne te haruni prosze o wzór
OdpowiedzUsuń