czwartek, 8 lipca 2010
Dziś kupiłam...
..."Kobiety z Czerwonych Bagien", bo szukałam w bibliotece i nie było. Pomyślałam sobie, że w zastępstwie wezmę "Dzidzię"Sylwi Chutnik. Wypożyczona. Wyszłam z niczym, bo zapomniałam, że w planie miałam jeszcze zapytać o "Joannę Szaloną". To żeby całkiem z niczym nie wrócić, zaszłam do księgarni i kupiłam "Kobiety..." Grażyny Jeromin-Gałuszki. Nazwisko autorki mnie wzięło, kojarzy mi się z książką "Dzieci Jerominów" - mazurską biblią.
O "Kobietach" wiem tyle, ile poczytałam w opisach księgarskich, tu z Merlina:
"Wzruszająca i doskonale napisana historia kilku pokoleń niezwykłych kobiet.
W Czerwonych Bagnach od zawsze mieszkały kobiety. Mężczyźni pojawiali się tu na krótko i zaraz odchodzili. Na zawsze. Klątwa czy przypadek? Julianna, Amelia, Rozalia, Anastazja - kolejne pokolenia nauczyły się walczyć samotnie z przeciwnościami losu, który nie szczędził im tragicznych doświadczeń. To miejsce było ich azylem, dawało siłę i poczucie bezpieczeństwa.
Minęło sto lat. Do Czerwonych Bagien przyjeżdża Kornelia, najmłodsza z rodu samotnic, by dojść do siebie po niedawnych ciężkich przejściach. Ona też urodziła córeczkę i także wychowuje ją sama. Zbliża się dzień setnych urodzin prababki Rozy. Dla Kornelii będzie to nowy początek..."
Wygląda mi to na typową, wakacyjną lekturę, ale jak nie przeczytam, to się nie dowiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zaciekawiła mnie ta książka.Akurat mam w planie wizyty w moich bibliotekach to popytam.
OdpowiedzUsuńZadamawiam się właśnie na http://countrynotki.blogspot.com/
Zapraszam! szanaja