Robótkowo, literaturowo i w każdej innej dziedzinie dalej zastój. Pewnie jakiś czas to potrwa, choć staram się mobilizować. Na szczęście nie padłam totalnie, wstaję, robię poranne ablucje, jem (serek rano, serek w południe i serek na kolację), robię zakupy - znaczy kupuję nowy zapas serkow i jogurtów. Tymon ma zapas w jedzeniu i żwirku, zrobiony onegdaj na dwa koty. Dokupuję tylko kurczaka, bo w nim przemycam Tymonowi sterydy. Dziś kurier przytaszczył trzy worki po 12 L żwirku zamówionego miesiąc temu. Mogę zrobić w domu plażę żwirową. Tymon jest kotem wychodzącym i z wygódki domowej korzysta raczej rzadko więc żwirku ci u nas dostatek . Planowałam wyjazd w wiejskie klimaty, ale mi przeszło. Wolę w domu, czuję się pewniej, nic mnie nie zaskoczy. Pewnie jeszcze się wybiorę, ale nie teraz i na pewno nie w czerwcu.
Aaaa, przyszedł dziś katalog ze Świata Książki - wypatrzyłam książkę i wydaje się być całkiem, całkiem. To książka Sofii Brandon: Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa. Jako żywo tytuł mi nasuwa na myśl książkę Elizabeth Gilbert: Jedz, módl się i kochaj, ale w czasach masowej produkcji literackiej także, trudno o rzeczy odkrywcze.
Monotemo, trzymaj pion i sie nie dawaj :) Przytulam
OdpowiedzUsuńkochana trzymaj pion :**
OdpowiedzUsuńa ja buziaków mnóstwo slę :***