Przerosło niektórych - algorytm: dom-lokal wyborczy-kartka-krzyżyk - urna, okazał sie zbyt skomplikowany dla 47% Szkoda, abstrahując od tego, kto by wygrał. Nie powiem, że dla mnie to obojętne, ale i nieobojętna jest kasa, którą trzeba wywalić na drugą turę. Może zwyczaj belgijski obowiązkowego głosowania nie jest taki głupi? W każdym razie jakoś nie usmiecha mi się wysłuchiwanie mądrości kandydatów przez następne dwa tygodnie. I szkoda, że układ sił politycznych w naszym kraju jest taki, że zmusza nas do głosowania wbrew własnym poglądom, do głosowania za mniejszym złem.
Ale za to cieszy mnie studio wyborcze, siedzę, słucham, zerkam i dłubię ostatni raport chuścianych listków.
A potem już bordiura.
Też jestem zdania, że te pieniądze przeznaczone na II turę lepiej przydałyby się choćby "powodzianom". Jedna tura powinna wystarczyć, no ale cóż, takie mamy prawo i nie zapowiada się na zmianę.
OdpowiedzUsuńA ja wolę pomilczeć w kwestii wyborów - gdybym chciała napisać swoje zdanie byłyby same epitety ://
OdpowiedzUsuńbuziaki kochana posyłam :**
Mnie też zastanawia, że tak dużo osób ignoruje wybory.
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie obowiązek, tylko przywilej, z którego warto i trzeba skorzystać.
A koszty wyborów rzeczywiście są ogromne...
też miałam nadzieję że się obejdzie bez drugiej tury ale niestety :(
OdpowiedzUsuńwięcej nie powiem bo się może komuś niespodobać ;)
Z tego co przeczytałam to:
OdpowiedzUsuń1. II tury nie ma tylko wtedy, kiedy jeden z kandydatów dostaje więcej niż 50% oddanych głosów (niezależnie od frekwencji), więc nie rozumiem tego narzekania na liczbę głosujących... nie wierzę, że ktoś uzyskałby tą ponad połowę nawet jakby była wiekszą
2. W Belgi można głosować przez internet...
Więc dla mnie mogą być kary, tylko niech pozwolą głosować przez internet, lub chociaż punkty wyborcze będą skomputeryzowane tak, aby można zagłosować w dowolnym... Bo procedura dom - lokal nie jest skomplikowana o ile ta odległość nie wynosi 100 km... owszem można się przepisać... tylko np. jak się nie ma czasowego meldunku to się bardzo krzywią jak się chce to zrobić (i z tej okazji można przy okazji załapać się na karę, bo brak czasowego meldunku nadal jest karalny) i kartkę do głosowania w dowolnym lokalu także można wziąść... problem jest tylko z godzinami otwartości urzędów (nie wspominając już o ich nie otwartości w weekendy jak ten urząd jest 100 km od miejsca zamieszkania), które nie chcą się jakoś pogodzić z godzinami pracy...
To prawda, co pisze Seremity, ale może te nieoddane głosy to elektorat prowadzącego w wyścigu do fotela prezydenckiego? Jestem za głosowaniem przez internet, chociaż z otrzymaniem zaświadczenia w tym roku nie było problemu.
OdpowiedzUsuń