Patrzę w swoje ostatnie posty i stwierdzam, że mało tu robótek. Obiecuję, że to się zmieni, niech tylko wszystko wróci do poświątecznej normy. Ale dziś jeszcze "robótka" innego rodzaju - ciacho bez pieczenia. Przepis dostałam od młodej gosposi Kasi czy nie bodaj 2 lata temu . Kiedy przeszukiwałam stare kalendarze w poszukiwaniu wigilijnego menu, z jednego z kalendarzy wypadła "kasina" kartka z przepisem ( a w tv w tej chwili technika rzucania telefonem komórkowym - idealny kąt rzutu 43 stopnie) - wracam do przepisu. Nigdy wcześniej z niego nie korzystałam, bo wydawało mi się, że zbyt dużo tu czynności do wykonania. Ale w tym roku zdecydowałam - a czemu nie? Cukiernik ze mnie żaden, ale nie święci garnki lepią i ulepiłam ciasto, garnka nigdy.
A więc przepis:
8-10 paczek herbatników - zależy od wielkości blachy
puszka mleka skondensowanego słodzonego
2 budynie śmietankowe bez cukru
1 kostka masła lub margaryny
400 ml śmietanki 18%
2 Śnieżki
Puszkę z mlekiem gotować pod przykryciem 2,5 godziny, dobrze dzień wcześniej, by dobrze ostygło.
Budynie ugotować w 2 szklankach mleka z 1 łyżką cukru, po ostudzeniu utrzeć z kostką masła.
Śmietanę ubić dodając dwie Śnieżki.
Układać warstwami:
herbatniki, masa budyniowa, herbatniki, karmel, herbatniki, śmietana, potarkowana gorzka czekolada.
Wyszło, wszystkim smakowało, ale ... jedno ale. Śmietana nie ubiła się tak jak sobie to wyobrażałam - chciałam by była jak na tortach śmietanowych z cukierni. Nie była - była półpłynna.
Przy następnym podejściu postanowiłam kupić śmietankę 30% i dodać krem śmietanowy
"Dr. Autokara" :-)) - krem dodaje się do ubitej smietany. "Trzydziestka" deserowa, choć schłodzona solidne, nie dała się ubić, a "Dr. Autokar" usztywnił ją w nieznacznym stopniu.
Ciasto nie traci przez to na smaku, znika w zastraszającym tempie.
No cóż, liczę jednak na sugestie - jak ubić śmietanę na sztywno. Nie ustaję w poszukiwaniach.
Najlepsze w tym przepisie to to że nie ma tam ani czekolady, ani orzechów, więc na bank spróbuję, a śmietanę ubijam na sztywno z mlekiem i dodaje na końcu trochę rozrobionej żelatyny, można dolać też galaretkę owocową i jest kolorowo, ale wtedy trzeba zastosować nieco niższe proporcje niż na opakowaniu wody do rozrobienia galaretki.
OdpowiedzUsuń