Podpatrzyłam na blogu Formy Manualne chustę mary, co nieco zmienioną w stosunku do pierwowzoru i przyznam, że wariacje na temat mnie bardzo urzekły. Wygrzebałam dwa kłębki reliktu przeszłości (odświeżone całkiem współczesną farbą ) i próbuję. Wełny mało, ale zawsze można dofarbować, tylko problem: czym i jak, bo techniki farbiarskiej dawno użytej nie pamiętam. Ale jakoś luki w pamięci specjalnie nie przeżywam. Coś pewnie wykombinuję.
Czytam oczywiście też. Jeszcze jedna książka i zaplanowany limit miesięczny osiągnę. Jestem świeżo po lekturze ( skończyłam wczoraj ) książki Pierre'a Lemaitre "Ślubna suknia", powiedziałabym książka zaskakująca, inna, szokująca, wkurzająca i wszystko co tylko Wam przyjdzie do głowy.
Niedawno też przeczytałam książkę Kristiny Ohlsson "Niechciane", też książka wciągająca, choć dramatyczna w treści. Tu notka na temat.
W książkach dalej bałaganiarsko. Takich wieżyczek po mieszkaniu niemało. Nie odzwyczaję się już, wszak przyzwyczajenie druga naturą człowieka.
Na wierzchu kalendarz (przeterminowany), w który czasem wrzucam jakieś notatki dotyczące czytanych książek. Fakt, że rzadko z nich korzystam, ale na wszelki wypadek w kalendarzu tkwią.
Upał. Jakoś ciężko zmobilizować się do czegokolwiek, ale żeby nie umrzeć z nudów, staram się coś robić. Koty chłodzą się na gołej podłodze. Okien otworzyć nie mogę, bo za oknem montują rusztowania. Coś się będzie działo.
A wczoraj były trzy. Jeden "tymczas" do sterylizacji. Maciupcie gabaryty, ale bojowość wielka, więc przymusowa izolacja w łazience. Powiedziałabym, kot-demoolka. Nic w łazience nie pozostało na swoim miejscu. Ale za to miziak jakich mało. Wzięty na ręce obejmuje łapkami za szyję i rozpoczyna lizanie po nosie. Cudak!
Czytam oczywiście też. Jeszcze jedna książka i zaplanowany limit miesięczny osiągnę. Jestem świeżo po lekturze ( skończyłam wczoraj ) książki Pierre'a Lemaitre "Ślubna suknia", powiedziałabym książka zaskakująca, inna, szokująca, wkurzająca i wszystko co tylko Wam przyjdzie do głowy.
Niedawno też przeczytałam książkę Kristiny Ohlsson "Niechciane", też książka wciągająca, choć dramatyczna w treści. Tu notka na temat.
W książkach dalej bałaganiarsko. Takich wieżyczek po mieszkaniu niemało. Nie odzwyczaję się już, wszak przyzwyczajenie druga naturą człowieka.
Na wierzchu kalendarz (przeterminowany), w który czasem wrzucam jakieś notatki dotyczące czytanych książek. Fakt, że rzadko z nich korzystam, ale na wszelki wypadek w kalendarzu tkwią.
Upał. Jakoś ciężko zmobilizować się do czegokolwiek, ale żeby nie umrzeć z nudów, staram się coś robić. Koty chłodzą się na gołej podłodze. Okien otworzyć nie mogę, bo za oknem montują rusztowania. Coś się będzie działo.
Nie zawsze da się spokojnie poleżeć, bo gdzie kocice dwie...
A wczoraj były trzy. Jeden "tymczas" do sterylizacji. Maciupcie gabaryty, ale bojowość wielka, więc przymusowa izolacja w łazience. Powiedziałabym, kot-demoolka. Nic w łazience nie pozostało na swoim miejscu. Ale za to miziak jakich mało. Wzięty na ręce obejmuje łapkami za szyję i rozpoczyna lizanie po nosie. Cudak!
Wypuść mnie!
Kocham koty:)))))
OdpowiedzUsuńI słusznie. To wyjątkowe stworzenia ;)
UsuńOstatnie zdjęcie cudowne! U mnie po domu też takie mini stosiki urzędują ;) Ma to swój niewątpliwy plus- gdzie nie przysiądziesz zawsze masz książkę pod ręką :) Bardzo miły zestaw kolorów posiada ta włóczka, sama farbowałaś?
OdpowiedzUsuńKot wdzięczny do fotografowania ;)
UsuńWłóczka farbowana przeze mnie. Metodą prób i błędów. Pozdrawiam
Ja tez sobie takie gorki z książek robię - odkładam to co chcę przejrzec i na koniec nie przeglądam, bo nie mogę się połapac. Może my raki tak to mamy. Kotek demolka co za karę siedzi w łazience uroczy. Czy możesz mu cokolwiek odmowic. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńKotek wyglądający z łazienki cudowny. Lubię kotki, zwłaszcza małe, bo są takie zabawne... I psotne zarazem... Pozdrawiam cieplutko;)
OdpowiedzUsuń