środa, 5 lutego 2014

Ułani, ułani czyli środa przed nami












u maknety

W ubiegłym tygodniu obiecywałam porządki  na półce "Teraz czytam". Częściowo zrobiłam, ale zupełnie bezsensownie. Wywaliłam z półki poradniki robótkowe i kucharskie, opasłe tomiki poezji, które podczytuję, bo nie można ich machnąć za jednym posiedzeniem. Nawet jeśli nie są opasłe. Teraz się zastanawiam, jak można przeczytać w całości np. "400 splotów na drutach", a na Lubimy Czytać, są trzy podstawowe półki: Chcę przeczytać, Czytam, Przeczytałam. I takie "400 splotów" to co najwyżej mogę postawić na półce Czytam, a czytać mogę do śmierci. Stąd było tych 17 czytanych jednocześnie książek. Ale nie tylko poradniki robiły zamęt. Zamiast czytać, co rozpoczęte, znów zaczęłam czytać nową książkę. Kupiłam książkę "Ułani, ułani" Grzegorza Cydzika na prezent bratu i mam cztery dni na przeczytanie 458 stron. Nie wiem, czy zdążę, ale czytam. Jako że czytanie  i robótkowanie jednoczesne nie zawsze mi wychodzi, to tym razem powiedziałabym, że demonstrowanego w ubiegłym tygodniu szala przybyło niewiele - dokładnie dwa raporty, a jeszcze dokładniej - 48 rzędów na 100 oczkach. To liczenie pozostało mi po lekturze książki Jacka Getnera "Pan Przypadek i Celebryci", gdzie jeden z bohaterów Bolko przeliczał posiadane rolki papieru toaletowego na metry ( a miał tego pokaźny zapas) , metry na spożycie. Nie tylko to, liczył wszystko co policzalne i niepoliczalne. No więc mogę powiedzieć, że przerobiłam w tym tygodniu 4800 oczek. Niewiele, ale jednak coś, no i miałam okazję pochwalić się na FB, gdzie trwa akcja "Kończymy wspólnie nasze UFO-robótki". "Ufiki" wyciągam z szafy i kończę po kolei od chwili naszej zabawy z Maknetą, a zatem jestem i tak w peletonie. Szal to mój trzeci "ufik".

Książka, przyznam, rozczarowała mnie. Przeczytałam wprawdzie tylko 99 stron, więc może zbyt pochopnie oceniam. Autor był oficerem w 13. pułku ułanów wileńskich.  Wspomnienia dotyczą nie tylko służby, ale i bardziej frywolnych zajęć rozrywkowych, co mnie raczej mało bawi. No, ale co komu. Ale byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie wspomniała o plusach. Są też interesujące fakty z życia ułanów. M.in. o tym, że ciągle klepali biedę, a wyposażenie ułana kosztowało majątek.

Ale to nie jedna moja książka w tym tygodniu. Skończyłam lekturę "Pana Przypadka i celebrytów" i ciekawej książki, która otrzymałam od Stowarzyszenia Szkoły Liderów. Książka ta zawiera dziesięć reportaży i nosi tytuł "Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli". Nie bardzo miałam ochotę na lekturę, ale jak otworzyłam książkę, to przepadłam. Przeczytałam w dwa wieczory. Książka o społecznikach z różnych stron Polski, małych miasteczek, wsi, dla których sprawy najbliższego otoczenia nie są obojętne. Chyba najbardziej mnie ujął onkolog z Białegostoku - Paweł Grabowski, który wraz z batiuszką Jarosławem Szczerbaczem stworzył  Domowe Hospicjum św. Proroka Eliasza. Takich ludzi, bezinteresownych poznajemy więcej. Nie mają lekko, nie zawsze popiera ich społeczność, wietrząc jakiś prywatny interes, ale oni prą do przodu, rozwiązują problemy, pomagają ludziom. Posłowie do książki napisała Sylwia Chutnik, jest w nim wszystko, o czym myślałam czytając książkę, z podziwem dla bohaterów tych opowieści.

Książkę koniecznie trzeba przeczytać, by poznać tych, którym się chce, którzy zawsze mają czas dla swojej społeczności. Książkę można pobrać bezpłatnie od 6 lutego w formie ebooka ( epub, mobi, pdf ) ze strony drzwipowoli.pl.

23 komentarze:

  1. Jak się czyta historyczne książki to okazuje się, że my przeciętni ludzie teraz żyjemy jak pączki w maśle, bo kiedyś większość ludzi była bardzo biedna.
    Dzięki za linka do książki, bo właśnie miałam pytać, gdzie można ją nabyć.
    Mnie akcja ufoków tak bardzo nie wciągnęła, bo nie mogę się odpędzić od natręctwa zaczynania nowych rzeczy. Ostatnio nie mam nawet chwili pt. co by tu zrobić, może przejrzę necik w poszukiwaniu inspiracji. Jedyny problem w tym, że nie wszystko wychodzi jak chcę i że nie da się zrobić wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wymyślam nowych robótek z lenistwa, bo trzeba myśleć. "Ufiki" gotowe do robienia, choć Czasem nie mam pojęcia, skąd wytrzasnęłam wzór. A nawet jeśli wiem, to muszę go sobie przypomnieć.

      Usuń
  2. Pozycje książkowe bardzo ciekawe. Myślę, że 458 stron machniesz spokojnie w 4 dni. Ja niestety albo robię, albo czytam. Jak zacznę czytać, to już nie mogę się oderwać i muszę dobrnąć do końca, choćbym miała noce zarywać. No i podzielności uwagi w tym temacie u mnie brak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym, bo u mnie z czytaniem różnie. Z podzielnością uwagi też u mnie różnie. Jeśli robótka prosta i książka na laptopie, to jakoś idzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaa, na laptopie :)))) Ja czytam tylko kartkowe, nie potrafię się skupić nad ekranem monitora. Muszę czuć szorstkość kartki, zapach książki, wtedy się zapominam całkowicie :)

      Usuń
  4. super. bardziej czytany tydzień był.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w tym tygodniu wzięłam się za czytanie, bo... mało imprez sportowych w tv. Ale od piątku...

      Usuń
  5. A ja ostatnio nie mam czasu na czytanie :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. niektórych książek nie da się tak po prostu odfajkować: przeczytane, bo jak piszesz, nie ma potrzeby takiego czytania. Sama mam ileś tego typu pozycji; bo nie potrzfię czytać poezji wiersz po wierszu. I chyba nie na tym to polega?
    Dzięki akcji Maknety chyba duża częśc z nas zabrała sie za kończenie tych zalegających UFO-ków i dobrze, bo u mnie sama nie wiem, jak długo jeszcze by zalegały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką ulubioną książkę: Jeremi Przybora "Piosenki prawie wszystkie" Każdy utwór to perełeczka skrząca się humorem i intelektem, ale nie da się tego czytać ciurkiem. Dzięki Maknecie patrzę łaskawszym okiem, to co pozaczynane ;)

      Usuń
  7. Coraz bardziej podobają mi się kolory tego szala ;)
    Prawie 500 stron teoretycznie da radę przeczytać w 4 dni, jeśli książka jest dobrze napisana i ciekawa. No i jeśli nic nie przeszkadza ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się chyba nie da, bo wczoraj nie miałam zupełnie czasu na czytanie ;)

      Usuń
  8. A ja zamiast brać przykład z Ciebie i kończyć ufoki zaczynam ciągle coś nowego. Fakt, że większość robótek doprowadzone mam do stanu przed wykończeniem co niestety zajmuje najwięcej czasu i trzeba się wysilić przy tym umysłowo. A ja najbardziej lubie po prostu dziergać:)))) Książkę już sobie dopisuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama chętnie zaczęłabym coś nowego, ale jakoś się trzymam przy "ufikach". Książka interesująca, ciekawi ludzie, choć nie wszystkich polubiłam. Tak jak w życiu ;)

      Usuń
  9. "Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli" mnie bardzo zaciekawiło, już zajrzałam na www, ale ja słabo czytam z monitora, oczy mi się bardzo szybko męczą. Spróbuję znaleźć na papierze, sama mam zacięcie społecznikowskie, może nie na taką wielką skalę, ale ciągle coś robię w tym temacie.
    Ufoków nie mam, z wielkim wysiłkiem staram się nie mieć więcej niż dwie robótki zaczęte, i powoli się w to wciągam, nawet się udaje. A teraz to nawet mam jedną tylko!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie czytam książki w każdej postaci, choć przyznam z tabletu początkowo nie mogłam czytać, ale z czasem przyzwyczaiłam się. Zazdroszczę zacięcia społecznikowskiego, bo to naprawdę wymaga hartu ducha, poświęcenia, nawet jeśli działa się w skali mikro.

      Usuń
  10. Myslę, że to niezła statystyka 4800 oczek. A dzięki Tobie przekonałam się, że warto miec rożna książki o wzorkach szydełkowych, bo taki wzorek się nie rusza, nie ucieknie i zawsze ma sie go pod ręką bez właczania komputera. Zaskoczyłas mnie tym, że ułani klepali biedę. Ja wyobrażałam sobie ich jako elitę naszej armii, a to chyba złudnie przez tę piosenkę: Ułani, Ułani. Pozdrawiam hardaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książek robótkowych u mnie całe mnóstwo i jak już pisałam, że taka książka jest przydatna, nawet jeśli skorzysta się z niej tylko raz.
      Bieda ułanów i mnie zaskoczyła, musieli sobie sprawić za własne pieniądze cały wyposażenie, łącznie z meblami do pokoju w koszarach, nie wspomnę o wyposażeniu czysto wojskowym: mundury, buty, siodła (dwa), pistolet (!), lornetkę etc. Starsze szarże miały oczywiście zdecydowanie lepiej ale ci młodsi...
      Książkę, niestety, wczoraj zawiozłam solenizantowi. Bardzo się ucieszył, więc nie żal mi, że czytanie przesunęło się w czasie, bo mam nadzieję, że mi kiedyś książki użyczy ;)

      Usuń
  11. Zanim pochłonęły mnie druty, pochłaniały mnie książki , cieszę się ,że jest tyle wspaniałych osób , które czują i lubią podobne rzeczy jak ja, " Tutaj drzwi..." oprócz enigmatycznego tytułu, ma Twoją jakże cenną rekomendację , chętnie ją przeczytam. Oczywiście nie mogę doczekać się aż skończysz szal i go zaprezentujesz:) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa. szal trochę w odstwace. Wzięłam sie za chustę, z którą zmagam się w ramach igrzysk. Zaczęłam tez mitenki i prosty sweterek, który da się robić przed telewizorem, gdy startują Polacy.

      Usuń
  12. Jak nie lubię za bardzo takich "naciapanych" włóczek, tak ten szal mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naciapanych włóczkach nie widać wzoru, więc raczej unikam, choć nieraz dałam się skusić na ciapy, bo w motku wyglądają bardzo atrakcyjnie.

      Usuń