środa, 22 stycznia 2014

Środowe spotkania trzeciego stopnia












U Maknety


Tym razem tydzień upływał mi bardziej robótkowo-sportowo niż robótkowo-czytelniczo, a to z prostej przyczyny - trawa Australian Open, więc śledzę poczynania tenisistów. Radwańska zagra z Azarenką w ćwierćfinale. Trwają również Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Polacy dostarczają nie lada emocji. Wczoraj rozgromili Szwedów, dziś grają z Chorwacją o półfinał. Oczywiście, w trakcie oglądania dłubię zaczęty komin, choć często muszę pruć. Szydełkowanie to liczenie, a liczenie i wgapianie się w telewizor - to pomyłki, więc to, co było do skończenia w parę dni, wymaga jeszcze trochę pracy. Mam nadzieję, że zima trochę potrwa, więc komin  jeszcze ponoszę. Albo komuś oddam. To drugie chyba prędzej.

 Kolej na czytanie. W zasadzie lektura wybrała się sama. Wydawnictwo "Iskry" ogłosiło na facebooku zabawę, no może mini-konkurs, w którym do wygrania był archiwalny projekt okładki do jednego z numerów kultowej już serii "Ewa wzywa 07" Okładkę projektował Jerzy Rozwadowski. Na niebieskim tle naklejone elementy okładki. Metoda archaiczna, dziś pewnie nikt nie podchodzi do projektu bez komputera. W końcu okładka powstała w roku 1986, bez mała 30 lat temu. Zatem pomyślałam sobie, mieć okładkę, a nie przeczytać powieści? Nie uchodzi. Czytam zatem powieść milicyjną Wojciecha Piotra Kwiatka "Za żadne pieniądze", powieść do której posiadam oryginalny projekt okładki.

wycinanka-naklejanka

nakładka z papieru technicznego z napisami

notki na odwrotnej stronie okładki

 zatwierdzenie do druku
uwagi na temat okładki

Nie pierwsza to czytana przeze mnie powieść z tej serii i nie ostatnia, a tymczasem w powieści W.P.Kwiatka  pojawia się trup - Paweł Niewczas.
Paweł Niewczas musi dostarczyć do redakcji na godzinę 9 artykuł. Ma przed sobą noc, więc na pewno zdąży. Tekst ma w głowie, wystarczy go tylko wystukać na maszynie do pisania. Na maszynie nie byle jakiej, to włoska maszyna Olivetti. Wprawdzie nie odgrywa ona żadnej roli w powieści, ale może w jakimś sensie przyczynia się do śmierci pana Pawła? Może coś na niej wysmażył; coś, co zalazło komuś za skórę? 
W każdym razie jest trup, trup jak żywy.  Co dalej? A nie wiem jeszcze, ale obiecuję, że w swoim czasie opowiem ze szczegółami.

 efekt końcowy

15 komentarzy:

  1. Radwanska wygrała. Rozbawił mnie ten Twoj żywy trup. Nawet nie przypuszczałam że na szydełku można zrobic komin. Muszę sprobowac. Niestety mam wrażenie, że szydełko (choc jest łatwiejsze do opanowania) daje mniej możliwosci niż druty. Strasznie żałuję, że gdy moja mama chciała mnie nauczyc robic na drutach, to się nie przyłożylam.Pozdrawiam Hardaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie widziałam Radwańskiej ;( , ale pewnie piłkarzy ręcznych nie przeoczę ;)
      Co do trupa, może trochę zabrzmi jak makabreska, ale często się słyszy na pogrzebie pod adresem nieboszczyka. Wygląda pięknie, jak żywy. I pewnie jest to jedyny komplement, jaki padł kiedykolwiek pod adresem bohatera pogrzebu.
      Hadrasko, druty do ręki i do dzieła. Pamiętam, że mój pierwszy szalik, można było postawić, tak ciasno go zrobiłam ;)

      Usuń
  2. No nie!? Dołożyła Azarence? Idę,może gdzieś dadzą powtórkę

    OdpowiedzUsuń
  3. podziwiam zacięcie do szydełka, mnie odstrasza :) komin zapowiada się imponująco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to nie zastanawiam się na co wybrać: szydełko czy druty, ale rzeczywiście częściej ostatnimi czasy wybieram szydełko. Nie mam pomysłu na wykończenie komina, ale mogę się jeszcze namyślać przez cztery rzędy ;)

      Usuń
  4. komin prima sort, że tak powiem. A tych kryminałów przeczytałam dawno temu bardzo dużo. Teraz takich już nie ma, a szkoda. A gdzie go zdobyłaś ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię tę serię, podczytuje także Klub Srebrnego Klucza albo serię z Jamnikiem. Zazwyczaj kupuję na allegro, choć czasem są w tragicznym stanie. Warto popytać w bibliotekach.
      komin jeszcze nieukończony, ale myslę, że do przyszłej środy zrobię.

      Usuń
  5. Podziwiam cierpliwość, bo sama większe formy raczej na drutach wolę robić.
    Okładka świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szydełku szybciej przybywa, jeden rządek to od razu minimum jeden centymetr ;)

      Usuń
  6. Wow, piękny komin, ale to prawda, że szydełkując(a w moim przypadku na drutach także robiąc) trzeba liczyć i uważać...
    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie, gdy wzór jakiś fantazyjny. Parę razy się potknęłam. ;)

      Usuń
  7. O tak, oglądanie i dzierganie u mnie często kończy się pruciem. A bo się zagapię i zrobię rząd za dużo:). Na szczęście nie mam telewizji więc nie mylę się aaaaż tak często (okazjonalnie:))
    Komin w pięknym kolorze i muszę pożyczyć, żeby zima jednak nie trwała długo bo zimna to ja nie lubię. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapowiadają coś około minus 30, w tej chwili tylko minus 14,5 ;) , ale zawszeć to jakaś zima ;)

      Usuń
  8. Ja tak mam jak robię i gadam z koleżankami:))) Sasankę swego czasu uwielbiałam ale chyba całą przerobiłam, szkoda, że już jej nie ma w sprzedaży. Komin na pewno będzie widoczny bo nietypowy (szydełkowy) a i kolor zacny. Stare kryminały uwielbiam i mam ich całkiem sporo, zarówno te z kluczykiem jak i z jamnikiem. Tego akurat nie czytałam. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolor, to powiedziałabym - oczotrzepny. ;) Lubie te stare polskie kryminały, może nie ze względu na akcję, a a tło. Można się dowiedzieć, że w kioskach ruch można było dostać pastę do prania Komfort, wodę brzozową, a pijało się wysokoprocentowego Krakusa, a pisało się na "komputerze" bez monitora ;)
    Mała Mania na widok zabytkowego aparatu telefonicznego z przyciskami do wybierania numerów powiedziała: Ooo, komputer.

    OdpowiedzUsuń