czwartek, 12 sierpnia 2010

Wróciłam

W zasadzie wrociłam z konieczności. Tymon nadal z "renklodą" na grzbiecie, choć leki podane w calości. Ze wsi mam 12 km do lekarzy, problemy z dojazdem, a tu na miejscu mogę dojechać taksowką. Już jesteśmy po wizycie, jeszcze przez tydzień antybiotyk, jeżeli nie pomoże - cięcie. Wolałabym tego uniknąć, bo poraża mnie widok zwierzaka budzącego się z narkozy. Szczegółów zaoszczędzę.
Niestety, jeśli o robótki idzie, nie mam nic do pokazania, choć obie haruni na ukończeniu - sasankowa i z farbowanej własnym sumptem wełny.
I wakacyjne obrazki zupełnie nie na temat z fragmentem wierszyka ze szkolnej starej czytanki
:

A ścieżką zieloną co z górki zstępuje...


srebrzysty powoik po świecie wędruje.

2 komentarze:

  1. Akurat wiem, jak to jest, kiedy ukochany zwierzak wybudza się z narkozy. Trzymam mocno kciuki za Tymona!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Tymon szybko wróci do zdrowia. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń