Spróbuję może.
Od czerwca bodajże zmagam się z haruni z białej sasanki. Doszłam do bordiury, ściślej - do połowy i zabrakło włóczki, ale to norma. Miałam zamiar skończyć chustę do 21 sierpnia, kiedy to wyjeżdżałam do Gdańska. Nie udało się. Włóczki u siebie dokupić nie mogłam - proponowano mi bordo bądź rudą, ale akurat w tym haruni efektów specjalnych nie przewidywałam. Zamówiłam zatem u Ani-Persjanki i choć Ania działa jak błyskawica, to poczta jak lokomotywa w fazie rozruchu z wiersza Tuwima. Paczuszkę otrzymałam w dniu wyjazdu :-(
W paczuszce włóczka i suweniry.
Zezwłok chuściany
I zawartośc paczuszki od Ani
I jeszcze przyrodniczo, ale ściśle z sasankowo-haruniowym tematem związane. Nie przypomina to wam miękutkiej białej sasanki (mam na myśli wytwór aniluxu)
Pod spodem:
Rozbestwiłam się, wzięłam udział w kolejnym konkursie, w dziedzinie, o której nie mam bladego pojęcia a i sprzętu odlotowego brak - w konkursie fotograficznym. Co posłałam? Nie pokażę, bo zakazano publikować.
Ale po zakończeniu konkursu, bez względu na wynik, pochwalę się.
U Ciebie chusta już na ukończeniu, a u mnie dalej na liście do zrobienia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja z zakupami włóczek mam odwrotnie - zawsze zostaje mi 1 moteczek ;)
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki za Ciebie w konkursie fotograficznym, powodzenia!
oj, mi 450 stron na twarz spadło, dość lekkie wydanie, mimo że w twardej oprawie, tylko ta oprawa dziabnęła nieco.
OdpowiedzUsuń3mam kciuki i czekam na fotkę
pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń