niedziela, 29 sierpnia 2010

Cokolwiek...

Haruni białe skończyłam wczoraj i miało byc dziś prezentowane. Uprałam wieczorem i wstawiłam w sitku do wanny, żeby ociekło. Zapomniałam o nim i zostało w sitku na noc. Dziś latanie z kotem i za kotem, którego dostałam na przechowanie. Kot chory, ja to mam pech, ale zgodziłam się przyjąć. Jutro znów z wizytą do weterynarzy, więc nie wiem, czy prezentacja będzie. Na ukończeniu tez haruni z samodzielnie farbowanej wełny. Pewnie będę prezentować seryjnie. Tylko kiedy?

Kubica dziś trzeci, a mógłby byc drugi. E tam, ważne , że walczy.


Aaaa, potrzebuję wzoru na beret do białego haruni, ma być ażurowe, zwisające. Jakby ktoś, coś, gdzieś...
Wdzięczna będę dozgonnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz