Mało jaka książka lepiej nadaje się do słuchania niż wspomnienia , a jeszcze kiedy lektor z najwyższej półki, to człowiek siedzi ze szczęką opartą o stół i o bożym świecie zapomina. A wspominki piękne. Książka Abramowa-Newerlego reklamowana jest jako wspomnienie rodziców autora - nie zgodziłabym się, bo cały korowód postaci, jaki przewija się przez tę przed- i wojenną Warszawę, ma jednakowy ciężar znaczeniowy. Gdyby była to regularna powieść, powiedziałabym, że są tu same postacie pierwszoplanowe. Co w tym dziwnego? Bo autor wspomina obok Janusza Korczaka - sąsiadki z kamienicy, obok Jasi Bierut ( tak, tak - tę od Bolesława Bieruta) - kolegów z przedszkola. I... uwaga - Zbysia Zapasiewicza :-)). Zapasiewicz czytając wspomnienia przed fragmentem traktującym o nim, jakby się waha, zawiesza głos, a potem czyta z uśmiechem - uśmiech jest wyczuwalny i choćby dla tego fragmentu warto wysłuchać "Lwów mojego podwórka"
Ale, ale! to blog robótkowy przecież:
- więc skończyłam "bardzo męski szalik" (to określenie, Antonino, jest powalające), prawie skończyłam, bo do zakończenia oczek pół rzędu zostało
- baktus do połowy - bo skoro akcję "baktus" poparłam, to wykazać się baktusowo muszę
- i druga rękawiczka - zastygła w oczekiwaniu na kciuk.
Miło się Ciebie czyta, a nawet wywołaś uśmiech na mej twarzy w tym dzisiejszym ponurym pogodowo dniu. Czekam na "okazanie" fotograficzne ukończonych robótek. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń