piątek, 27 listopada 2009

Pilch i rękawiczki


Dziś przypominam sobie książkę "Bezpowrotnie utracona leworęczność". Do Pilcha słabość czuję od zawsze, stąd powrót do "...leworęczności..." Słucham i zaśmiewam się w głos, bawi mnie jak kiedyś. Też leworęczna byłam i też skutecznie mnie przestawiono. Może stąd ta słabość? Coś więc mnie do tego Pilcha ciągnie. Słucham i płaczę ze śmiechu:
"Bierz przykład z psa. Pies nie pije"
Powinnam wziąć wczoraj przykład z moich kotów i nie pić piwa, bo moje dietetyczne 4 dni - psu na budę. Zaczynam od nowa.

Teraz rękawiczki - te nad którymi się pastwię od jakiegoś czasu. I oczywiście dwie różne wielkości. Choćbym nie wiem jak się starała zawsze wychodzą mi dwie różne rękawiczki, dwie różne skarpetki, dwa różne rękawy. Muszę się z tym pogodzić i już.
No i fotki fatalne, ale sfotografowanie sobie ręki, to prawdziwa ekwilibrystyka. Bez ręki - rękawiczki jak smutny zezwłok.



Włóczka Oliwia - niecałe 100g i oczywiście szarość
Druty pończosznicze nr 4
Rękawiczki do łokcia (prawie)




2 komentarze:

  1. Ja kiedyś robiłam skarpetki równolegle na dwóch zestawach drutów. Robiąc po kilka rzędów i zmieniając robotę, skarpetki wyszły w miarę równe.;-)
    http://brbaratoja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie po wyróżnienie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń