niedziela, 22 listopada 2009

Ciasto cynamonowe

Z dzieciństwa pamiętam, jak w każdą sobotę trwały kulinarne przygotowania do niedzieli - koniecznie rosół, swój makaron, drugich dań jakoś szczególnie nie pamiętam, ale często były to pyzy z mięsem, a i ten kurczak z rosołu przecież - ugotowane porcje kurczaka były panierowane i obsmażane na patelni. No i obowiązkowo ciasto. Szczególnie pamiętam ciasto o nietypowym różowym kolorze, bo ciasto było z kisielem. No i jeszcze babkę cytrynową. Była wilgotna, z kwaskowatym posmakiem i kwaskowatym lukrem. Pycha mimo wałęsających się tu i ówdzie pestek z cytryny. Naszło mnie na te kulinarne wspominki, bo trafiłam na kulinarne blogi, tam trafiłam na ciasto cynamonowe (kryzysowe). Miało być robione wczoraj, ale poleniłam się, więc dziś dopiero siedzi w piekarniku. Ale to nie koniec mojej dzisiejszej "kulinarności", bo ze słuchawek leci do mnie "Dziennik toskański" pani Capponi. Aż żal, że u nas szaro, buro i ponuro - stąd to ciasto u mnie dzisiaj, niech przynajmniej będzie słodko. Przepis podpatrzyłam TU.
"Dziennik toskański" sobie kupię, mowa o wersji papierowej, bo nijak wynotowywać w pośpiechu usłyszane przepisy.

Dorzucone:
Ciasto upieczone, nie zjedzone, bo doszłam do wniosku, że jakaś dieta by się przydała. Po odwyku
(rzuciłam palenie) robię się coraz większa - taka Kaśka Kariatyda albo jak mawia mój znajomy - Baba Bunkier. Niby mi to nie przeszkadza, ale jak nie mieszczę się w kolejny ciuch ... zwyczajnie szkoda mi ciucha ( a taki piękny był)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz