piątek, 21 sierpnia 2015

Spóźniona


Mocno spóźniona i zupełnie na wpis nieprzygotowana. Ostatnimi czasy lenistwo mnie ogarnęło wszechwładnie. Powolnie dłubię kocyk i zastanawiam się, czy nie wziąć się za zaległą chustę. Chusta kiedyś zaczęta, niezliczoną ilość prezentowana i do dziś nieskończona. Gdybym skończyła, mogłabym dołączyć ją do wyzwania "12 chust" w sierpniowej edycji. To już koniec sierpnia ?!

Ta właśnie chusta
i ten właśnie kocyk

Stan z lipca, niewiele przybyło, ale powiedzmy jedną trzecią mam. Muszę powiedzieć, że włóczka bardzo przyjemna w robocie, zastanawiałam się nad letnią bluzeczką, choć lato ma się ku końcowi. Jak wcześniej pisałam to etamin z Yarn Art. I tak oto nawet fotek nowych nie zrobiłam. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu zademonstruję coś nowego ( optymistka! )

Za to z czytaniem, jak na razie, nie najgorzej. Po lipcowym zastoju, sierpień mocno czytelniczy. Lektury trochę dziwaczne - od Sasa do Lasa, ale jakoś tak się złożyło. Kraszewskiego wbrew pozorom czyta się doskonale, cudny archaiczny język. Po "Luboniach" usiłowałam czytać jedną ze współczesnych autorek. Ze swoim językiem, który określa dobrze termin staccato, pełnym równoważników i zdań prostych, była dla mnie nie do przejścia. Nazwiska nie podam, bo może tylko po Kraszewskim jest niestrawna? Powiem, za jakiś czas. By nie przesycić się Kraszewskim, w słuchawkach powieść "Złap mnie, jeśli potrafisz". Kiedyś widziałam film dokumentalny, nie ten oparty na faktach Stevena Spielberga. Powiem, że wkurza mnie książka, bo napisana tak, jakby Frank Abagnale był co najmniej Arsenem Lupinem. Dla mnie to zwykły kanciarz, który wyłudził ponad 2 mln dolarów we wszystkich stanach Ameryki. Ale słucham. Skoro zaczęłam.



No i czytam równolegle "Alicję w Krainie Czarów". Książka miejscami makabryczna. Makabreska dla oseska. Nie wiem, czy młode mamy czytają tę książkę swoim dzieciom?

Ot, choćby taki wierszyk:

Pan Lew był raz chory i leżał w łóżeczku
Więc przyszedł pan doktor :
- Jak się masz koteczku?
- Niedobrze, lecz teraz na obiad jest pora -
rzekł Lew rozżalony i pożarł doktora.

Chociaż, kiedy słyszę od Zołzika "Chodź, poopowiadamy głupoty", to myślę, że pełna absurdów "Alicja" przypadłaby dziecięciu do gustu. Na życzenie Zołzika czasem tworzę słodkie horrorki:
"Tak się obaliła, że aż nos zgubiła"
Zołzik płacze ze śmiechu, więc jak widać, co komu.
Pewnie jako dziecko bałabym się okrutnie. Do dziś mam złe wspomnienia związane z "Pinokiem".  Panicznie przerażał mnie kot i lis, którzy to wpuszczali Pionokia w maliny.

Co dalej będzie czytane? Levis Carroll? Chyba nie mam ochoty, ale wybór mam trudny, bo podręczny księgozbiór wciąż rośne, a na rynku nowa seria - literatura rosyjska.





 Syllogomania?

11 komentarzy:

  1. Widzę, że w domu układasz wszędzie książki. U mnie jest podobnie: książki + wełenki." Alicji w krainie czarów" nie czytałam. Obejrzałam tylko film. Nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Pozdrawiam cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie mieszkania, gdzie wszędzie są książki :) I oczywiście mieszkańcy je czytają, więc z wielu wyglądają zakładki :) Zapasy Twoje są imponujące, osobiście ostatnio przerzuciłam się na ebooki, ale i tak książek "poniewiera się" dużo:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię ebooki, audiobookami też nie gardzę, szczególnie przy obieraniu ziemniaków, bądź przy zmywaniu. O robótkach nie wspomnę.

      Usuń
  3. Koniecznie dokończ chustę. Będzie piękna juz to widac.
    Zastabawiam się nad Kraszewskim , ale jakoś mam kłopoty z motywacją.
    A zapasy książek mam podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Kraszewskiego naprawdę trzeba mieć motywację. Kiedyś w bibliotece usłyszałam: A kto to teraz czyta?
      Pocieszyłaś mnie swoim stanem posiadania zapasów. Powiedzmy, że przez 10 lat przeczytam jeszcze 520 książek, czytając jedną tygodniowo ;)

      Usuń
    2. ja się "modlę " , żeby na starość nie oslepnąć i nie zgłupieć. Żeby zdążyć przeczytać przynajmniej to co zgromadziłam nie licząc tego co w bibliotekach, u znajomych itd.

      Usuń
    3. Chyba zgłupienie mnie nie ominie, bo co z tego, że grzeczne dziewczynki idą do nieba. Niebo jest mi potrzebne tu i teraz.

      Usuń
  4. O, widzę znajome tytuły na stosach:) Kraszewskiego prawie w całości przeczytałam na studiach i raczej jeszcze przez jakiś czas nie wrócę do niego, choć podziwiam za sprawność pisarską.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie ładne kolory na robótkowych zdjęciach.

    Czy mi się wydaje, czy w ostatniej ekranizacji "Alicji...", jej ojciec powiedział do niej, że wszyscy jesteśmy wariatami?

    "Złap mnie, jeśli potrafisz" mam zamiar przeczytać, po każdej powtórce filmu z boskim Leo w roli głównej, ale zawsze coś innego wchodzi w paradę.

    Choć książek nie kupuję, tylko wypożyczam, to nad literaturą rosyjską poważnie się zastanawiam, bo już mi się znudziły rodzinne "porcelany" stojące na półkach i chciałabym je czymś zastąpić, więc czemu nie tą serią?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ ja lubię zdjęcia "książków"! Dużo "ksiażków" i jeszcze więcej "książków" to coś co tygryski lubią najbardziej! :D

    OdpowiedzUsuń