Jak zwykle ostatnio spóźniona, ale wiadomo środa może wypaść różnie. Powiedziałabym, że trochę się u mnie ruszyło. Przede wszystkim z kociaków, które przedstawiałam w poprzednim wpisie, została tylko Frida. Przebywa chwilowo w domu tymczasowym, w zdecydowanie lepszych warunkach, ale nadal szuka domu na stałe. Więc w tej materii jest zdecydowanie lepiej.
Książkowo też ruszyłam z miejsca. Przeczytana "Ofiara losu" i przyznam, że to chyba najlepsza książka Camilli L. z tych, które do tej pory przeczytałam. Teraz czytam coś, co zapowiada się całkiem fajnie - to pierwsza część trylogii Jonathana Holta "Carnivia. Bluźnierstwo".
"Niesamowita opowieść o morderstwie, korupcji i międzynarodowej intrydze, której akcja rozgrywa się w dwóch Wenecjach - prawdziwej i wirtualnej. " Tyle z okładki. Intrygująco, prawda?
W międzyczasie wydłubałam takie coś z resztek włóczki . Trzy odcienie szarości. Wzór nieskomplikowany: *dwa słupki raz nawijane, pięć oczek łańcuszka * powtarzać w okrążeniach.
No i zaczęte, ale czy będzie skończone? Opornie mi idzie żakard, więc zapewne niejedna zima przejdzie. Ma to być taka czapa.
Książkowo też ruszyłam z miejsca. Przeczytana "Ofiara losu" i przyznam, że to chyba najlepsza książka Camilli L. z tych, które do tej pory przeczytałam. Teraz czytam coś, co zapowiada się całkiem fajnie - to pierwsza część trylogii Jonathana Holta "Carnivia. Bluźnierstwo".
"Niesamowita opowieść o morderstwie, korupcji i międzynarodowej intrydze, której akcja rozgrywa się w dwóch Wenecjach - prawdziwej i wirtualnej. " Tyle z okładki. Intrygująco, prawda?
W międzyczasie wydłubałam takie coś z resztek włóczki . Trzy odcienie szarości. Wzór nieskomplikowany: *dwa słupki raz nawijane, pięć oczek łańcuszka * powtarzać w okrążeniach.
No i zaczęte, ale czy będzie skończone? Opornie mi idzie żakard, więc zapewne niejedna zima przejdzie. Ma to być taka czapa.
Na razie jest tak, bo idzie z oporami.
Powinnam wstawić oczywiście jedną fotkę, ale jak zawsze zdecydować się nie mogę ;)
Bardzo podoba mi się to "coś" w szarościach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie tą książką Holta. I cieszę się, że kociakom się udaje :)
OdpowiedzUsuńSzary udzierg jest piękny i oryginalny!
To co przeczytałam, zapowiada się całkiem dobrze. Dzięki za miłe słowa ;)
UsuńTak szarości sa super. mam ochote zrobić, tylko kiedy.
OdpowiedzUsuńCzapka żakardowa ładna, a czemu nie robisz na okrągłych drutach? Odpadłoby zszywanie. I można przymierzyć i sprawdzić czy jest ok?
Dzięki za odwiedziny.
Robię na skarpetkowych, więc szycie odpada. Rób szarości, to prosta i bezmyślna robótka ;)
UsuńŚliczne to coś w szarościach a la golfoszalik...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się !
Ładnie to coś określiłaś ;)
UsuńTak się zastanawiam, czy może wystawiasz na sprzedaż swoje szydełkowane cuda, z przyjemnością zaopatrzyłabym się w jakiś przepiękny komin, a niestety u siebie w mieście nie mogę znaleźć takiego jakbym chciała )
OdpowiedzUsuńCzasem coś wrzucam na allegro, ale z marnym skutkiem ;)
UsuńSuper to szare coś :)) Czapka fajnie się zapowiada. Po dzisiejszym spacerze zapragnęłam cienkiej czapki, czas szukać inspiracji :D
OdpowiedzUsuńSzare coś tylko wygląda, bo przy dzisiejszej temperaturze to raczej nie zagrzeje. Cienkiej czapki i ja dziś potrzebowałam. Wiało jak diabli.
UsuńCiesze sie, ze kotki znalazly domy. Sliczny ten szalik w odcieniach szarosci, sprytnie polaczylas te resztki wloczki, na prawde szalik jest uroczy; Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńZ koleżanką z TOZu mawiamy, że z adopcją kotów to jak z marszem - dwa kroki do przodu, trzy do tyłu. Oddajesz dwa, natychmiast znajdujesz cztery. Zrobiło się zimno, więc te nieszczęścia potrzebują stałej gotowości. Ale są naprawdę fajni ludzie, którzy wciąż miotają się, by zaradzić każdej biedzie.
UsuńFajny komin. Podoba mi się. Książki nie znam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, zawsze Twój nick kojarzy mi się z moja córką. Ona jest Ewka-Konewka, co spadła z drzewka, połamała kości i jeszcze się złości ;)
UsuńO, książka zapowiada się ciekawie, dodaję ją do kolejki. A resztkowe coś ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jakoś mi mocno przypomina Larssona, ale może się czepiam.
UsuńCoś mało praktyczne, odpada, gdy wieja wiatry.
Mam nadzieję, że twój żakard już nabrał tempa, chociaż gdybym miała cokolwiek robić na drutach pończoszniczych to bym szybko wymiękła :-(
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam Ofiary losu, a chyba powinnam - lubię Camillę.
I ja wymiękłam :P
Usuń