Przesiedziałam jakiś czas na blogu u Antoniny i oto efekt. Opis musiałam lekko zmodernizować bo i szydełko nie te, i nitka cieńsza. Fotka poczyniona wieczorową porą więc wybaczcie żółtawo rozmazany artyzm.
Moje kapety minimalistyczne, choć dziecię wczoraj namawiało: może bąbel jakiś, może kokardę?
A mi się taki minimalistyczne baaardzo podobają!
OdpowiedzUsuńSuper! Mi też się tak podoba :)
OdpowiedzUsuńśliczne!
OdpowiedzUsuńStawiam na minimalizm i... wygodę :)
OdpowiedzUsuńJuż same w sobie są ozdobne, bo jakieś kolorowe nici tam dostrzegłam. Ważne że grzeją i własnymi łapkami zrobione, a reszta domowników bez kapci chodzi?
OdpowiedzUsuńFajne wyszły, a ozdóbki nie są konieczne.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kapciochy,na cóż im dodatki?Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! I wyglądaja na wygodne ;)
OdpowiedzUsuńSama mam je w planach i bardzo fajnie wygladają właśnie takie minimalistyczne. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńFajne i ciepłe!
OdpowiedzUsuń