Wczoraj skończyłam jeden, w zasadzie doszyłam pędzle, dwa baktusy czekają w kolejce. Może dziś mi się uda skończyć? Pogoda kiepska, pada, mokro. Usiłowałam zrobić fotki, nijak nie wychodzi, z kilkunastu wybrałam jedną:
Włóczka baza - szara z odzysku. W ubiegym roku robiłam w takich barwach szalik, zostało sporo włóczki, więc zaczęłam baktusa, ale przelażał trochę. Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie bawi jak robienie baktusów. Trzeba przyznać, że to wynalazek na miarę epoki.
Hm... to brzmi jak zachęta do wydziergania własnego baktusa ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny baktusik, fajnie się je dzierga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja próbuje go zrobić od roku i nadal jestem w lesie bo takie najprostsze to najfajniejsze :)
OdpowiedzUsuńBaktus super, wciaz je podziwiam, bo tez lubie je robic, tej jesieni juz kilka wydziergalam i wciaz mi sie podobaja.
OdpowiedzUsuńA jaki genialny zapasowymiatacz!
OdpowiedzUsuńOj, strasznie niedouczona w nazwach jestem...ale domyślna też..na szczęście.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten baktus...i kolorki też super- ponadczasowe.
Ale mam pytanko pozornie z innej beczki....gdzie upolowałas taki fajny manekin;?
Pozdrawiam serdecznie, K.