piątek, 3 września 2010

Tropem komentarzy

Nie posłuchałam Małgorzaty i do księgarni jednak poszłam. Swoje odstałam, panie doradzały, by przychodzić tuż po 10tej, bądź przed samym zamknięciem. Wróciłam z "Podróżą  Bena", bo było akurat.
Maknetę rozumiem - przechodziłam to podczas lektury "Taty" Whartona i "Dziedzictwa" Rotha. Tematyka obu książek podobna, zastanawiałam się, czy przypadkiem Wharton nie popełnił plagiatu, ale niech tam. Czytałam obie w okresie dla mnie trudnym. Z resztą, "Dziedzictwa" nigdy nie skończyłam i nigdy do niego nie wróciłam, bo nie miałam odwagi. Do dziś mi to zostało, co nie znaczy,  że do książek Rotha ( z wyjątkiem "Dziedzictwa" ) nie wrócę.

Murakami i "Kafka..." - a ja się zastanawiałam, dlaczego książka z biblioteki w tak nieskazitelnym stanie. Kruliczycy dziękuję za ostrzeżenie, ale zerknę, co nad morzem u Kafki piszczy, bo jeśli lubię "Mulholland Drive" Lyncha, to co mnie bardziej może zaskoczyć? Może język w "Kafce..." jest wart brnięcia po ... piachu nadmorskiej plaży?
Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz