czwartek, 7 października 2010
Philip Roth
Co jakiś czas wpada na mnie jakieś nazwisko. Tym razem amerykański pisarz pochodzenia żydowskiego Philip Roth. Nie powiem, że nie znałam go do tej pory, bo kiedyś mnie uczyli o nurcie żydowskim w literaturze amerykańskiej. Zetknęłam się czytelniczo z Rothem - czytałam "Dziedzictwo", z Singerem - były to jakieś opowiadania, Malamudem i jego książką "Idioci mają pierszeństwo". Umknął mi niestety czołowy przedstawiciel tegoż nurtu - Bellow, ale może kiedyś...Pewnie zastanawiacie się, co mnie naszło? Naszedł mnie listonosz, przyniósł list polecony, a w nim książkę Rotha "Praska orgia" Kupiłam na allegro. Kupiłam również "Naszą klikę" - Stany Zjednoczone lat 70-tych. Szczególnie intryguje mnie "Praska orgia" - holocaust w oczach, było nie było, Amerykanina. Poczytamy, zobaczymy... A i okładka piękna, nieprawdaż?
Ja wiem, że nie okładka stanowi o wartości książki, ale okładka może być wartością samą w sobie.
Popatrzcie na okładkę Barańczaka - "Ksiązki najgorsze", gdzieś w księgarni, bo na fotkach tego nie widać - matowa okładka, a szkła w okularkach błyszczące. Niby nic, ale pomysł - genialny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Singera znam, reszta jeszcze przede mną. Tylko dlaczego w bibliotekach tak mało dobrych książek, a w księgarniach tak drogo...
OdpowiedzUsuń