poniedziałek, 11 października 2010

Jestem

I nawet coś robię. Etoli pół całości jest i pewnie skończyłabym dziś, albo byłoby ku końcowi. A nie jest, bo sąsiadka z prośbą o dwie kamizelki w wersji mini mnie nagabnęła. Termin krótki, ale jak zwykle głupio sie zgodziłam i teraz mam stres, co się objawia tym, że kiedy używam miary krawieckiej to 28 cm raz jest dość, drugi raz za mało, trzeci za dużo. Nie znoszę się śpieszyć, nie znoszę musu, a godzę się na takie coś jak kretyn. Poczytać mogłam spokojnie, bo przyszła dziś "Nasza klika" Rotha i poskubać bezstresowo etolkę ( bezstresowo, bo miała być na wesele, które się odbyło w tenże weekend ).Na wesele etolka sie już nie przyda, ale na jakiś płaszczyk można ją będzie spokojnie narzucić, albo na kieckę. W każdym razie póki co - o spokoju marzyć mi zostało, ale spokój planować mogę dopiero na następny tydzień, no powiedzmy na sobotę. Oby dotrwać jakoś...

2 komentarze: