Trochę spóźniona, a nawet trochę więcej, bo tydzień pełen wrażeń. Imprezka w przedszkolu. Wizyta dzieci i tak jakoś zleciało. Pomimo nawoływań Maknety "Go, go!" udało mi się skończyć tylko komin, ale wygląda na to, że zbyt szybko go zakończyłam i czeka mnie kolejne prucie. Czapka czeka, może pochwalę się za tydzień.
Z czytaniem też cienko, choć sama jestem zaskoczona. Pamuka pokonałam w tydzień, a Świetlicki, zdecydowanie mniejszy gabarytowo, niedoczytany. A więc tkwimy w Świetlickim, choć nowe lektury czekają. Kupiłam właśnie Galę z dokładką - "Idiotka. Miłość w Nowym Jorku" Hanny Bakuły. Dawali tanio, to wzięłam.
Książek Hanny Bakuły nigdy nie czytałam. Nie było ku temu okazji, choć jest to osoba ciekawa, by nie rzec ekscentryczna. Teraz będę musiała kupić tych książek więcej, bo okazuje się, że to pierwsza część trylogii. Kolejne książki z serii to: "Idiotka wraca" i "Idiotka tańczy". Oczywiście kupię, jeśli pierwsza część okaże się interesująca.
I na koniec to co zimą lubię najbardziej - kwiaty
A za oknem śnieg...
Piękny ten komin! :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa wrażeń po książce, bo mnie i okładka i tytuł zaintrygował ;)
Na razie męczę Świetlickiego ;)
UsuńSuper konin Ci wyszedł. Kiedyś byłam na wystawie obrazów Hanny Bakuły, natomiast sądząc po blogu, osoba ta pisze wartko i ciekawie.
OdpowiedzUsuńNa blog nie zaglądałam. ;)
UsuńŚwietny komin :)
OdpowiedzUsuńKwiaty piękne, komin praktyczny, a książkę czytałam i raczej się rozczarowałam...Może spodziewałam się czegoś innego...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kominy za ich nierozwiązywalność. :) Współczuję prucia (na zdjęciu nie wygląda, żeby potrzebował - fajnie się prezentuje).
OdpowiedzUsuń"Idiotką" niestety ja się też kiedyś rozczarowałam. No ale to trzeba osobiście sprawdzić. Pozdrawiam serdecznie!
Kominy kojarzą mi się z dzieciństwem. Twój jest piękny.
OdpowiedzUsuń