Środa, choć dawno nie środa, ale nie o dzień chodzi, a hasło - wszystkie czytająco-dziergające wiedzą o tym. Nie było mnie znów dwa tygodnie. Blogi mchem zarastają, a ja za każdym razem obiecuję poprawę. Poprawy pewnie nie będzie, bo albo czasu brak, albo życie przytłacza. Nie żebym miała narzekać, bo ostatnio udało mi się wyrwać na wieś. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie drobny wypadek.Wsiadając, do łódki straciłam równowagę i klapnęłam w wodę. Niby nic, ale po paru godzinach okazało się, że sprawia mi ból oddychanie, kichanie, leżenie, stanie, siadanie i co tam jeszcze. Od niedzieli usiłuję zarejestrować się do chirurga. Słuchawkę podniesiono w rejestracji raz: Rejestracja od godz. 9 - powiedziała pani i to był ten jedyny raz, kiedy ktoś się pofatygował do telefonu. Nigdy nie narzekałam na służbę zdrowia, ale tym razem nie wiem, co myśleć. Nie będę się fatygować na drugi kraniec miasta, by dowiedzieć się, że nie ma miejsc. Nie jestem upierdliwym pacjentem, w poradni chirurgicznej nie mam nawet karty, ale to i tak nie ma znaczenia. Jak karty nie mam to i wygląda na to, że mieć nie będę.
Ale wracając na wieś... Czytnik ze sobą wzięłam z nowym ebookowym nabytkiem. Przed wyjazdem na wieś byłam w województwie, wpadłam do empiku i zobaczyłam książkę Donny Tartt "Szczygieł". Chodziłam koło niej jak kot koło zdechłej myszy, ale nie zdecydowałam się. Cena była zaporowa. Może zawartość (wszak to książka nagrodzona Pulitzerem za rok 2014) i gabaryty (ebook ponad 1000 stron), sztywna okładka uzasadniały cenę, ale zdecydowałam się na ebooka, kosztował mniej niż połowa ceny papierowej wersji. Książka wciąga, ale trudno zdradzić cokolwiek z treści, by nie odebrać potencjalnym czytelnikom przyjemności czytania.
Mogę zdradzić jedynie, że tytułowy Szczygieł to obraz Carela Fabritiusa, niewielki obraz namalowany na desce, który powstał w roku 1654. Obraz znajduje się obecnie w Mauritshuis w Hadze.Na okładce - fragment obrazu. Obraz piękny i poruszający.
Książkę polecam, bo naprawdę wciąga i trudno się od niej oderwać. Nie darmo została okrzyknięta wydarzeniem literackim.
Robótkowo dzieje się niewiele. Poddłubuję pledziki, czasem chustę. Zaczęłam też sweterek dla małej Zośki, ale chyba zbyt mały, choć w opisie podany rozmiar 3-6 miesięcy to nijak nie przystaje do wielkości w naturze. Straciłam więc do sweterka serce. Przyznam, że próbki nie robiłam, ale zazwyczaj próbka sobie, a życie sobie. Sweterek to projekt Garter Yoke Bay Cardi, projekt prosty - szczegóły na Jernnifer's Blog.
I cóż, to by było na tyle - jak mawiał Stefan Friedman.
Zapowiada się piękny sweterek. Książki niestety nie znam.
OdpowiedzUsuńChyba sięgnę po tego "Szczygła". Obraz rzeczywiście poruszający...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książkę wpisałam na moją listę. Zaraz będę szukać ebooka
OdpowiedzUsuńPolecam "upolujebooka". Świetna strona. Jak cen wysoka można wyznaczyć swoją cenę i cierpliwie poczekać. Do skrzynki wpadnie informacja ;)
UsuńKsiążkę zaraz sobie poszukam, bo to, co napisałaś, brzmi zachęcająco. I obraz naprawdę jest urzekający... Sweterek będzie śliczny:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Książka wydaje się być całkiem do rzeczy.
Usuńdzieki za recenzje książki. Poszukam jej sobie.
OdpowiedzUsuńNie bardzo wierzę w te wszystkie wydarzenia literackie, na wielu ksiązkach tak jest napisane a książki takie sobie.
Sweterka szkoda. Pruj, poprawiaj i niech dziecko ma cieplo i miło.
Do lekarza idz koniecznie, może prywatnie?
No właśnie tak to jest na rynku księgarskim, alebo same królowe kryminału, albo "same Larssony", ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Ostatnio czytałam na jakimś blogu, że Donna Tartt to nudy na pudy. I wierz tu komuś ;)
UsuńCzytałam już o tej książce i bardzo mnie intryguje. Chyba się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńZ tym, żeby się dostać do lekarza to naprawdę horror! Ale próbuj do skutku, aż się dodzwonisz bo ze zdrowiem nigdy nie ma żartów! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi cierpliwości, by wojować z "białą armią" ;)
UsuńWspółczuję bólu, a byłaś u lekarza pierwszego kontaktu?
OdpowiedzUsuńSweterek będzie dla lalki jak Zośka dorośnie będzie miała czym się bawić ;-)
A książką bardzo mnie zaintrygowałaś. Miałam już nic nowego nie szukać i nie kupować bo konto puste, ale napisz proszę, gdzie kupiłaś ebooka?
Powstrzymaj się z kupnem ;) Przeczytałam na blogu "oczytany facet" opinię o książce Donny Tartt "Tajemna historia", że nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Ale "Szczygła" czyta ;)
UsuńPodobają mi się sweterki tego typu, ale sama jeszcze takiego nie wykonałam
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie pierwszy sweterek tego typu, choć już raz robiłam sweter w jednym kawałku, ale zaczynałam od dołu.
UsuńSweterek bardzo ładny. Może jak nie na Zosię, to na inne maleństwo będzie w sam raz.
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam pod ręką miesięczniaka ;)
UsuńSweterek fajnie sie zapowiada. Toc to nie od dzis wiadomo, ze trzeba miec zdrowie, by sie leczyc. Ojejku jaka historia z ta lodka. Kuruj sie i nie daj sobie popsuc humoru przez nasza sluzbe zdrowia. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńSweterek prawie skończony, pozostało zrobienie plis i kosmetyka - chowanie nitek, przyszycie guziczków. Do lekarzy nie dotarłam. Czekam, aż samo przejdzie ;)
Usuń