piątek, 25 lutego 2011

Kot, ktory jadał wełnę

Jako, że spomiędzy wierszy u Ishiguro wyziera coś, co mnie niepokoi, przerzuciłam sie na "Kota, który jadał wełnę", bo to i kaliber lekki i tematycznie z blogiem związany. Nie robimy ostatnio na drutach, ale robimy dużo szumu na blogu, żeby nie przepaść bez pamięci w odchłani internetowej. Czytamy ( ja i Krecia), bo Tymon albo śpi, albo demolka, bo na dwór potrzebuje.



Może jutro postaramy się cos z włóczki porobić, może zaczęty kardiganik Pretty.

I jeszcze słowo do Zulki - w poczcie jak wół stało, że słów parę pod Bergmanem, z poradą zostawiłaś, bym depresyjne dzieła rzuciła w kąt, co uczyniłam i życzenia, bym do zdrowia wracała, za które dziękuję Zaglądam na bloga pod Bergamana - nie ma żadnej Zulki, wracam do poczty - jest i ja już nie wiem, kto mi komentarze spod Bergmana wymiótł, bo nie ja, naprawdę! Czy  Wam też tak się robi "było-nie ma"?

3 komentarze:

  1. Nigdy mi się tak nie zdarzyło, ale ja bloguje od niedawna .
    Siadaj do drutów żebyś nie zapomniała jakie to cudownie przyjemne!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja niedawno po bardzo dlugiej przerwie zrobilam sobie czapke na szydelku a teraz robie do niej szlik.
    Matka mojego Minka zula namietnie welniane swetry. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygujący tytuł ;-)

    Jednej znajomej, to zniknął cały zapis blogu z zeszłego roku :-( I do tej pory nie ma chyba odpowiedzi z bloggera co się stało ...

    OdpowiedzUsuń