wtorek, 2 stycznia 2018

Nie lubię świąt, lubię prezenty

Zazwyczaj rodzina mnie pyta: Jakie masz marzenia? To takie rodzinne pytanie, kiedy nie bardzo wiemy, co komu kupić. W zasadzie, to córka rejestruje w pamięci, kiedy zdarza mi się na zakupach powiedzieć: O fajne! Albo o czymś napomknę, że widziałam, ale szkoda mi było pieniędzy. Potem takie rzeczy znajduję pod choinką. Ostatnio nic takiego nie zarejestrowała ani córka, ani syn, więc zadano mi sakramentalne pytanie: Jakie masz marzenia? Na pierwszym miejscu zawsze u mnie książki, więc bez namysłu zrobiłam długą listę, by było z czego wybierać, bo niespodzianki mają swój niezaprzeczalny urok. I tak się jakoś złożyło, że z listy pod choinkę trafiły te tytuły, na których mi najbardziej zależało. Czasem myślę, że książek, które polegują sobie w moim mieszkaniu tu i ówdzie, przeczytać już pewnie nie zdążę. Jakoś nigdy nie uświadamiałam sobie, że życie ucieka, trzeba śmierci kogoś bliskiego, by zacząć odmierzać swój czas.



"Leningrad" kupiłam sobie tuż przed Świętami. Sama sobie też robię prezenty. A robótki? Leżą. 

I jeszcze na koniec zaproszenie do Księgarni Bezdomnego Kota 



2 komentarze:

  1. Ja też po prostu w tym roku dałam listę - i też otrzymałam te pozycje, na których mi zależało najbardziej :D A wcale nie były na niej po kolei :D

    OdpowiedzUsuń