Sprawa ma się tak, że w dalszym ciągu tkwię w niemocy, która nie wiem skąd się bierze. Święta przebrnęłam z trudem i brudnymi oknami. Od trzech dni przeżywam konieczność zlikwidowania choinki. Pewnie długo będę przeżywać, aż choinkę przysypie kurz. Nawet kotom się znudziła.
Muszę się jednak pochwalić, że znajoma zmobilizowała mnie do robienia szala,, chusty... Jak zwał tak zwał w każdym razie jest to projekt Tailwind Clary Falk

Zaczęłam, ale dobór włóczki raczej kiepski. Ani grubość odpowiednia, ani porywający dobór kolorów. Może dalej będzie lepiej? Fotka robocza, bo chwaliłam się znajomej, że coś tam klecę.
No cóż, nawet pruć nie mam ochoty.
Do czytania staram się zmobilizować lekkimi lekturami, ale efekt żałosny. Od jakiegoś czasu męczę "Powrót na Majorkę" Książka lekka, dowcipna, wydawałoby się, że na dwa wieczory, ale tak jak w poprzedniej części "Rok na Majorce", wszystko mnie bawiło tym razem wszystko mnie drażni. Malkontent ze mnie. Pewnie to wina szaroburości za oknem, bo jak inaczej wyjaśnić ten stan ducha? Bo jeśli wakacyjna lektura nie pomaga, to co może pomóc?
Muszę się jednak pochwalić, że znajoma zmobilizowała mnie do robienia szala,, chusty... Jak zwał tak zwał w każdym razie jest to projekt Tailwind Clary Falk

Zaczęłam, ale dobór włóczki raczej kiepski. Ani grubość odpowiednia, ani porywający dobór kolorów. Może dalej będzie lepiej? Fotka robocza, bo chwaliłam się znajomej, że coś tam klecę.
No cóż, nawet pruć nie mam ochoty.
Do czytania staram się zmobilizować lekkimi lekturami, ale efekt żałosny. Od jakiegoś czasu męczę "Powrót na Majorkę" Książka lekka, dowcipna, wydawałoby się, że na dwa wieczory, ale tak jak w poprzedniej części "Rok na Majorce", wszystko mnie bawiło tym razem wszystko mnie drażni. Malkontent ze mnie. Pewnie to wina szaroburości za oknem, bo jak inaczej wyjaśnić ten stan ducha? Bo jeśli wakacyjna lektura nie pomaga, to co może pomóc?