piątek, 19 marca 2010

Szare na złote czyli jak Brahdelt wybawiła mnie z uciążliwego kłopotu

By wpaść na proste rozwiązanie, trzeba się mocno nagłówkować, mnie nie dane było, ale od czego pomoc blogowiczek zaglądających do mnie. Sprawa dotyczy żwirku kociego, który dwa razy w miesiącu tacham do domu, a żwirek diabelsko ciężki. Dzięki Ci Brahdelt - ten pomysł z kupowaniem żwirku w necie jest godny Nobla, albo miejsca w komisji Palikota - Przyjazne Państwo
Zamówiłam - żwirek przybył do nas  z drugiego krańca Polski. Cała operacja: zamówienie, opłata i dostarczenie żwirku - trwała 3 dni. GENIALNE !
Ja nie muszę dźwigać, a i koty mają atrakcję, tylko pan kurier poszkodowany. Dobrze, że nie zamówiłam czterech opakowań :-)) Nie wiem, czy poradziłby sobie z ciężarem, bo nie był to Pudzianowski











1 komentarz: