niedziela, 31 stycznia 2010

poRemontowo

Ruszyć z miejsca to , co stoi lata całe niewzruszenie, mówię tu o meblach zapakowanych różnym dobrem po sufit, to jak "ruszyć z posad bryłę świata", że zacytuję Międzynarodówkę, wielki przebój niechlubnych czasów. Więc z posad ruszyłam i dojść do stanu, który zwie się względnym porządkiem, nie mogę. W prawdzie na chorobę "zbieractwa'" nie cierpię, ale już teraz nie dziwi mnie, kiedy oglądając namiętnie "Perfekcyjną panią domu" padałam na twarz z radości, że pod chałupą, którą to wzięto na warsztat "odgruziania", stawiano wielgaśny kontener na rzeczy zbędne. Myślę, że i ja taki kontener też bym zapełniła. Książki, płyty, jakieś zapomniane kawałki materiału, milion kłębuszków o średnicy do max 4 cm, wstążeczki, gumki, suwaki, guziki, garnki, garnuszki, garneczki, trzy kubki z piętnastu kompletów. O, i talerzyki (skąd ja to u cholery mam?) Aaaa, i ciuchy no przecież, bo może kiedyś... I kamienie zbierałam? Od dziś - obiecuję sobie, dzielę mieszkanie na tzw sektory porządkowe i zaglądam pod kątem: co by tu jeszcze wywalić? I przy każdej galopadzie po sklepach pytanie: PO CO JA TU PRZYLAZŁAM?. I odpowiedź natychmiastowa: Przecież niczego nie potrzebuję, dobra wszelkiego ci u mnie dostatek. Przecież nie wezmę dwóch mieczy, skoro mam zapas całkiem dobrych. Co ja? Jagiełło jestem?
Trwa więc selekcja. A trwać musi, bo z rozmysłem meble wymieniłam na mniejsze, mniej pojemne. Hmmm i po co mi to było? :-))

I Ewusiu ( do dziecięcia mówię ) Micholca-skarbonkę na śmietnik poniosłam, z brzeżku postawiłam, to może jakiś szczęśliwy znalazca go przygarnie i może nawet się ucieszy? . No bo po co nam taki wielgaśny micholec ( około 50 cm wzrostu), nie zdążymy go zapełnić drobniakami do 2012 roku. Obciachowo będzie, kiedy wprowadzą euro a my z workiem drobnicy do banku będziemy dybać i za wnętrze misiaka ze trzy "ojro" dostaniemy.
Nie gniewasz się?

Oskarowi wybrańcy na prośbę dhf


Jestem facetem, ale lubię robótki, kręci mnie moda, a modelki w szczególności

Jestem kobitką. Nie zajmuje się głupotami. Polityka - to jest to!

Najnowsze wieści z blogowego frontu


Oskara mam ja i koty moje dwa. Dziękujemy Truscaveczkowej Akademii Oskarowej.

Crazy quilt - wyższa szkoła jazdy.


Chyba lepiej się nie doszukiwać: co, jak, z czym i dlaczego. Trafiam na takie strony jak strona Sharon B. i jestem ugotowana, poległam oglądając album picasa tej pani.
Tu strony:
I jeszcze album picasa, który wyleczył mnie z chęci robienia czegokolwiek :-))


No i może jedna fotka fragmentu pracy Sharon Boggon. Ta precyzja jest nie do ogranięcia.





czwartek, 28 stycznia 2010

Patchwork

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na blogu An Apple a Dey patchwork wykonany techniką crazy quilt, oszalałam. Patchwork śni mi się po nocach. A może kupić? Dostępne są na allegro, w prywatnych internetowych galeriach, piękne i mniej piękne, staranne, perfekcyjne, o chirurgicznej precyzji i te "mniej przystające do medycyny". One po prostu są ciepłe - w sensie wzbudzania ciepłych uczuć, a i w sensie fizycznym pewnie też. Wolałabym swój, ale boję się wyzwania.
Mam maszynę, stary, komunistyczny Łucznik, nawet działa. Wczoraj uszyłam stertę ścierek dziecięciu. Nareszcie wykorzystałam materiały zalegające w szafce: białoruski ręcznik tkany ręcznie - nie, nie frotowy. Te ręczniki są raczej ścierkowe, może odrobinę grubsze? Było tego ze 3 m, pocięłam na mniejsze kawałki. Był jeszcze ręcznie tkany kawałek materiału z suwalskiej wsi - typowo ścierkowy i materiał z odzysku - z czasów wielkiego kryzysu w wydaniu polskim, jeśli nie lepiej. Może ma to około 30 lat, ale włókno naturalne, doskonale wchłania wodę - do wycierania garnków idealne. Nie wiem, co we mnie siedzi, ale uwielbiam robić coś z materiałów z odzysku. Oczywiście dokupiłam jeszcze nowe ścierki ( kosztowało majątek) ale zestawy dopasowane kolorystycznie - ściereczki od święta :D.
Dygresje jak w "Beniowskim"- wracam do patchworka.
No więc miłość do materiałów z odzysku przerodziła się w miłość do takiego petchworka.
Nie wiedziałam, jak nazywa się ta technika, znalazłam ją na blogu Szmatka Łatka, gdzie właścicielka bloga zamieściła opis wykonania serducha ta właśnie metodą.
W każdym razie dojrzewam powoli, może nie dojrzeję, ale podchody robię, zaglądam tu i ówdzie, podpatruję, myślę o jakimś dobrym sprzęcie - podkładki, noże krążkowe, nawet oglądało się co nieco. No hobby kosztuje. Nie mogąc się doczekać "Wielkiej księgi robótek ręcznych", która utknęła w Gdańsku, poleciałam więc do swojej księgarni i kupiłam Sharon Chambers
"Patchwork krok po kroku" Myślę, że jeżeli kiedyś uszyję tylko jakąś podkładkę pod talerz na stół, to i tak będę się cieszyć, choć zdecydowanie wolałabym jakiś pled, narzutę.


Fotki fragmentów patchworka z blogu An Apple a Dey, niestety autorki o zgodę na zapytałam. Mam nadzieję, że się nie obrazi.

A do powyższej publikacji wracając - tu można znaleźć podpowiedź, w jaki sprzęt się zaopatrzyć, jest kilka wzorów narzut, które leżą w możliwościach średnio uzdolnionej , ale perfekcyjnej szwaczki. No ale niezbędną pomocą w tworzeniu szmatkowych arcydzieł jest strona PATCHWORKOWO, dla mnie rewelacyjna.


czwartek, 21 stycznia 2010

Blog nieczynny z powodu, bo jest remont :-)

Na czyimś blogu - przepraszam autora, że nie pamiętam, ale znalazłam właśnie ten sławetny, gramatyczny - aż zęby bolą - anons: Nieczynne z powodu, bo jest remont. Autora proszę o odzew, zamieszczę link.
Nie, nie - nie zamykam blogu, w domu mam remont a tym samym mniej czasu na przyjemności. Powinnam się starać, pokazać, co zrobiłam w kwestii rękodzieła, błyskać intelektem, wyciągać pomocną dłoń do potrzebujących, a ja co? Remontu mi się zachciało? Wtedy, kiedy głosowanie na blog roku? Zauważam u siebie absolutny brak odpowiedzialności. Blog mój w tej chwili ma dwa oznaczania, co znaczy że głosów było pomiędzy 6 a 50, ale czy to ważne? Fajnie, że znalazł się ktoś, kto zagłosował i tym wszystkim - DZIĘKUJĘ :-)

Dopisane
Wiedziałem, że gdzieś czytałam :-)) u dhf, dziękuję za odzew, ale u niej jeszcze lepsze :-)) , że powtórzę radośnie: Nieczynne z powodu, że zamknięte.

sobota, 16 stycznia 2010

Muzyka i ...cheche - jeszcze nie

Pokazywać chusty nie będę jeszcze - komplet elementów zrobiony, brak frędzli. Zabieram się się do tego jak wół do stołu. Jak u Kulmowej (?): Wół miał odwieźć do szkoły stół ... Tyle że w odróżnieniu od wołu, nie mam pod ręką osła, któremu mogłabym zlecić zadanie frędzlaste.
W każdym razie prób frędzlowych miałam dziś 3 - słownie trzy.
Odłożyłam zatem na czas nieokreślony, poczekam, aż mnie najdzie.
Naszło mnie na muzykę - takie stare upodobania. Dokopuję się do dóbr zgromadzonych i ze zdziwieniem jęczę, mam takie coś? Włączam, słucham i nie dziwię się, że mam takie coś. Nawet pamiętam jak od rana do nocy leciało z "podawacza- odtwarzacza" onegdaj. I znów od rana, i znów będzie do nocy. Upodobaniom swoim wierna jestem.

Foto Merlin

czwartek, 14 stycznia 2010

środa, 13 stycznia 2010

Avatar


I znów wyprawa do województwa,ale tym razem nie na żywioł a wyjazd zaplanowany, bilety do kina zarezerwowane ( 2/3 widowni pustej). Może dlatego, że dzień powszedni i seans poranny.
Wrażenia?
Nie dziwię się się, że film pochłonął taki budżet. Efekty zatykające dech w piersi. Uwaga ci, którzy mają lęk wysokości. Namęczyłam się nim przyzwyczaiłam się do przestrzeni, zawrotnych wysokości, fruwających gór i pikowania w dół na dziwnych stworzeniach. Nie obeszło się bez zawrotów głowy. Treść? Piszą tu i ówdzie, że żadnych wartości, treść ot taka sobie, ale jak ktoś chce, może się dopatrzeć pierwiastków eko. Jakoś mi nie żal, że się wybrałam, bo zawszeć to coś nowego, a mówiąc o D3, będę wiedziała już teraz o czym mówię.
Posted by Picasa

Cytaty

Zasłyszne:
Każdy poeta to pijak, każdy pijak to poeta.


wtorek, 12 stycznia 2010

Blog roku 2009 - rozpoczęło się głosowanie


Rozpoczął się drugi etap Konkursu na blog roku 2009. Zakończono etap zgłoszeń - rozpoczął się etap głosowania. Zapraszam wszystkich do głosowania, oczywiście wszystkich, którzy lubią tu zaglądać. Tu można oddać swój głos

sobota, 9 stycznia 2010

Plakat o Europie - praca Polki na prowadzeniu - zagłosuj!

W konkursie bierze udział 10 prac, które zostały wyłonione przez jury, bowiem na konkurs wpłynęło 1700 plakatów. Autorką plakatu polskiego jest Maria Mileńko. Można jeszcze oddać swój głos. TU GŁOSUJEMY. Więcej na temat konkursu artykule Plakat o Europie
Maria Mileńko - Polska

A tu jeszcze ciekawostki - moją uwagę zwrócił tez plakat Martina Geiera z Niemiec, praca w tej chwili znajduje się na trzecim miejscu. Podoba mi się.
Martin Geier - Niemcy


I jeszcze jeden plakat :-)) coś tematycznie pasujące do robótkowych blogów - autorką jest
Theresa Schoell - Niemcy - miesce 5.

Dopisek:
Dziękuję autorce plakatu za komentarz.
Polecam blogi:



czwartek, 7 stycznia 2010

Eureka!

Ja: Podaj mi te... no...
Ono: Które?
Ja: No te...
Ono: Jakie te?
Ja: No przecież orzechy!
Ono: Włoskie?
Ja: Nie, nie włoskie, te inne...
Ono: ...
Ja: No te ... laskowiki

środa, 6 stycznia 2010

Nike

Foto okładki z Merlina
Co roku ekscytowałam się przyznawaniem literackiej Nike . Wywoływało to we mnie emocje jak co najmniej przyznawanie literackiego Nobla. Znałam kandydatów, kibicowałam jak na meczach siiatkówki. I przegapiłam cały ten kram. Dziś dopiero dowiedziałam się przypadkiem, kto dostał. Nie znałam kandydatur, nie znam laureata. Nie wiem, co się ze mna porobiło, że przegapiam to, czym się ekscytowałam kiedyś(że powtórzę).
Nike dostał Takczyszyn-Dycki za "Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach". To chyba trzecia Nike dla poezji - w każdym razie "Zachód słońca w Milanówku" Rymkiewicza jest moim ulubionym zbiorkiem poezji, dostał też Nike Barańczak, ale kto go nie zna, a Takczyszyna-Dyckiego nie znam, no nie znam. Poznam? Przeczytałam parę fragmentów dostępnych w internecie, chyba nie poznam, bo chyba nie chcę.

wtorek, 5 stycznia 2010

Cytaty

Super Stacja 5 stycznia 2010 w Krzywym Zwierciadle: Moherkorps - pododdział warszawski Radia Maryja

Cheche albo jak kto woli phi-phi


Chodzi oczywiście o chustę, którą jakiś czas temu prezentowała Antonina i Velveta. Zamiar miałem od dawna poczynienia podobnej, ale jakoś tak mi schodziło. Teraz mnie naszło, bo model nieskomplikowany, a po świętach jakoś mi z myśleniem nie po drodze. Pozostał nierozwiązany problem frędzli - Antonina przekonuje, że te proponowane w modelu są niezaprzeczalnej urody i zgadzam się, bo szalone. Nie wiem jednak, czy z pajęczej nitki jakiej użyłam, frędzle będą równie piękne.

A i jeszcze jedno wyjaśnienie - dlaczego chusta phi-phi. Otóż model pochodzi z Phildara, a ja roboczo podpisałam fotkę - chusta phi. I tak powstała chusta phi-phi :-))

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Kolejny baktus

Już wcześniej wspominałam, że jest to robótka, którą się robi bardzo sympatycznie, stąd u mnie tyle tego :-))



Tym razem włóczka melanż, nie znam składu, jedna nitka - ta kolorowa to na pewno 100% wełna, kolory tęczowe, a raczej przypomina mi to stare łowickie pasiaki. Baza to dwie nitki w kolorze pistacji, pani sprzedająca włóczkę na allegro, określiła kolor jako wanilię, ale ja się upieram, że to sprana pistacja. Baktusa robiłam na drutach 3 mm, Nitka pajęczynowata, więc wyszło mi około 5 dag, tak, tak, ważyłam i jestem sama zdziwiona.
Zastanawiałam się do czego można nosić baktus w takim kolorze - przez wielobarwność jest uniwersalny. Na zbliżeniu jest rozjaśniony, w rzeczywistości ma barwy zdecydowanie żywsze.

niedziela, 3 stycznia 2010

Wyprawa

Wyprawy kojarzą się z odległymi krainami np wyprawa w Himalaje, albo wyprawa na Biegun Północny bądź Południowy U mnie była to tyłko wyprawa do województwa - ot tak, bez specjalnego celu. Wprawdzie liczyliśmy na to, że może obejrzymy w kinie "Avatar" bądź "Dom zły". Niestety, na "Avatar" bilety porezerwowane na długo do przodu, a drugiego filmu nie grali. Zamiar kulturalnego spędzenia czasu diabli wzięli.
W zasadzie myślałam, że może w Empiku dostanę książkę "Wielka księga robótek ręcznych" wydana przez Świat Książki, niestety nie było. Muszę liczyć na dziecinę, może w Gdańsku w firmowej księgarni znajdzie. Książki nie znam, nie widziałam, ale opis w katalogu brzmi zachęcająco (jak zawsze), najwyżej kolejny raz się rozczaruję. Kupiłam za to coś tanio i elegancko - "Smaki kuchni polskiej" za niecałe 11 zł. Nie jest to jakaś rewelacja, ale kilka przepisów na pewno wykorzystam.
Nie wiem, co mi się porobiło, ale ostatnio jakoś mnie do kuchni ciągnie, dziwny to w moim przypadku objaw.





sobota, 2 stycznia 2010

Słowo się rzekło - placuszki z kurczaka i papryki



Podpatrzyłam na blogu Małgorzaty przepis na placki z kurczaka. Wiecie jak to jest po świętach: zjadłabym coś, ale nie wiem co. Na taki stan dobry jest nowy przepis. Przepis Małgorzaty z konieczności zmodyfikowałam - nie znoszę dokupować jedzenia, kiedy w lodówce pełno, więc do placków zużyłam to co miałam w domu:
dwie pojedyńcze piersi
półtora papryki czerwonej
zamiast pora średnia drobno posiekana cebula
z konieczności przyprawa Prymat - Przyprawa do kurczaka pikantna.
Chciałam kupić Złotego Kurczaka, ale w ulubionym sklepienie było.

Placki baaardzo dobre, polecam - wypróbowane, sprawdzone.

Cytaty

Wałęsa: Plusy dodatnie, plusy ujemne

piątek, 1 stycznia 2010

Ciasto Kasi - 3 bit.


Patrzę w swoje ostatnie posty i stwierdzam, że mało tu robótek. Obiecuję, że to się zmieni, niech tylko wszystko wróci do poświątecznej normy. Ale dziś jeszcze "robótka" innego rodzaju - ciacho bez pieczenia. Przepis dostałam od młodej gosposi Kasi czy nie bodaj 2 lata temu . Kiedy przeszukiwałam stare kalendarze w poszukiwaniu wigilijnego menu, z jednego z kalendarzy wypadła "kasina" kartka z przepisem ( a w tv w tej chwili technika rzucania telefonem komórkowym - idealny kąt rzutu 43 stopnie) - wracam do przepisu. Nigdy wcześniej z niego nie korzystałam, bo wydawało mi się, że zbyt dużo tu czynności do wykonania. Ale w tym roku zdecydowałam - a czemu nie? Cukiernik ze mnie żaden, ale nie święci garnki lepią i ulepiłam ciasto, garnka nigdy.
A więc przepis:
8-10 paczek herbatników - zależy od wielkości blachy
puszka mleka skondensowanego słodzonego
2 budynie śmietankowe bez cukru
1 kostka masła lub margaryny
400 ml śmietanki 18%
2 Śnieżki

Puszkę z mlekiem gotować pod przykryciem 2,5 godziny, dobrze dzień wcześniej, by dobrze ostygło.
Budynie ugotować w 2 szklankach mleka z 1 łyżką cukru, po ostudzeniu utrzeć z kostką masła.
Śmietanę ubić dodając dwie Śnieżki.

Układać warstwami:
herbatniki, masa budyniowa, herbatniki, karmel, herbatniki, śmietana, potarkowana gorzka czekolada.

Wyszło, wszystkim smakowało, ale ... jedno ale. Śmietana nie ubiła się tak jak sobie to wyobrażałam - chciałam by była jak na tortach śmietanowych z cukierni. Nie była - była półpłynna.
Przy następnym podejściu postanowiłam kupić śmietankę 30% i dodać krem śmietanowy
"Dr. Autokara" :-)) - krem dodaje się do ubitej smietany. "Trzydziestka" deserowa, choć schłodzona solidne, nie dała się ubić, a "Dr. Autokar" usztywnił ją w nieznacznym stopniu.
Ciasto nie traci przez to na smaku, znika w zastraszającym tempie.
No cóż, liczę jednak na sugestie - jak ubić śmietanę na sztywno. Nie ustaję w poszukiwaniach.