środa, 10 marca 2010

Odwaga

Będzie dziś o kotach, a w zasadzie o jednym z moich kotów - Tymonie, który winien wabić się -Tymon Płochliwy. Jakiś czas temu pisałam o wymianie mebli, w tym kanap i foteli i obwiałam się o ich żywot. Zamówiłam zatem kotom drapaki. Drapaki przyszły panem kurierem, na widok pana i kartonu wielkości 100x50cm Tymon zaszył się w mysią dziurę. Wołania, pukania miseczką z karmą o podłogę, trzaskanie drzwiami od lodówki nie było w stanie go wywabić z kryjówki. Rozpakowałam dobra zamówione - 3 sztuki i porozkładałam w punktach strategicznych. W przedpokoju pozostał karton, w którym po pewnym czasie zagościł Tymon. Kocica Kajuta szalała na drapakach, jak po wesołym miasteczku. Po wydobyciu Tymona z opakowania, postanowiłam zademonstrować mu, do czego służy drapak. Daremny trud - czmychał w kąt  z przerażeniem. Mijały dni, a Tymon mijał drapaki niczym miny przeciwpiechotne. Pocieszałam się tym, że drapaki nie zostały zamówione nadaremno, w końcu wykorzystuje go 50% stanu kociego w moim domu. Aż nadszedł dzień...







Mało, że Tymon drapie z całych sił, to i jeszcze przysypia na drapaku. Wiem jedno - drapak dla kota musi być wieeelki - ten ma około metra długości, dwa mniejsze około 60 cm, budzą w kotach mniejszy entuzjazm.

1 komentarz:

  1. Hi hi... Nasz Mruczek też tak reaguje na gości - jak słyszy domofon to nasłuchuje czy to swój czy obcy. A jak obcy to zwiewa w kącik za TV :) Mruczek też ma drapak (ze sznurka sizalowego), ale tylko od czasu do czasu z niego korzysta - jak mu się przypomni ;)
    Asia

    OdpowiedzUsuń