poniedziałek, 19 grudnia 2016

środa, 7 grudnia 2016

Wirusy, sweterki na kubeczki i co by tu przeczytać

Tak się składa, że Jeżycjadę czyta się wtedy, kiedy człowieka dopadają wirusy. Jeśli nie wierzycie zapytajcie Czajkę. No więc i mnie dopadła zaraza i z zarazą przez tom zerowy Jeżycjady przemknęłam. Czyli "Małomówny i rodzina" za mną. Co nieco na temat  tejże książki napisałam na blogu 52 tygodnie czytania, więc gdyby ktoś chciał zajrzeć - zapraszam. Skończyłam też słuchanie reportażu Warakomskiej "Droga 66" . Trochę to trwało, ale moja aplikacja na laptopie co jakiś czas odmawiała posłuszeństwa.  No ale w końcu jestem po lekturze. Nie lubię takiego stanu "polekturowego", bo muszę wybierać: co by tu przeczytać? Papierowo wróciłam do lektury "Moja walka". Zaczęłam kiedyś i porzuciłam z nieznanych przyczyn, bo książka dobra. Teraz mobilizacja, bo dziecię chce też książkę przeczytać, więc śpieszę się. Przeczytam tom pierwszy i dam jej do przeczytania, a ja zajmę się kolejnym (tomów 6) i tak będziemy sobie czytać... gęsiego.



Tak w skrócie wygląda moje działanie. Na prośbę wolontariuszek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami robię drobiazgi, które będzie można wylicytować na bazarku. Są to ubranka na kubeczki. Nie są to moje projekty, inspiracji dostarczył internet. Mam nadzieję, że autorki projektów mnie nie zlinczują. Kubki trafią na aukcję, która ma wspomóc TOZ w walce z panującą od miesiąca panleukopenią. To ciężka choroba kocia, która rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie. Kociaki bez szczepionek nie mają żadnej szansy na przeżycie.

No tak, miało być o czytaniu i robótkowaniu, a wyszło jak zawsze. Koty.

Wpis w ramach spotkań środowych u Magdy






wtorek, 6 grudnia 2016

Jamnikarium

Do zwierzaków mam słabość. Zapewne ma tak każdy, kto posiada jakieś stworzenia na stanie. Słabość mam także do książek o zwierzakach. Niedawno przeglądałam recenzje książki "Jamnikarium" Agaty Tuszyńskiej. Książka trafiła na listę książek do kupienia, choć jamnika nigdy nie miałam. A tymczasem zaproszenie na spotkanie z panią Agatą. Kto blisko, może wpaść. Ze mną gorzej, bo ja daleko.



Kto czytał, niechaj opowiada. Kto będzie na spotkaniu, niechaj się pochwali ;)

środa, 30 listopada 2016

Dalej w podróży drogą 66, zakupy i wymęczona robótka...

Jakby bez zmian, a jednak jakieś zmiany są. Przede wszystkim ukończyłam kolejną chustę. Już miałam rzucić ją w kąt, ale poszłam w zaparte i oto jest. Dlaczego niechętnie z nią walczyłam? Bo koncepcje na zakończenie były różne, a jest jak jest. Najpierw miały być same koraliki, potem pomyślałam o frędzlach, ale zrobiłam zbyt cienkie - 3 nitki. Frędzle wyprułam i zastąpiłam je czteronitkowymi. Nie jest najlepiej, ale ujdzie, bo ponownej walki nie podejmę. Chustę robiłam ze wzoru znalezionego na pintereście. Nie wiem skąd pochodzi, bo klikanie przenosi w dalekie strony, z których wynika, że wzór wędruje niekontrolowanie. Tu diagram, gdyby ktoś chciał skorzystać, bo wzór sam w sobie nieskomplikowany, dość gęsty i nie najgorzej wygląda. Cała rzecz w wykończeniu chusty - u mnie wolna amerykanka.


 

W czytaniu zastój. Jak wspomniałam dalej podróżuję "Drogą 66", czytam "Setkę" Vargi i nieustająco powiększam bibliotekę.



Od dołu kontynuacja "Mojej walki". W księgarniach jest już piąty tom, ale poczekam, aż cena spadnie. Ma być tego sześć tomów. Kolejna książka to Alice Munro "Jawne tajemnice" wylicytowana na Bazarku Świątecznego Wyzwania na rzecz chorych potrzebujących  finansowego wsparcia. Można coś wystawić, można licytować, co kto woli. Ja licytowałam, frajda z tego niemała, a zawsze parę groszy do skarbonki wpadnie.
Pozostałe książki kupione w internecie: Eduardo Mendozy -" Prawda o sprawie Savolty" (gość ostatniej Xięgarni ) i Anyi von Bremzen - "Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej" (a to już z czystej ciekawości, jak to u wschodnich przyjaciół drzewiej bywało) Będzie się czytać. 

Wpis w ramach spotkań środowych  u Magdy. 

Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli na bazarek kętrzyńskiego TOZu.  W grudniu następny!

środa, 23 listopada 2016

Kuchnia roślina Alicji Rokickiej, "Droga 66", nieustająco chusty...

... i to jeszcze nie wszystko. Wprawdzie chustę białą z poprzedniego postu skończyłam, ale czeka na blokowanie. Fotkę poczyniłam, lecz marna, chyba i z samej chusty też nie jestem zadowolona. U mnie tak zawsze, więc zrobionych przez siebie rzeczy nie noszę.


Czytelniczo Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia Alicji Rokickiej a w słuchaniu Droga 66 Doroty Warakomskiej. Przyznam, że ostatnio mam problem ze skupieniem się na słuchaniu. Zmęczenie materiału? Będę musiała odsłuchać drugi raz, bądź zdobyć wersję papierową, bo książka warta tego. 
I książka Wegan Nerd. Alicja Rokicka prowadzi bloga o tym samym tytule. Przepisy ciekawe, polecam weganom i nie tylko. Choć nie jestem wegańskim ortodoksem, chętnie korzystam z przepisów kuchni roślinnej. Książka bardzo fajnie wydana, bo oprócz zdjęć autorskich zawiera piękne autorskie akwarelki.


Jeżeli nie znajdziecie niczego godnego uwagi  ( co raczej jest nie możliwe, w licytacji audiobook słuchanej przeze mnie "Drogi 66" ), to prosiłabym przynajmniej o udostępnienie wydarzenia, za co z góry dziękuję.

Wpis w ramach środowych spotkań u Magdy

czwartek, 17 listopada 2016

Pledzik, dwie chusty, Varga i Skandalistki

Jednym tchem wymieniam w tytule, co u mnie. Przed chwilą chwaliłam recykling u Natanny, ale w zasadzie też recyklingiem pochwalić się mogę. Gdzieś podpatrzyłam sposób na wykorzystanie resztek w kolorowym pledziku. U mnie pledzików nigdy za wiele. Trzy koty na stanie mają działanie niszczycielskie. Wszelkie przykrycia ulegają dewastacji w zastraszającym tempie. Oczywiście dzianina to nie jest najlepsze rozwiązanie na kocie pazury, ale za to nawet najmarniejszy wyrób jest niebanalny. Więc dłubię, ale tylko wtedy, gdy nie mam ochoty na uważne dzierganie.


W zanadrzu jeszcze dwie chusty. Jedna szydełkowa, druga robiona na drutach -  nic wymyślnego i w zasadzie robię je jakoś bez szczególnego celu. Może jakiś koci bazarek?



I czytanie. A tak naprawdę - trochę czytam, trochę słucham. W czytaniu "Setka" Vargi. Lektura dość specyficzna, bezpardonowa jak to w felietonach Vargi bywa. Pewnie budzi liczne kontrowersje, ale autor jest moim ulubionym pisarzem i jestem wobec niego bezkrytyczna, czytam wszystko, co napisał. W kolejce "Masakra" O "Setce" już wspominałam jakiś czas temu, ale nie da się za dwoma podejściami przeczytać setki felietonów. Zatem dawkuję sobie, w międzyczasie słuchając "Skandalistek"




Przyznam, że lektura to taki "historyczny plotek". Większość nazwisk nie jest mi obca, ale są też takie, o których nie słyszałam. Audiobooka polecam, dobrze się tego słucha, choć ostatnio w ogóle trudno mnie oderwać od książek mówionych. Chyba zakup abonamentu w storytelu, to najlepszy zakup jaki ostatnimi czasy zrobiłam.

I na dobry początek dnia - Bolo. Ostatnia kocia zdobycz, która grandzi niemożebnie. Wszystko, co się da zrzucić, ląduje na podłodze. Dziś malakser. Cudem uchował się w całości.


Pozdrawiamy w ramach cotygodniowych spotkań u Magdy.

czwartek, 13 października 2016

Jestem

Od maja mnie tu nie było i to nie bez powodu, ale oto jestem. Trochę robótek przez ten czas poczyniłam. Kto mnie śledzi na instagramie, ten co nieco widział. Dużo tego nie było, bo mordowałam chustę na ślub dla córki. Pierwszy projekt okazał się niewypałem. Był to projekt Love in a Mist. Szal wyszedł wąski, z garbkiem na plecach, fatalnie się układał.  Love  in a Mist okazał się również być pechowy pod innym względem. Za wzór, oczywiście, zapłaciłam, co z tego, kiedy w mojej biblioteczce na ravelry obok wzoru widnieje informacja -  not purchased on Ravelry. Niech im będzie, bo do chusty na pewno nie powrócę. Mając nóż na gardle zrobiłam chustę z darmowego wzoru - Cameo Flower. Tym razem się udało. Do wzoru dodałam około tysiąca koralików, których tu niestety nie widać.


To jedyna fotka, jaką udało mi się zrobić w przedślubnym zamieszaniu, ale wierzcie mi na słowo, że chusta się podobała.

Z czytanie było też trochę gorzej. Niestety, wciąż musiałam wybierać: Czytać czy dłubać na drutach. Jedynym wyjściem są audiobooki, postanowiłam więc wykupić abonament w storytel. Zestaw lektur pokaźny, w ramach abonamentu bez limitu. A więc dłubię i słucham. W słuchawkach - "Naznaczeni na zawsze" Emilie Schepp z cyklu  powieści z prokurator Janą Berzelius.  Przyznam, że książka mnie rozczarowała. Zbyt dużo grzybów w barszczu. Przeładowana dziwnymi i mało wiarygodnymi wydarzeniami. Dam jednak autorce szansę, bo w storytel jest jeszcze jedna jej książka ze wspomnianego cyklu. Może tym razem będzie lepiej?

Jest i robótka. Tym razem komin wg projektu Joji Locatelli - 3 Color Cashmere Cowl. Mam nadzieję, że tym razem będzie mi się podobał. Robię go z resztek włóczki mniej szlachetnej niż w projekcie, ale cóż to szkodzi, kiedy samo dłubanie jest przyjemnością, a niepewność, co z tego wyniknie, trzyma w napięciu jak powieść kryminalna.

Fotka autorki

środa, 25 maja 2016

Haruni i "Kobieta w bieli"

Udało mi się wpaść tu w środę, co ostatnimi czasy rzadko mi się zdarzało. Pochwalić się muszę, że robótkowanie u mnie idzie pełną parą, aż się sobie dziwię. Skończyłam pstrą Haruni. Początkowo byłam średnio zadowolona, ale stwierdzam - nie jest źle. Główna wada to nadmierna wielkość, trochę przedobrzyłam. Następna będzie mniejsza. Zaczęłam kiedyś czarną, wydobyłam z czeluści szafy i robię. Mam nadzieję, że starczy włóczki, bo domówiona jest zupełnie inna. Różni się i odcieniem i fakturą. Trudno, przekopię jeszcze stare zapasy, może coś się uchowało.


W czytaniu zastój, ale powoli brnę przez książki. Wspominałam o nich w poprzednim poście. Mam nadzieję, że ruszy u mnie czytanie ebooków. Kupiłam nowy sprzęt i na nim aktualnie "Kobieta w bieli" Czytam z oporami, bo to ramota mocno rozbuchana objętościowo, ebook ma ponad 700 s., ale autora uważa się za prekursora powieści kryminalnej, a kryminały lubię. No i powieść uważana jest za arcydzieło - 23 na liście 100 powieści wszech czasów wg The Observer i 77 na liście  The Big Read wg BBC. Warto znać, ale nie wiem, czy warto się tak nad powieścią mozolić. Na razie czytam. Stara powieść, nowy sprzęt. Przyznam, że na zainteresowanie autorem miało wpływ Wydawnictwo MG, które wydało w tym miesiącu nigdy niepublikowaną w Polsce powieść Collinsa "Córki niczyje".

Córki niczyje
( w przyszłości )

Kobieta w bieli
( teraz w czytaniu )

A wszystkie moje powyższe poczynania w ramach środowych spotkań u Magdy.


piątek, 20 maja 2016

Trzy sroki za ogon

Trzy sroki za ogon to moja metoda na wszelką działalność. W tym czytelniczą i robótkową.
Na razie odłożyłam haruni, bo rzędy coraz dłuższe, a za oknem ciepło, więc mechata włóczka utrudnia mi życie. Kłaczki lepią się do rąk i łaskoczą po nosie. Wróciłam zatem do porzuconego łapacza snów, choć mocowanie drobiażdżków to robota akurat nie dla mnie, ale skończyłam.
Z trudem.

Lektury moje przeróżne. Czytam "Każdy szczyt ma swój Czubaszek, podczytuję "Kobietę w bieli" i na dokładkę felietony Krzysztofa Vargi "Setka". A z tą "Setką" to było tak. Poszłam do sklepiku, który powstał niedawno (kolejny sklepik z duszą - Frazo), by dokupić piórka do łapacza. Piórka kupiłam, a przy okazji książkę, bo sklepik ma na stanie przeróżne rzeczy do robótek ręcznych, prace wykonane przez wpadające tu panie-robótkujące i ... książki. Nowe i antykwaryczne. Vargę lubię, więc od razu w oko mi wpadła jego "Setka". Część felietonów znam, bo czytałam w G.W., ale chętnie przeczytam po raz drugi.

Muszę pochwalić Frazo za fajne pomysły. Wraz z książką dostałam kartę stałego klienta. Przy zakupie piątej książki, szóstą dostanę w prezencie. Oczywiście sama ją wybiorę. Lubię takie akcje ;)

środa, 11 maja 2016

Pasmanteria

Kilka dni temu w pobliżu mojego osiedla została otwarta pasmanteria. Nazywa się Pasja. Pani właścicielka sama robótkująca stworzyła sklep z włóczką i szydełkowymi zabawkami, sklep z prawdziwego zdarzenia. Do tej pory w moim mieście egzystowały dwie pasmanterie, w które posiadały po skromnym regaliku włóczek, a tu - cała ściana. Do wyboru do koloru. Muszę dodać, że do sklepu można przynieść swoje prace przeznaczone na sprzedaż. Pani nie wybrzydza, każdemu daje szansę, a prowizja raczej symboliczna. Nie omieszkałam kupić dwóch moteczków włóczki Nako, bo urzekły mnie kolory i dziergam haruni. Ciekawe, czy motek starczy na chustę? Włóczka wprawdzie cienka, ponad 500 m, ale i chusta swoje wymagania ma, szczególnie rozbudowana bordiura. Więc robię, powoli, bo czasu u mnie mało.



Gorzej z czytaniem. Jakoś nie mogę się zmobilizować. Nawet audiobooki poszły w kąt, odkąd padła mi mp3. Mam nadzieję, że chęć czytania wróci.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Zaproszenie - wesprzyj nas!


 Biały po leczeniu odzyskał wolność, to wielki samodzielny kocur. 
Posiada apartament w ciepłej, udostępnionej piwnicy

Niedawno odkryłam zupełnie przypadkowo stronę, przez którą można robić zakupy w sklepach internetowych pomagając wybranym organizacjom.  W jaki sposób? Robisz zakupy, a sklep wpłaca deklarowany przez siebie procent od sumy, jaką zostawiłaś w sklepie na rzecz wybranej organizacji. To coś tak jak z jednym procentem od Twojego podatku. Ja oczywiście wspieram zaprzyjaźnioną organizację Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Kętrzynie, do czego i Was namawiam. Na początek proponuję skorzystać Z tego linku:


Dlaczego? A oto szczegóły, które skopiowałam ze wspomnianej strony:

  1. Zaproś znajomych do skorzystania z FaniMani.pl przesyłając im Twój unikalny link
  2. Jeżeli, ktoś zarejestruje się poprzez Twój link i dokona transakcji u jednego z naszych partnerów na kwotę co najmniej 5 zł, to dla wspieranej przez Ciebie organizacji zostanie naliczona darowizna w kwocie 5 zł.
  3. Do rejestracji działań generowanych z Twojego linku używamy plików cookie. Dlatego następujące terminy są ważne, byśmy mogli prawidłowo przypisać darowiznę;
    • Po pobraniu link ważny jest przez 14 dni.
    • Znajomy powinien się zarejestrować w ciągu 30 dni, od momentu kliknięcia w Twój link.
    • Powinien w ciągu 60 dni od momentu rejestracji dokonać pierwszej transakcji w dowolnym sklepie partnerskim - przechodząc do sklepu przez serwis fanimani.pl.
  4. Darowiznę naliczoną w ten sposób przekażemy wspieranej przez Ciebie organizacji, niezaleźnie od tego, którą organizację wesprze Twój znajomy.
  5. Zaproś znajomych i zbieraj tym sposobem dodatkowe darowizny dla ważnej dla Ciebie organizacji.
Warto zainstalować wtyczkę do przeglądarki, bo kiedy wchodzisz do konkretnego sklepu, wtyczka przypomina, że w nim możesz zadeklarować procenty od swoich zakupów na rzecz wybranej organizacji. Przyznam, że takie wyskakujące okienko jest nieco denerwujące, ale czego się nie robi dla zwierzaków.  

A to tylko niektóre nasze "biedy"










wtorek, 12 kwietnia 2016

Empetrójka zastrajkowała

Ostatnio postanowiłam wykopać z szafy zaczęty zosiaczkowy pledzik do łóżeczka, bo jeszcze parę miesięcy, a pledzik zda się psu na budę. Zosiaczek bowiem rośnie jak na drożdżach, chodzi samodzielnie i za niedługo pledzika, a raczej łóżeczka potrzebować nie będzie.

Przypomniałam sobie też o zaległych audiobookach, więc robota i słuchanie powieści to jest to, czego mi najbardziej trzeba. Szczęście trwało krótko. Empetrójka maniacko powtarza: brak muzyki. Może coś rozregulowałam, bo choć mam ją kilka dobrych lat, z obsługą tego urządzenia zawsze byłam na bakier. Na szczęście na stanie mojego posiadania boombox, tyle że trudno się z nim przemieszczać. Za to odtwarzać na nim można z każdego nośnika - pendrive'a, cd i starej poczciwej kasety magnetofonowej. Tych ostatnich nie posiadam, więc nie wiem, dlaczego kupiłam urządzenie do ich odtwarzania. Ale czy warto tego dochodzić? Działa i to wystarczy. Wracając do audiobooków - ostatnimi czasy wysłuchałam dwóch powieści: "Diabelski pomiot" Bidwella i "Los utracony" Imre Kertesza. Teraz na warsztacie "Irena" M. Kalicińskiej i B. Grabowskiej. Każda z powieści inna. Od Sasa do Lasa, ale ja tak lubię, stąd ciągle u mnie miszmasz.
Ostatecznie pledzik skończyłam. Zostało mi trochę włóczki, może coś jeszcze wykombinuję. Ale póki co, kolejny pledzik do ukończenia.

 I "Irena" do odsłuchania.

PS.
Anko miła, dobrze, że zaglądasz i mnie mobilizujesz, bo mój blog przysypałby pył, niczym starożytne Pompeje. O innych zaglądających również pamiętam i cieszę się, że zaglądają mimo mojej skromnej aktywności.
Drugie PS.
Więcej mnie na instagramie, bo tam bez wysiłku pstryk-klik i bez zbędnych słów. Więc jakby ktoś za mną się stęsknił ( tu emotikon z przymrużonym oczkiem albo z wywalonym jęzorem ), to tam bywam. Czasem.

czwartek, 24 marca 2016

Nie ma mnie

I pewnie przez dłuższy czas tak będzie. Mało robótkuję, mało czytam. W chwilach wolnych odsypiam "orkę". Czasem się mobilizuję, robię jakieś drobiazgi na akcje charytatywne, ale to niewiele na potrzeby wciąż przybywających problemów z bezdomniakami. W każdym razie przez pół miesiąca udało mi się uszyć parę kurek i dzięki Magdzie ( dzięki za inspiracje ) udłubać dwa kurczaki. Fotkę pokazywałam na instagramie. Mała Mania, która mieszka w tym samym mieście, a widuję ją raz na miesiąc, albo i rzadziej, stwierdziła, że kura jest zła, bo ma złe oczy. Zastanawiam się, jak można przerobić oczy na dobre. Pewnie też mam złe i to przenosi się na udłubane kury.
W czytaniu od miesiąca "Wantule" Marii Kann. W dzieciństwie czytałam "Dujawicę". To druga część trylogii góralskiej. O czym była "Dujawica", nie pamiętam, ale pamiętam, że byłam powieścią zauroczona. Dziś część pierwsza jest dla mnie "drogą przez mękę". Jakoś to się kupy nie trzyma, górali spowinowaconych ze sobą zatrzęsienie, a ja się w tym gubię. Ciekawe, jak brnęłam przez te wszystkie koligacje w pacholęcym wieku? Miałam więcej rozumu? Może to już tendencja  spadkowa?








Zbliżają się Święta, więc wszystkim, którzy tu wpadają życzę wszystkiego dobrego ;)

środa, 10 lutego 2016

Środa 6/2016

Kolejna środa. Tym razem mogę się pochwalić robótką, zupełnie inną niż te, które zdarzało mi się prezentować. Odkurzyłam maszynę do szycia, ale rzecz uszyłam... ręcznie. Kocie meandry okazały się dla mnie zbyt trudne do maszynowej obróbki.


Kot trochę pokraczny i nie bardzo starannie zrobiony, ale chciałam szybko zobaczyć, co z tego wyjdzie. W tle, to coś czerwone, to następny kot z grubsza sklecony, do wycięcia i wypchania. W tonacjach patriotycznych. Dziś rano skończyłam czytać nowego Pilcha. Odebrałam w poniedziałek i w zasadzie w poniedziałek przeczytałam. Zostało mi zaledwie 50 stron, które dziś rankiem skończyłam. W związku z tym stan zawieszenia, czego nie lubię. Mam wybrać kolejną książkę do czytania. Pilcha lubię, może przeczytałabym więc "Spis cudzołożnic"? Ale nie mam. Musiałabym kupić. Na Takiej Sobie Liście na Rok 2016 skrupulatnie dopasowuję przeczytane książki do odpowiedniego hasła. Dziś miałam problem z hasłem, pod którym umieściłam "Zawsze nie ma nigdy"  Chodzi o hasło "Nagroda Pulitzera, Nike, Angelusa, inna". Nie bardzo wiem, czy chodzi  nagrodzony tytuł czy nagrodzonego pisarza? Wzięłam pod uwagę to drugie, bo skoro hasło nieprecyzyjne...

sobota, 6 lutego 2016

Środa 5/2016 w sobotę



Jeździmy nadal z koleżanką po wsiach, by dokarmiać bezdomne koty. Robimy porządki w udostępnionej altanie, zmieniamy kociątkom wodę, przywozimy karmę, sprzątamy śmietniki, w których stoją kocie budki. Czy coś to daje? Na pewno, ale i nie obchodzi się bez wstrząsów. Dziś w domku kocim, zrobionym ze styropianu, znajdujemy kocie truchełko. Wstrząs, bo kocię przetrwało i mróz i śniegi. A tu nagle zdecydowało się odejść na niebieskie łąki.

I właśnie nadeszło pismo od Pana Burmistrza. Nie wyraża zgody na stawianie kocich domków w mieście...

I przychodzi Pani do śmietnika:
- Dziewczyny, ja chętnie pomyję te miski i uprzątnę w śmietniku

I wydarzenie facebooku:
Trzy wsie - tragedia dziesiątków kotów


 Fotkę zamieszczam lajtową...

niedziela, 31 stycznia 2016

Środa 4/2016


Jak pisałam na FB, bardziej u mnie książkowo niż robótkowo.

Przebieram w książkach, nie bardzo wiedząc na co się zdecydować. Ostatecznie przeczytałam "Dwanaście" Świetlickiego. Książka mocna osadzona w realiach współczesnego Krakowa (2005) - prześmiewcza, ale i szokująca. Styl pisarza dość specyficzny, bo Marcin Świetlicki to przede wszystkim poeta. Miałam się zabrać za czytanie kolejnej części Jego trylogii, ale zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce "Córka czasu". Zastanawiałam się, skąd ta książka u mnie, ale przypomniałam sobie, że całkiem niedawno znalazłam ją u moich rodziców. W kiepskiej kondycji, bo lichy papier. Zżółknięty. Ale co tam kondycja fizyczna, kiedy zawartość intrygująca. Rozwiązywanie zagadek kryminalnych to nic zaskakującego, ale zagadek z czasów Ryszarda III? Polecam tę powieść z czystym sumieniem, tym bardziej, że znajduje się ona na pierwszym miejscu listy 100 najlepszych kryminałów wszech czasów wg listy CWA.

Na co teraz kolej? Chyba na nową serię, bo kiedy kupowałąm drugi tom, pani z kiosku spytała; Dobre? Nie umiałam odpowiedzieć, bo nie miałam czasu przeczytać pierwszego tomu. Sama też muszę wiedzieć, co w trawie piszczy, by zdecydować się, bądź nie na zakup trzeciego tomu.





Nie robótkuję, ale może coś w tym tygodniu wyczaruję? Mam taką nadzieję ;)



piątek, 22 stycznia 2016

Środa 3/2016


Trochę spóźniona, a nawet trochę więcej, bo tydzień pełen wrażeń. Imprezka w przedszkolu. Wizyta dzieci i tak jakoś zleciało. Pomimo nawoływań Maknety "Go, go!" udało mi się skończyć tylko komin, ale wygląda na to, że zbyt szybko go zakończyłam i czeka mnie kolejne prucie. Czapka czeka, może pochwalę się za tydzień.

Z czytaniem też cienko, choć sama jestem zaskoczona. Pamuka pokonałam w tydzień, a Świetlicki, zdecydowanie mniejszy gabarytowo, niedoczytany. A więc tkwimy w Świetlickim, choć nowe lektury czekają. Kupiłam właśnie Galę z dokładką - "Idiotka. Miłość w Nowym Jorku" Hanny Bakuły. Dawali tanio, to wzięłam.


 Książek Hanny Bakuły nigdy nie czytałam. Nie było ku temu okazji, choć jest to osoba ciekawa, by nie rzec ekscentryczna. Teraz będę musiała kupić tych książek więcej, bo okazuje się, że to pierwsza część trylogii. Kolejne książki z serii to: "Idiotka wraca" i "Idiotka tańczy". Oczywiście kupię, jeśli pierwsza część okaże się interesująca.



I na koniec to co zimą lubię najbardziej - kwiaty


A za oknem śnieg...