Na blogach czytelniczych namnożyło się wyzwań, a ja jak co roku do wielu przystępuję, by na koniec stwierdzić, że zdecydowanie przeholowałam. Tym razem wyzwań jakby mniej, ale już zaczynam się gubić. Tu, w zakładce Wyzwania 2017 na blogu 52 Tygodnie Czytania tegoroczny zestaw.
Dziś skończyłam czytać pierwszy tom Przypadków księdza Grosera - Adieu. Czytało się dobrze, nie przeczę, ale zdecydowanie bardziej podobał mi się prequel "Jezus z Judenfeldu". Nie mówię, że książka zła, ale przeszkadzał mi nadmiar postaci, które Groser spotyka na swojej drodze.
Książka leżała od jakiegoś czasu i czekała na swoją kolejkę. Przyznam, że gdyby nie te wyzwania czytelnicze, to poleżałaby jeszcze trochę. Tym razem nie chodziło tu o tytuł, autora czy poruszane problemy, ale okładkę. Wyzwanie nosi nazwę "Gra w kolory". W tym miesiącu książka miała mieć okładkę białą. No i ma! ( okładka ze strony LC ). Niby książki nie wybiera się po okładce, ale ja wybieram. Okładka ma dla mnie duże znaczenie, nie mogę znieść okładek z cukerkowymi panienkami na okładce, ale przyznam, że i takie książki mam.
Robótkuję z przerwami. Ostatnia chusta biało-czarna i haruni chwilowo leżą. W międzyczasie poproszono mnie o zrobienie łapacza snów. Zrobiłam, ale o fotce zapomniałam. Dziś będzie bez fotek. W zasadzie od wczoraj nie wychodzę z betów. Znów dopadły mnie wirusy i raczej na nic nie mam ochoty.
Wpis w ramach środowych spotkań z Magdą
I żeby tradycji stało się zadość - koty, które przewinęły się przez interwencje wolontariuszy TOZu
Dziś skończyłam czytać pierwszy tom Przypadków księdza Grosera - Adieu. Czytało się dobrze, nie przeczę, ale zdecydowanie bardziej podobał mi się prequel "Jezus z Judenfeldu". Nie mówię, że książka zła, ale przeszkadzał mi nadmiar postaci, które Groser spotyka na swojej drodze.
Książka leżała od jakiegoś czasu i czekała na swoją kolejkę. Przyznam, że gdyby nie te wyzwania czytelnicze, to poleżałaby jeszcze trochę. Tym razem nie chodziło tu o tytuł, autora czy poruszane problemy, ale okładkę. Wyzwanie nosi nazwę "Gra w kolory". W tym miesiącu książka miała mieć okładkę białą. No i ma! ( okładka ze strony LC ). Niby książki nie wybiera się po okładce, ale ja wybieram. Okładka ma dla mnie duże znaczenie, nie mogę znieść okładek z cukerkowymi panienkami na okładce, ale przyznam, że i takie książki mam.
Robótkuję z przerwami. Ostatnia chusta biało-czarna i haruni chwilowo leżą. W międzyczasie poproszono mnie o zrobienie łapacza snów. Zrobiłam, ale o fotce zapomniałam. Dziś będzie bez fotek. W zasadzie od wczoraj nie wychodzę z betów. Znów dopadły mnie wirusy i raczej na nic nie mam ochoty.
Wpis w ramach środowych spotkań z Magdą
I żeby tradycji stało się zadość - koty, które przewinęły się przez interwencje wolontariuszy TOZu
Adaś