wtorek, 20 lipca 2010

Wakacyjny dziennik pokładowy - dwa

20.07.10
Co tam panie w polityce?
I odpowiadam sobie: a skąd mi to wiedzieć. Nie myślcie, że w głuszy siedzę, gdzie do Boga i ludzi daleko. Bóg na wyciągnięcie ręki, bo Bóg blisko natury, a i ludzi dostatek – zarówno tubylców jak i przyjezdnych. Telewizor też mam, choć zasobny w trzy kanały TV1, TV2 i Polsat oraz wiele trzeszczących niezidentyfikowanych. Moja niewiedza polityczna wynika z nieprzyswajalności wakacyjnej czegokolwiek podawanego przez telewizor. Stąd nawet nie usiłuję go włączać.
Ale politykować dziś będę, może nie do końca to polityka, ale takie mi się skojarzenia z racji czytania „Prowansji od A do Z” pojawiły: szkolenie pilotów. Wiecie do czego piję? Nie to, że oskarżam kogokolwiek, wszak jeszcze protokołu komisji do spraw wypadków nie ma, ale tu i tam wcześniej słyszałam, jak to się u nas pilotów szkoli, no i zadziwił mnie też wiek pilotów rządowego Tupolewa. Pamiętacie pilota polskiego pochodzenia, który wodował na rzece Hudson? Mógłby być jeśli nie dziadkiem, to przynajmniej statecznym ojcem naszych młodych pilotujących.
Wracam do Prowansji. W rozdziale, no może w rozdzialiku oznaczonym tytułem Canadairs autor o pożarach w Prowansji pisze, że przypadłość to prowanasalska nad wyraz częsta. Canadairs to samoloty do gaszenia pożarów lasów – takie skrzyżowanie samolotu z pelikanem i wiadrem, jak to określa autor. Eskadra przeciwpożarowa to teraz 28 maszyn i 150 ludzi, w tym piloci . Do tego klubu wybrańców niełatwo wstąpić: trzeba mieć ukończone 40 lat, dwunastoletnie doświadczenie zawodowe, trzy tysiące wylatanych godzin i aktualne zaświadczenie IFR ( potwierdzające kwalifikacje tylko o stopień niższe niż te, jakich się wymaga od pilotów największych maszyn pasażerskich) To mnie zaskoczyło, bo przecież ci ludzie „tylko” gaszą pożary lasu, nie wożą ludzi a wodę. I dalej, jak podaje Peter Mayle: na stu chętnych dostaje się do drużyny jeden i zaczyna od najniższego szczebla drabiny treningowej, jakby niczego nie umiał. Najpierw rok obserwuje i się uczy, potem przez rok lata jako drugi pilot, a potem przez siedem do dziesięciu lat, jako samodzielny pilot, a około pięćdziesiątki może ale nie musi na commandant de bord awansować.
Nie znam dokładnie systemu szkolenia pilotów w Polsce, ale w oparciu o zasłyszane telewizorowe wieści, to raczej tak sobie z tym szkoleniem. Nie wymądrzam się, nikogo nie winię, w ogóle abstrahuję od wydarzeń, jakie miały miejsce tu i ówdzie. Ot tak, zadziwienie mnie dopadło przy lekturze „Prowansji...” ( tu wykazuję totalny brak konsekwencji, bo do wydarzeń kwietniowych jednak sięgałam)
A wiecie gdzie wynaleziono gaszenie pożarów z powietrza? W Kanadzie i Stanach we wczesnych latach pięćdziesiątych. A myślałam, że to całkiem nowa sztuczka.
Zapomniałam wyjaśnić, po co pilotom francuskim od pelikana z wiadrem takie umiejętności: bo wiadro-pelikan tankuje i zrzuca wodę bez lądowania, chłonie wodę wisząc nad zbiornikiem. Toż to czysta akrobacja nie przymierzając. Myślę, że wtedy tam w Rosji, nad Smoleńskiem, w taką pagodę też trzeba było akrobatów., którzy mogliby powiesić maszynę w powietrzu i przyjrzeć się, co tam na dole widać, bądź nie widać.
I już wcale nie jest mi do śmiechu. Ech, życie.

Tenże sam dzień godz.11
Od godziny wojnę toczę ze sprzętem, by uzyskać połączenie z internetem. Co jakiś czas dostaję komunikaty sprzeczne – wykryto sieć, nie wykryto sieci. Dopytuję się u kuzynostwa, jak u nich. Okazuje się, że kiepsko, połączenie często zrywane, a firma od internetu wydzwania sama z siebie i namawia na zmianę warunków, bo to: U państwa trzy komputery, stąd niedogodności. Pytam po sąsiadach zza między – taka przypadłość i u nich, choć podłączony jeden PeCet. Ja mogę mieć problem, bo użyczający przez drogę i dwa mury, ale reszta świata?

Koło godz.20tej
Udalo się podczepić pod internet. Każda operacja to jak stopklatka w filmie. Cierpliwie czekam, bo innego wyjścia niet.

2 komentarze:

  1. Domniemania i odniesienie polityczne maści wszelakiej też pozostawiam obok. Wrócę do pracy, to dzieciaki już się postarają o to, żebym była na bieżąco;)
    Internet i u mnie szaleje - wczoraj, zniknął bez słowa- akurat gdy wpisywałam komentarze na blogach...dziad i tyle!
    Pozdrawiam wakacyjnie!Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to w ogóle nie jest polityczne - dotyczy szkolenia chyba we wszystkich dziedzinach u nas :)

    OdpowiedzUsuń