sobota, 16 stycznia 2010

Muzyka i ...cheche - jeszcze nie

Pokazywać chusty nie będę jeszcze - komplet elementów zrobiony, brak frędzli. Zabieram się się do tego jak wół do stołu. Jak u Kulmowej (?): Wół miał odwieźć do szkoły stół ... Tyle że w odróżnieniu od wołu, nie mam pod ręką osła, któremu mogłabym zlecić zadanie frędzlaste.
W każdym razie prób frędzlowych miałam dziś 3 - słownie trzy.
Odłożyłam zatem na czas nieokreślony, poczekam, aż mnie najdzie.
Naszło mnie na muzykę - takie stare upodobania. Dokopuję się do dóbr zgromadzonych i ze zdziwieniem jęczę, mam takie coś? Włączam, słucham i nie dziwię się, że mam takie coś. Nawet pamiętam jak od rana do nocy leciało z "podawacza- odtwarzacza" onegdaj. I znów od rana, i znów będzie do nocy. Upodobaniom swoim wierna jestem.

Foto Merlin

1 komentarz:

  1. Piekna muzyka, moj syn przyniosl do domu to odkrycie kilka lat temu, jego wychowawca porzyczyl mu plyty, zakochalismy sie oboje.:-)

    OdpowiedzUsuń