środa, 25 maja 2016

Haruni i "Kobieta w bieli"

Udało mi się wpaść tu w środę, co ostatnimi czasy rzadko mi się zdarzało. Pochwalić się muszę, że robótkowanie u mnie idzie pełną parą, aż się sobie dziwię. Skończyłam pstrą Haruni. Początkowo byłam średnio zadowolona, ale stwierdzam - nie jest źle. Główna wada to nadmierna wielkość, trochę przedobrzyłam. Następna będzie mniejsza. Zaczęłam kiedyś czarną, wydobyłam z czeluści szafy i robię. Mam nadzieję, że starczy włóczki, bo domówiona jest zupełnie inna. Różni się i odcieniem i fakturą. Trudno, przekopię jeszcze stare zapasy, może coś się uchowało.


W czytaniu zastój, ale powoli brnę przez książki. Wspominałam o nich w poprzednim poście. Mam nadzieję, że ruszy u mnie czytanie ebooków. Kupiłam nowy sprzęt i na nim aktualnie "Kobieta w bieli" Czytam z oporami, bo to ramota mocno rozbuchana objętościowo, ebook ma ponad 700 s., ale autora uważa się za prekursora powieści kryminalnej, a kryminały lubię. No i powieść uważana jest za arcydzieło - 23 na liście 100 powieści wszech czasów wg The Observer i 77 na liście  The Big Read wg BBC. Warto znać, ale nie wiem, czy warto się tak nad powieścią mozolić. Na razie czytam. Stara powieść, nowy sprzęt. Przyznam, że na zainteresowanie autorem miało wpływ Wydawnictwo MG, które wydało w tym miesiącu nigdy niepublikowaną w Polsce powieść Collinsa "Córki niczyje".

Córki niczyje
( w przyszłości )

Kobieta w bieli
( teraz w czytaniu )

A wszystkie moje powyższe poczynania w ramach środowych spotkań u Magdy.


piątek, 20 maja 2016

Trzy sroki za ogon

Trzy sroki za ogon to moja metoda na wszelką działalność. W tym czytelniczą i robótkową.
Na razie odłożyłam haruni, bo rzędy coraz dłuższe, a za oknem ciepło, więc mechata włóczka utrudnia mi życie. Kłaczki lepią się do rąk i łaskoczą po nosie. Wróciłam zatem do porzuconego łapacza snów, choć mocowanie drobiażdżków to robota akurat nie dla mnie, ale skończyłam.
Z trudem.

Lektury moje przeróżne. Czytam "Każdy szczyt ma swój Czubaszek, podczytuję "Kobietę w bieli" i na dokładkę felietony Krzysztofa Vargi "Setka". A z tą "Setką" to było tak. Poszłam do sklepiku, który powstał niedawno (kolejny sklepik z duszą - Frazo), by dokupić piórka do łapacza. Piórka kupiłam, a przy okazji książkę, bo sklepik ma na stanie przeróżne rzeczy do robótek ręcznych, prace wykonane przez wpadające tu panie-robótkujące i ... książki. Nowe i antykwaryczne. Vargę lubię, więc od razu w oko mi wpadła jego "Setka". Część felietonów znam, bo czytałam w G.W., ale chętnie przeczytam po raz drugi.

Muszę pochwalić Frazo za fajne pomysły. Wraz z książką dostałam kartę stałego klienta. Przy zakupie piątej książki, szóstą dostanę w prezencie. Oczywiście sama ją wybiorę. Lubię takie akcje ;)

środa, 11 maja 2016

Pasmanteria

Kilka dni temu w pobliżu mojego osiedla została otwarta pasmanteria. Nazywa się Pasja. Pani właścicielka sama robótkująca stworzyła sklep z włóczką i szydełkowymi zabawkami, sklep z prawdziwego zdarzenia. Do tej pory w moim mieście egzystowały dwie pasmanterie, w które posiadały po skromnym regaliku włóczek, a tu - cała ściana. Do wyboru do koloru. Muszę dodać, że do sklepu można przynieść swoje prace przeznaczone na sprzedaż. Pani nie wybrzydza, każdemu daje szansę, a prowizja raczej symboliczna. Nie omieszkałam kupić dwóch moteczków włóczki Nako, bo urzekły mnie kolory i dziergam haruni. Ciekawe, czy motek starczy na chustę? Włóczka wprawdzie cienka, ponad 500 m, ale i chusta swoje wymagania ma, szczególnie rozbudowana bordiura. Więc robię, powoli, bo czasu u mnie mało.



Gorzej z czytaniem. Jakoś nie mogę się zmobilizować. Nawet audiobooki poszły w kąt, odkąd padła mi mp3. Mam nadzieję, że chęć czytania wróci.